TYLKO U NAS
Czy Polski Ład zwalczy fikcję samozatrudnienia? Duża szansa
To koniec fikcyjnego samozatrudnienia? Czy Polski Ład uzdrowi patologię rynku pracy, czy sprawi, że przedsiębiorcy uciekną przed podatkami za granicę? A może udadzą się na tzw. Wewnętrzną emigrację nie uciekając z kraju, a zmieniając formę prowadzenia działalności? Maciej Oniszczuk, partner kancelarii Oniszczuk & Associates ocenia, że to ostatnie i zdradza nawet docelową formę prowadzenia działalności, w jaką celować będą samozatrudnieni
Jak wykazało najnowsze badanie polskich ekspertów, szacunki dot. nierówności dochodowych w Polsce nie tyle niedokładne, co „Są zaniżane” (więcej o tym na dole strony). Tym bardziej należy odnotować, że Polski Ład próba wyrównania tych szans oraz to, że to m.in. obniżka podatków dla ponad 90 proc. Podwyższenie drugiego progu podatkowego do 120 tysięcy złotych oraz zwiększenie kwoty wolnej do 30 tysięcy złotych, to duża zmiana w małych miastach. To też odważne pomysły społeczne, jak podżyrowanie kredytów hipotecznych dla młodych – gwarancja wkładu własnego dla kredytów hipotecznych obywateli na pierwszy kredyt na mieszkanie. Żeby komuś dać, komuś trzeba zabrać. W dużej mierze koszt pokryją osoby samozatrudnione, wśród których są zarówno zarabiający mało, jak i zarabiający prawdziwe kokosy.
W piątek Sejm uchwalił nowelizację ustaw podatkowych, które wdrażają rozwiązania zapisane w Polskim Ładzie. Za głosowało 235 posłów, 217 było przeciw, 2 wstrzymało się od głosu. Polski Ład wejdzie w życie od nowego roku. To wielki program polityczny, nie tylko reforma podatkowa – program wielkiej zmiany i unormowania kosztów podatkowych, którymi do tej pory byli obciążeni bardziej biedniejsi, a nierówności tylko się pogłębiały. Jednak koszt tej reformy w dużym stopniu poniosą osoby samozatrudnione.
W pierwotnej wersji Polskiego Ładu przewidywaliśmy, że zainteresowanie spółkami z o.o. będzie ogromne, potem, po zmianach, gdy trochę obcięto korzyści związane z wyprowadzaniem pieniędzy ze spółki z o.o., może nie do końca będzie to aż taki wzrost zainteresowania, natomiast dalej każdy, kto w Polsce prowadzi działalność, będzie musiał policzyć sobie co dla niego będzie od 1 stycznia najkorzystniejsze, bo po tych zmianach i nowelizacjach od tego zależeć będzie sytuacja tak naprawdę wszystkich polskich firm – ocenia mec. Maciej Onyszczuk, partner założycielski kancelarii Onyszczuk & Associates, poniedziałkowy gość Wywiadu Gospodarczego w telewizji wPolsce.pl.
Nieuzasadnione samozatrudnienie to jedna z patologii polskiego rynku pracy, z którą przy tej okazji chce walczyć rząd. Często w przypadkach zwłaszcza wolnych zawodów, pracodawcy nie zgadzali się zatrudniać w ramach pełnoprawnej umowy o pracę. Czasem była to po prostu kolejna opcja, która finansowo korzystna była dla obu stron – dla pracodawcy amortyzującego łatwiej koszty funkcjonowania firmy (wynagrodzenia dla pracowników, realnie płacone za pomocą faktury z umów B2B, pracodawca po prostu wrzucał w koszty uzyskania przychodu, jako kolejne zapłacone faktury, przez co płacił niższy podatek końcowy, a w tym samym czasie pracownik dostawał nieco więcej „do ręki” niż gdyby dostał pracując na etacie. Zatem, jeśli ktoś chciał pracować dla danego pracodawcy, miał często do wyboru „śmieciówkę”, czyli umowę o dzieło, zlecenie lub założenie własnej firmy. Czasem był to wybór, czasem jedyna możliwość. Samozatrudnienie było tez rozsądnym rozwiązaniem dla osób, które myślały jednak o emeryturze – składki emerytalne w ten sposób płacone były do ZUS co miesiąc, co teoretycznie pozwalało uniknąć tragicznych scenariuszy znanych z ostatnich traficznych finałów wielu emerytowanych artystów, którzy o składkach emerytalnych z racji pracy na umowach o dzieło nie myśleli. Jeśli dany pracownik był stawiany przed takim wyborem i mimo wszystko myślał o emeryturze, samozatrudnienie było najlepszym rozwiązaniem.
Takich samozatrudnionych jest ok. 2,5 mln w Polsce. Samozatrudnieni podatki płacą w różny sposób – według skali podatkowej lub liniowo. Liniowcy odetchnęli ostatnio z ulgą – realna podwyżka podatków będzie ich kosztować znacznie mniej, niż pierwotnie w Polskim Ładzie zakładano. Jednak „liniowcy” to osoby znacznie lepiej zarabiające. Gorzej z mniej zarabiającymi i rozliczającymi się w progach podatkowych. Co zatem zmieni Polski Ład i dla kogo? I czy faktycznie, zgodnie z planem, dociąży bogatych, czy sprawi, że uciekną z pieniędzmi za granicę, podobnie jak często robią duże firmy, nazywając unikanie opodatkowania „optymalizacją podatkową”? Gość dzisiejszego wywiadu jest partnerem założycielskim w kancelarii, która zajmuje się także doradztwem podatkowym. Jak stwierdza, zainteresowanie usługami jego kancelarii w ostatnim czasie wzrosło pięciokrotnie, jeszcze tego samego dnia, gdy ogłaszano Polski Ład.
