BSR PKO BP: Komentarz rynku walutowego
Nieoficjalne doniesienia z Bundesbanku rozruszały rynek. Kurs EUR/USD zaatakował 1,37. Teraz w centrum uwagi środowe dane inflacyjne – klucz do drzwi otwierających działania EBC dla wsparcia gospodarczego strefy euro.
Wtorkowa sesja pomimo pełniejszego niż dzień wcześniej kalendarza makroekonomicznego nadal nie zmieniła istotnie obrazu rynku euro/dolara jaki wytworzył się po deklaracji prezesa M. Draghi-ego odnośnie gotowości do podjęcia działań wspierających gospodarkę wspólnoty. Stroną dominującą wciąż była podaż, jednak zmiany nie były aż tak silne jak w ostatnich dniach ub. tygodnia.
Jeszcze przed otwarciem wczorajszej sesji poznaliśmy dane z Chin, które potwierdziły spowalnianie drugiej gospodarki świata. Publikacja słabszej od oczekiwanej kwietniowej produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej została jednak zignorowana przez euro/dolara. Następnie instytut ZEW podał, że indeks obrazujący nastroje wśród analityków i inwestorów instytucjonalnych w kontekście sytuacji gospodarczej w Niemczech spadł w maju do poziomu 33,1 pkt z 43,2 pkt miesiąc wcześniej. Opublikowana wartość była znacznie słabsza niż oczekiwane przez rynek 41,0 pkt. Był to piąty spadek indeksu z rzędu i zarazem najsłabszy jego wynik od kwietnia 2013 roku. Pomimo to subindeks bieżącej sytuacji wzrósł w maju do 62,1 pkt. z 59,5 pkt. przed miesiącem. Rynek oczekiwał odczytu na poziomie 60,5 pkt. Niewykluczone, że na nastroje wciąż wpływa Ukraina, która miała w ostatnich tygodniach spory wpływ na wydźwięk danych. Na publikację indeksu ZEW euro/dolar również istotnie nie zareagował.
Rynkiem euro/dolara ruszyły dopiero doniesienia WSJ wskazujące na akceptację Bundesbanku zapowiadanych przez EBC potencjalnych działań na rzecz wsparcia wzrostu (m.in. na obniżki stóp procentowych włącznie z wprowadzeniem ujemnej stawki depozytowej), jeśli czerwcowa prognoza inflacyjna pokaże niższą niż do tej pory ścieżkę cenową na rok 2016. Na środę zaplanowane jest wystąpienie szefa Bundesbanku J. Weidmanna i najprawdopodobniej poznamy więcej szczegółów niż można było wyczytać z wczorajszych „przecieków”.
Niemniej, już nawet same nieoficjalne doniesienia o łagodzeniu polityki EBC łączone z instytucją do tej pory wyraźnie sprzeciwiającą się silnemu luzowaniu monetarnemu w strefie euro wystarczyły, aby rynek automatyczne osłabił wspólną walutę prowadzące do spadku kursu EUR/USD poniżej 1,37.
Tak jak sądziliśmy, deprecjacja euro postępuje, a głównym jej motorem jest oczekiwanie na działania EBC, które jednak mocno uwarunkowane są prognozami inflacji dla strefy euro. Obecnie nie robiąc nic EBC już wspomaga gospodarkę osłabiając euro samymi tylko komentarzami. W tej sytuacji nie można wykluczyć scenariusza, że 5 czerwca (posiedzenie EBC) prognozy inflacyjne nie będą aż tak niepokojące, co pozwoli na utrzymanie dotychczasowych parametrów polityki banku centralnego i co więcej nie będzie sprzeczne z zapowiadanymi działaniami. Jeśli nawet euro/dolar zacząłby odreagowywać to zapewnienia możliwych działań w kolejnych miesiącach nie pozwolą na zbyt silną aprecjację wspólnej waluty.
Aprecjację dolara przyhamowały słabsze dane z USA (wzrost sprzedaży detalicznej w kwietniu o 0,1% m/m wobec oczekiwanych 0,4%), choć odbyło się bez zauważalnego ruchu powrotnego pary EUR/USD i w środę od rana główna para walutowa oscyluje w okolicach1,371 USD.
Złoty znów lekko osłabiał się. Podczas wtorkowej sesji europejskiej kurs EUR/PLN wzrósł momentami do ponad 4,185 wobec 4,173 po majowej konferencji EBC. Spory ruch w górę dało się zaś zauważyć na parze USD/PLN, co jednak nie wynikało ze słabości naszej waluty, a było jedynie technicznym przełożeniem zmian kursu EUR/USD. Niemniej dolar przełamując barierę 3,05 PLN był we wtorek na najwyższym poziomie od blisko dwóch miesięcy.
W środę rano poznaliśmy już dane z Niemiec. Inflacja nie zaskoczyła, indeks CPI zgodnie z wstępnymi wyliczeniami spadł o 0,2% m/m. W ciągu dnia poznamy jeszcze dane dot. produkcji przemysłowej strefy euro. Prognozy rynkowe wskazują na pogorszenie sytuacji w tym segmencie. Jeśli dane rozczarują staną się kolejnym czynnikiem ryzyka dla wspólnej waluty. W kraju GUS opublikuje zaś dane inflacyjne. W ocenie ekonomistów kwietniowy indeks CPI powinien spaść do 0,6% r/r z 0,7% okres wcześniej. NBP poda zaś informacje dot. podaży pieniądza M3 w kwietniu. Obydwie publikacje nie powinny mieć istotnego wpływu na złotego, który nadal pozostawać będzie głównie pod wpływem nastrojów na core markets. Bez względu na swój wydźwięk nie zmienią one oczekiwań dot. decyzji RPP. Spodziewane dalsze osłabienie euro w kolejnych dniach (co najmniej do 1,36 USD) podniesie kurs EUR/PLN do 4,20 lub nawet wyżej.
Joanna Bachert