Analiza: Poziom inflacji "oczyszczony" z Putina to 6-7 proc.
„Poziom inflacji „oczyszczony” z wpływu Putina to 6-7 proc. I ona wynika z czynników wewnętrznych, ale jednak także zewnętrznych, bo wzrost cen paliw przed jesienią to kwestia rosnącego globalnego popytu” - powiedział „Dziennikowi Gazecie Prawnej” Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista i dyrektor Biura Analiz Makroekonomicznych Banku Pekao S.A.
Wywiad przytacza też portal wpolityce.pl.
Główny ekonomista akcentuje, że inflacja „niezmiennie” pozostaje największym wyzwaniem i „wokół niej się będzie wszystko kręciło”.
Podkreśla, że to skutek działań Rosji.
Nazwaliśmy to „Putinflacją”, nazwa efektowna, ale też uzasadniona merytorycznie, bo to, co się dzieje w gospodarce polskiej i europejskiej, to efekty geopolityki. Najpierw był rosyjski szantaż i kryzys gazowy, potem wybuchła wojna. Skutki to wzrosty cen gazu i paliw, nawozów sztucznych, co na żywność zaczęło się przekładać już teraz — mówił Ernest Pytlarczyk.
W wywiadzie można przeczytać, że: Poziom inflacji „oczyszczony” z wpływu Putina to 6-7 proc.
I ona wynika z czynników wewnętrznych, ale jednak także zewnętrznych, bo wzrost cen paliw przed jesienią to kwestia rosnącego globalnego popytu. Różne popandemiczne tarcze antykryzysowe działały nie tylko u nas. Dlatego trudno oszacować, ile w tych 6-7 proc. jest czynników krajowych
Jak podsumował, „inflacja jest największym wyzwaniem nie tylko w Polsce”, ponieważ dwucyfrowe wzrosty cen są raczej regułą w Europie.
Co dalej, jakie prognozy związane z inflacją?
Gdzieś koło lipca powinien być pik inflacji, potem zacznie opadać. Tyle że spadek będzie powolny, wiele będzie zależało od geopolityki - wojna przemożnie wpływa na ceny gazu czy żywności, czyli bazowe kategorie inflacji. Dlatego przed 2024 r. nie spodziewamy się osiągnięcia celu inflacyjnego NBP, który wynosi 2,5 proc. z dopuszczalnym odchyleniem o 1 pkt proc. w każdą stronę
Zwraca uwagę, że złotemu może „pomóc” uruchomienie Krajowego Planu Odbudowy oraz ustabilizowanie sytuacji na rynku długu.
Jak patrzymy na relację długu do PKB, to tu nic się nie pogarsza. To bardzo ważne, bo Polska jest krajem z wysokim wzrostem gospodarczym i wysokim wzrostem nominalnym PKB. Więc wydaje się, że na dłuższą metę rynek ma do nas zaufanie i oczekuje, że tę inflację uda się ograniczyć. Sądzę, że jeszcze bardzo nam daleko do scenariusza tureckiego, w którym wzrost cen wymknął się spod kontroli — stwierdził Pytlarczyk.
Więcej w Dzienniku Gazecie Prawnej oraz na wpolityce.pl/gr
Czytaj także: Apel do mieszkańców: ewakuujcie się, póki to jeszcze możliwe!