Opinie

Rynki finansowe reagują na koronawirusa / autor: Pixabay
Rynki finansowe reagują na koronawirusa / autor: Pixabay

Wirus atakuje, rynki panikują

Stanisław Koczot

Stanisław Koczot

zastępca Redaktora Naczelnego "Gazety Bankowej", Dziennikarz Ekonomiczny 2023 - laureat nagrody głównej XXI edycji konkursu im. Władysława Grabskiego, organizowanego przez Narodowy Bank Polski

  • Opublikowano: 28 stycznia 2020, 19:00

  • Powiększ tekst

Opinie na temat gospodarczych skutków ekspansji koronawirusa są krańcowo różne. Przeważają oczywiście tendencje pesymistyczne, bardzo dobrze widoczne na rynkach finansowych, ale pojawiają się też głosy przeciwne.

O przesadzonych reakcjach na koronawirusa pisze na stronach MarketWatch Michael Brush - publicysta finansowy z Manhattanu, autor biuletynu giełdowego Brush Up on Stocks. Według niego, inwestorzy za bardzo panikują. Brush podaje pięć powodów, dlaczego tak jest.

Pierwszy, to historyczne przykłady świadczące o tym, że wirusy udaje się stosunkowo szybko zwalczyć. Tak było z epidemią Ebola, z SARS z lat 2003–2004 oraz MERS na początku ostatniej dekady.

Brush cytuje analityka Eda Yardeni, według którego wszystkie trzy epidemie zostały powstrzymane, zanim mogły wywrzeć znaczący wpływ na globalną gospodarkę lub na światowe rynki finansowe. Dobrze rokuje też błyskawiczna oficjalna reakcja Chin, szybsza nawet niż w przypadku SARS.

Drugi powód to blokada stosunkowo niewielkiej – jak na razie - części Chin. Zamknięte miasta znajdują się w pobliżu Wuhan, w prowincji Hubei, skąd pochodzi koronawirus. Jak dotąd blokada dotyka około 60 mln osób – niewielkiej części populacji wynoszącej 1,4 miliarda.

Prowincja Hubei wytwarza jedynie około 4,7 proc. całkowitego PKB Chin. Po trzecie – epidemia wybuchła w takim momencie, kiedy gospodarka chińska i tak zwalniała z powodu nadchodzących obchodów chińskiego Nowego Roku.

Brush – po czwarte – zwraca uwagę na tendencję do przesadnego reagowania na zagrożenia dla zdrowia, stymulowane zwłaszcza przez media społecznościowe, „gdzie plotki mogą się rozprzestrzeniać bez kontroli.

Zwiększa to postrzeganie ryzyka, ale nie samo ryzyko. W pewnym momencie, a może wkrótce, media i Twitter przejdą do następnej historii dnia, a obawy związane z koronawirusem zmniejszą się”. Brush sugeruje wręcz, że histeria rozwijająca się wokół koronawirusa jest irracjonalna. Przy okazji krytykuje inwestorów, zbyt pewnych siebie, święcie przekonanych, że nic nie może pójść źle.

Piąty argument obraca się wokół tezy, według której wszelkie skutki gospodarcze epidemii będą krótkotrwałe. Owszem, obawy związane z koronawirusem mogą uderzać w podróże i powodować spadek wydatków konsumenckich w Azji i Stanach Zjednoczonych, ale efekt ten dość szybko zanika. Dlaczego? Ponieważ, jak twierdzi Jay Bryson, główny ekonomista w Wells Fargo Securities, konsumenci w końcu odczuwają zmęczenie wynikające z oszczędzania.

Czy argumenty Brusha okażą się trafne? Całkiem możliwe – i to jest chyba jeden z najważniejszych wniosków jego analizy - wirus osłabia pozycję chińskiego premiera Xi Jinpinga w negocjacjach handlowych z USA.

A to oznacza łatwiejszą drogę do osiągnięcia porozumienia, które byłoby wyjątkowo korzystne zarówno dla globalnego biznesu jak i dla amerykańskiej giełdy.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych