TYLKO U NAS
Jak dużo galerie handlowe stracą na rzecz takich aplikacji?
Czy ruch i sklepy z centrów handlowych przeniosą się do aplikacji? Agata Polityło, dyrektor generalna firmy Wolt Polska
Listopadowe i grudniowe działania rządu w kontekście gospodarki były dość jasne: robimy co możemy, żeby ratować handel. Warto przypomnieć, że to właśnie handel i eksport były siłą napędową ogromnej werwy, z jaką polska gospodarka stanęła po pierwszym lockdownie na nogi. Zmieniły się zwyczaje zakupowe w Polsce i w Europie. Z usług i gastronomii wydatki konsumenci przenieśli na towary, a wiele z nich produkowanych jest właśnie w Polsce. Co prawda, mamy już szczepionkę i rozpoczęła się akcja szczepień, ale zanim poziom wyszczepień osiągnie pożądany poziom, by móc powiedzieć, że koronawirus już nam nie straszny, minie jeszcze wiele miesięcy.
W tym kontekście, branża e-commerce ma przed sobą jeszcze kilka miesięcy rekordowych wzrostów, ale nowe, pandemiczne zwyczaje mogą i prawdopodobnie zostaną z nami na dłużej. Tym ciekawszy jest trend, który mogliśmy zaobserwować niedawno – aplikacje służące do tej pory wyłącznie do zamawiania jedzenia lub transportu osobowego skutecznie poszerzają swój pakiet usług, ściągając na swoje platformy także sklepy, czy konkretne towary. Wolt jest tego przykładem.
Faktycznie, w niedalekiej przyszłości będziemy mogli mówić o wirtualnych centrach handlowych w naszych kieszeniach. Architektura aplikacji firmy takiej jak Wolt umożliwia swobodne rozszerzanie oferty o różnego rodzaju produkty i usługi – ocenia Agata Polityło, dyrektor generalna Wolt Polska. – Wystartowaliśmy w 2014 roku jako platforma stricte do zamawiania jedzenia z restauracji. Dziś, za pomocą naszej aplikacji lub aplikacji naszych konkurentów, można zamawiać też zakupy z supermarketu, zakupy z mniejszych sklepów, które dotrą pod nasze drzwi w około 30 minut – dodaje.
Firma już współpracuje z innymi sklepami. Upominki, zabawki. W trakcie pandemii rynek gastronomii był pierwszym, który doświadczył ogromnych zmian i mógł funkcjonować dzięki takim aplikacjom, nie posiadając własnej sieci wirtualnej obecności, systemów zamawiania i – co kluczowe - dystrybucji.
Ze względów pandemicznych taki trend jeszcze jakiś czas się utrzyma, a być może nawet na stałe zmieni zasady gry. O ile wielu ludzi lubi chodzenie po centrach handlowych, tak wielu najemców powierzchni w tych centrach gotuje się na myśl, ile zabierają im z prowizji. Najlepszym przykładem w tym roku był polski koncern LPP, który jest właścicielem marek odzieżowych: Reserved, Mohito, Sinsay, House, Cropp. W maju, gdy ludzie zaczęli wracać do centrów handlowych, ta firma zdecydowała, że pozostanie w domu. Sklepy Mohito i Sinsay nie zostały wtedy otwarte w Katowicach, a media donosiły, że LPP urządziła „rzeź” swoich sklepów w katowickich galeriach handlowych. Chwilę wcześniej zarząd informował, że odstępuje od części umów najmu powierzchni handlowej. Umowy te dotyczyły około 29,5 proc. ogólnej powierzchni handlowej wykorzystywanej przez Grupę Kapitałową LPP.
CZYTAJ TEŻ: LPP odstępuje od części umów najmu
CZYTAJ TEŻ: Rzeź LPP w Katowicach
CZYTAJ TEŻ: Centra handlowe robią krok w tył. Kolejne porozumienie z najemcami
A jak wygląda kwestia prowizji na takich platformach? Czy się opłaca? Co dają w zamian? Czego można spodziewać się w najbliższej, czego w dalszej przyszłości?
ZOBACZ CAŁY WYWIAD GOSPODARCZY:
CZYTAJ TEŻ: COVID-19. Hotel Marriott chce odszkodowania za lockdown
CZYTAJ TEŻ: Co tam w Chinach? Nowa strategia chińskich władz na 2021 https://wgospodarce.pl/informacje/89840-elektromobilnosc-odporna-na-pandemie CZYTAJ TEŻ: Elektromobilność odporna na pandemię
CZYTAJ TEŻ: Czy światowy system finansowy jest zagrożony?