Prawy do Lewego: Finansowanie kultury z budżetu państwa
Zapraszamy do lektury kolejnej odsłony cyklu "Prawy do Lewego". Dzisiejszy spór dotyczyć będzie finansowania kultury z budżetu. Państwo decydują kto ma rację i jak zawsze zachęcamy do zgłaszania własnych propozycji w komentarzach.
Finansowanie kultury
Dofinansowanie kultury z budżetu państwa - czy ma to w ogóle sens?
Jakub Żak, Koordynator Klubu Republikańskiego Gdańsk
Winston Churchill powiedział kiedyś: "Sztuki są niezbędne do każdego pełnego życia narodowego. Państwo powinno wziąć na siebie ich utrzymanie i zachęcenie...". Rozpoczynam tymi słowami, aby podkreślić jak ważną rolę sprawuje kultura i dziedzictwo narodowe. Problem jednak w tym, że terminy te niekonieczne pokrywają się z tym co współcześnie nazywamy sztuką. Dzisiejsze państwowy wkład w kulturę bardzo często tworzy potworki takie jak niedawny spektakl Jana Klaty, czy niezliczone porażki filmowe jak Bitwa Wiedeńska okraszona wątkami fantasy. Należy też wspomnieć o tym jak korupcjogenne są jednostki budżetowe związane z kulturą. Mnogość dotacji powoduje brak transparentności, przykładem choćby ostatnia afera w CeTA. Kultura stała się kategorią budżetową B, miejscem gdzie można przepompować mnóstwo kasy i niekoniecznie przejmować się tym na co jest wydawana. Nie wyobrażam sobie jednak porzucenia finansowania kultury i sztuki przez państwo, jest na to miejsce w dobrym zrównoważonym i transparentnym budżecie, by najmniej nie może być to dotowanie sztuki rozumianej poprzez przybijanie sobie genitaliów do podłoża na publicznym placu.
Krzysztof Wołodźko, redaktor "Nowego Obywatela"
Mecenat państwa jest nieodzownym elementem kulturotwórczym. Nie ma suwerennego społeczeństwa/narodu bez długofalowego wsparcia dla kultury wysokiej, niezależnie czy rozumiemy ją jako troskę o dziedzictwo narodowe, czy jako dbałość o to, co „tu i teraz” kształtuje polskość właśnie jako kulturę. Nie można wartości decydujących o kulturowym „być albo nie być” zdawać na ślepą grę sił rynkowych, tym bardziej, że z zasady są one zainteresowane tym co płytkie, trywialne i przynoszące krótkotrwałe zyski. Problemem jest dziś, że zarówno państwo, jak społeczeństwo poddaje się hegemonii komercji. To powoduje na przykład, że Telewizja Publiczna wycofała się w znacznej mierze ze wspierania ambitniejszych projektów kulturalno-edukacyjnych. Ceną za to jest nasza podległość choćby wobec cudzej polityki historycznej, czego najlepszym przykładem emitowany przez TVP niemiecki serial „Nasze matki, nasi ojcowie”. Poddajemy się kolonizacji kulturowej, ponieważ – zgodnie z dogmatami wolnorynkowymi – jako państwo nie jesteśmy w stanie prowadzić nie tylko efektywnej polityki gospodarczej, ale również kulturalnej. Nie bez zasług samego społeczeństwa, któremu ton nadają liberalni dorobkowicze o gustach nuworyszy i bardzo ciasnych horyzontach umysłowych. Zatem, bez rzetelnego wsparcia państwa, o naszym kapitale kulturowym decyduje kapitał zachodni...