Skupiajcie się na tym, co ważne i nie idźcie za tymi, co chcą przyciągnąć waszą uwagę
Wygląda na to, że sprawa Chin w dalszym ciągu wywołuje obawy u tych, którzy zwyczajnie jej nie rozumieją. Mam na myśli kwestię waluty i postępującą deprecjację juana. Moi drodzy, People’s Bank of China poszerzył jego pasmo wahań, a rynki stosownie na to reagują. Co w tym złowieszczego?
Złowieszcze jest to, że bank po prostu wypycha pieniądze spekulantów z gospodarki, albo przynajmniej próbuje to zrobić. Jak na razie wydaje się, że z powodzeniem. Spowolnienie gospodarki? Jak najbardziej, czyż zatem nie byłoby sensowne, by waluta straciła nieco na wartości? Wiecie, chodzi mi o te proste mechanizmy gospodarcze – o próby stymulowania eksportu przez uczynienie go tańszym dzięki słabszej walucie. O to, co nazywamy poprawą warunków handlu. Słuchajcie mniej tych ekonomicznych mędrców, a poświęćcie może trochę więcej uwagi prostej makroekonomii na poziomie liceum.
Przejdźmy dalej: w nocy sesja była znów umiarkowanie spokojna, a cały świat czeka na decyzje Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Łagodniejszy ton i może przestawienie się z obecnych bardziej „formalnych” wskaźników ilościowych na jakościowe – właśnie na to wszyscy liczą, i tak naprawdę, jeśli Janet Yellen ma wziąć przykład z szefa Bank of England Marka Carneya, to taki właśnie rezultat zobaczymy wieczorem. Ale przede wszystkim nowa prezes Fedu będzie dziś próbowała przede wszystkim nadać przyszłym dążeniom Rezerwy Federalnej kierunek zgodny z jej własnymi przekonaniami.
W czasie porannej sesji w Europie jak na razie poznaliśmy zgodne z oczekiwaniami dane dotyczące bezrobocia w Wielkiej Brytanii, zaprezentowano też budżet Zjednoczonego Królestwa. Czy znajdzie się w nim coś, czym rynki walutowe mogłyby się pożywić? Może. Czy jego wpływ na obecną sytuację będzie trwały? Najprawdopodobniej nie. Waszemu skrybie wczoraj zabrakło bardzo niewiele (marnych 4 pipsów), by została aktywowana jego długa pozycja na GBP/USD, która dzisiaj byłaby in the money na sporą kwotę. Ale cóż, c’est la vie... Cały rynek jest coraz bardziej skłonny do tego, by sprzedawać dumnego funta, ale pomijając mniej istotne sygnały techniczne, osobiście nie sądzę, by argumenty za tym były uzasadnione.
W ciągu ostatnich 18 godzin bank centralny tego kraju skierował pod adresem dolara kanadyjskiego sporą dawkę moralnej perswazji – która odniosła zamierzony skutek. W okolicach 1,1200/05 rozmieszczono spore oferty sprzedaży, ale tuż powyżej tego poziomu ulokowały się zlecenia stop funduszy modelowych, zainicjowane przez algorytmiczne systemy inwestowania. Nie należy też zapominać o potencjalnie magnetycznym oddziaływaniu opiewających na blisko 3 miliardy opcji, które wygasają dzisiaj z ceną wykonania ok. 1,1125.
Jeśli chodzi o inne pary walutowe:
EUR/USD: Nastawcie się na to, że bariera na poziomie 1,4000 zostanie aktywowana – czy to na fali zmienności towarzyszącej posiedzeniu FOMC, czy też z innych powodów. Wówczas nastąpi swoista „powódź” i ukształtuje się pułapka na byki, po czym zejdziemy z powrotem do obecnych poziomów lub nawet niżej, w okolice 1,3850/70.
GBP/USD: Kolejne zlecenia stop i oferty sprzedaży rozmieszczono w okolicach 1,6570/80, natomiast na 1,6700/30 wszelki przesadny entuzjazm powinien zgasnąć. W dolnych rejonach widać teraz zlecenia stop w okolicy 1,6580/1,6600. Nadal kupuję przy chwilowych spadkach, nawet jeśli świat by się skończył i nie daj Boże mielibyśmy zejść nawet do 1,6480.
AUD/USD: Nadal spodziewam się wzrostów w tej parze, ale droga w tym kierunku jest bez wątpienia trudna. Widać samych tylko sprzedających przy okazji rajdów w okolice 0,9130/50, kilka wzmianek o zleceniach stop powyżej tego poziomu. Podoba mi się koncepcja (niedużych) ofert kupna wchodzących do gry w okolicach 0,9080 i znów na 0,9030.
Kaski włóż! Życzę wam dziś powodzenia.
Ken Veksler, Saxo Bank