- Od czasu konferencji prasowej zainteresowanie naszymi usługami na naszej stronie (internetowej – red.) wzrosło pięciokrotnie, bo mniej więcej taki był skok na zakładanie spółek po ogłoszeniu podwyżki składki zdrowotnej dla przedsiębiorców – ocenia Maciej Oniszczuk, partner założycielski kancelarii Oniszczuk & Associates. Jak wskazuje, wielu przedsiębiorców lub samozatrudnionych zainteresowała perspektywa założenia spółki na Litwie, w Czechach, czy Estonii. A spółki z o.o. działające za granicą stają się w tych realiach Polskiego Ładu atrakcyjną formą optymalizacji podatkowej.
Liniowcy odetchnęli z ulgą, ponieważ w przypadku podatku liniowego zdecydowano się obniżyć podwyżkę składki zdrowotnej z 9 proc. do 4,9 proc. oraz wprowadzić okres przejściowy. Finalnie dla liniowców to wzrost o 18 proc. podatku, ale nie 27 proc., jak pierwotnie zakładano. Pierwotna podwyżka jednocześnie oznaczałaby wzrost o ponad 50 proc. w porównaniu do 19 proc. stawki obciążenia w podatku liniowym.
Kiedyś rezydencja podatkowa pozwalała, by nie płacić podatków w Polsce. Tego już obecnie nie ma. Jeżeli ktoś w Polsce pracował, to szukał sobie najkorzystniejszych form zmniejszenia opodatkowania. Działalność gospodarcza i stawka liniowa 19 proc. dawała po pierwsze niską stawkę podatkową w stosunku do tego, co mamy na umowie o pracę, czyli (progi podatkowe– red.) 17 proc. i 32 proc. Po drugie na działalności mieliśmy stałą stawkę ZUS, więc jako pracodawca można było oszczędzić na ZUS-ie dla takich pracowników. I prawda jest taka, że już dzisiaj są mechanizmy, które pozwalają fikcyjne samozatrudnienie opodatkować – ocenia mec. Oniszczuk. – Kilka lat temu mięliśmy strach przed tzw. Testem przedsiębiorcy, który pozwalał to fikcyjne samozatrudnienie opodatkować. My mówiliśmy wtedy naszym klientom, że tak naprawdę takie przepisy już dzisiaj są w ustawie o PIT – dodaje.
Ustawa o PIT mówi, że jeżeli ktoś przebywa w godzinach pracy i w czyimś miejscu pracy, a jednocześnie jest samozatrudniony, to można uznać, że to fikcyjna umowa i ją dodatkowo opodatkować.
Te przepisy już są, natomiast stosowane są w zależności od pracy urzędu. To, co teraz się zmieni, to że na podatku liniowym będziemy mieli podwyżkę podatku i część osób policzy sobie, że dla nich działalność gospodarcza przestanie być opłacalna. To już zależy od konkretnej sytuacji poszczególnych osób, jakie pieniądze zarabiają. Część z nich być może rzeczywiście rozważy przejście na etat, albo spółkę z o.o, bo jest to pewien wehikuł do optymalizacji wewnątrz Polski, gdy nie płaci się praktycznie w ogóle ZUS, jeżeli jest dwóch wspólników oraz istnieje szereg sposobów na wyciąganie pieniędzy ze spółki z o.o. My rekomendowaliśmy naszym klientom spółkę z o.o. szczególnie ze względu na ochronę nad długami – ocenia mec. Onyszczuk.
Próba prawa i sprawiedliwości
Jak zaznaczył prowadzący, Polski Ład ma głęboki sens, zwłaszcza w świetle dodatkowych informacji o najnowszym badaniu nierówności podatkowych z minionego tygodnia.
Nierówności dochodowe w Polsce są większe, niż się podaje. Ponadto ich skala sprawia, że są jednymi z największych w Unii Europejskiej. Do takich wniosków doszli Polscy naukowcy - Michal Brzeziński, Michał Myck, Mateusz Najsztub. W najnowszym wydaniu European Journal of Political Economy troje polskich naukowców przedstawiło swoje wyniki dot. nierówności dochodowych w Polsce. Wynika z nich, że dotychczasowe szacunki są niedokładne i zaniżają skalę nierówności w naszym kraju. Autorzy w opozycji do dominującej literatury opartej na nieskorygowanych danych z badań gospodarstw domowych, stwierdzają, że nierówności poziomu życia w Polsce gwałtownie wzrosły w latach 1994-2015. Ale! Najwyższe dochody w Polsce rosły szczególnie szybko w latach 2003-2008. Tego skoku udziałów najwyższych dochodów zupełnie nie widać w danych z badań ankietowych gospodarstw domowych. Co może tłumaczyć tak duży wzrost najwyższych dochodów? Reformy podatkowe w Polsce, które napędzały przyrost bogactwa tylko najbogatszym!
ZOBACZ CAŁY WYWIAD GOSPODARCZY: