Opinie

Protesty w USA / autor: PAP/EPA
Protesty w USA / autor: PAP/EPA

Co łączy zabójstwo Floyda i wybory w Polsce?

Jakub Maciejewski

Jakub Maciejewski

Publicysta tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl, związany z krakowskim Dwumiesięcznikiem ARCANA. Autor książki „Ludzie Czerwonego Mroku” poświęconej lewicowym ideologiom i praktykom. Zajmuje się historią, lewicowymi ideologiami oraz miłością ostatnich lat – Mołdawią.

  • Opublikowano: 10 czerwca 2020, 07:42

  • Powiększ tekst

Od lat budowali zasoby do manipulacji ludźmi na wielką skalę. W ostatnim miesiącu sprawdzili, że ich inżynieria społeczna działa.

Jeśli 25 maja przyduszony przez policjanta czarnoskóry kryminalista umiera, a kilkanaście dni później politycy w całych USA klękają przed portretem nieznanego sobie człowieka przepraszając za setki lat niewolnictwa, w polskich miastach takich jak Poznań czy Warszawa młodzież kładzie się na ziemi w poczuciu winy za brytyjski kolonializm, a tysiące ulicznych bandytów rozbija witryny sklepowe od Nowego Jorku po Los Angeles, to znaczy że potencjał narracyjny środowisk lewicowo-liberalnych jest wciąż niedoceniony.

Ale manipulację o podobnej mocy wykorzystano także w Polsce - jeśli 7 maja największa prywatna stacja telewizyjna, największa partia opozycyjna oraz trzecia osoba w państwie, ostrzegają miliony obywateli, że od dotknięcia koperty z kartą wyborczą mogą zarazić się koronawirusem i nawet umrzeć, a kilka dni później są gotowi padać sobie w objęcia, by podpisywać się tym samym długopisem na jednej liście, to znaczy, że inżynieria społeczna działa naprawdę dobrze.

CZYTAJ:

Czy połowa informacji w internecie to kłamstwa? (WIDEO)

5G już działa! Co da nam naprawdę? Dla kogo jest groźne?

Ale przełom maja i czerwca przyniósł więcej niepokojących sygnałów rozmywania się demokracji i swobody wymiany informacji. 27 maja serwis społecznościowy twitter oznaczył niektóre informacje od prezydenta Donalda Trumpa jako „mogące wprowadzić w błąd”. Z jednej strony jest to wynik specyfiki XXI wieku - wielkie korporacje medialne o zasięgu ogólnoświatowym mogą przy informacjach od głowy najsilniejszego państwa (80 milionów obserwujących na twitterze) postawić znaczek: „uwaga, poznaj prawdę o tym temacie”, sugerując że autor kłamie, z drugiej - nie jest to zwyczajne przenoszenie władzy z decydentów politycznych na medialnych, ale odbieranie swobody wypowiedzi prawicy, a pozwalanie na indoktrynację wynoszącą Georga Floyda na ołtarze to już klasyczny monopol propagandowy.

I znowu analogia na poletku polskim - 9 czerwca Stowarzyszenie Nigdy Więcej interweniowało w portalu allegro.pl, w celu zablokowania sprzedaży książki Rafała Ziemkiewicza - i to skutecznie. Allegro_Group tłumaczy, że książka ma charakter antysemicki (sic!), a Dzienniki Goebbelsa czy Mein Kampf Adolfa Hitlera już nie, bo te ostatnie mają „komentarz historyczny”. Rzecz jasna zakup antypolskich książek z wyssanymi z palca informacjami Jana Tomasza Grossa czy Jana Grabowskiego czy koszulki z mordercą Che Guevarą nadal można kupić w tym serwisie.

To zbieganie się jawnego załączenia cenzury przez lewicowe media i z pozoru neutralne światopoglądowo serwisy społecznościowe nie jest przypadkowe. Nie rzecz w spisku, ale w przygotowywaniu mechanizmu kontroli nad społeczeństwem, pojawienia się nowych socjotechnik, neuromarketingu, czyli tak zaawansowanych metod manipulacji, że większość ludzi jest w stanie realizować polecenia w głębokim przekonaniu, że wynikają one z samodzielnej decyzji. Gdy naprawiane i udoskonalane narzędzie zaczyna dobrze działać, a przeciwnik (społeczeństwo) staje w obliczu kryzysu (pandemia), elity nie marnują okazji by sprawdzić jak ów instrument manipulacji działa.

Umiejętność wywołania histerii wśród młodego pokolenia, padającego na twarz na chodnikach, by przepraszać za nieswoje grzechy, wystraszenie Polaków „zabójczymi kopertami”, a potem sprawne odwoływanie tych emocji, jest kolejnym dowodem na mało rozumiane, współczesne zjawisko: przejęcie władzy politycznej nie kończy zmagań o kształt cywilizacji. Potężne ośrodki decyzyjne są gdzie indziej, potrafią rzucać ludzi na kolana (dosłownie), podpalać miasta, przekładać wybory.

Bez posiadania prawicowych, konserwatywnych mediów, nawet prezydenci i premierzy, będą musieli godzić się na cenzurowanie swoich słów.

OBEJRZYJ TAKŻE PROGRAM O SOCJOTECHNICE TVN:

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych