Oprocentowanie lokat spada już od 13 miesięcy
Stopniowo, ale konsekwentnie pogarszana jest oferta depozytowa. Styczeń był już 13 z rzędu miesiącem, w którym banki ograniczały odsetki obiecywane oszczędzającym w zamian za trzymanie pieniędzy na lokatach i rachunkach oszczędnościowych. Od szczytu z końcówki 2022 roku oferowane przez banki oprocentowanie spadło już o ponad 2 pkt. proc. To dwa razy więcej niż cięcia stóp, których dokonała Rada Polityki Pieniężnej.
5,46% - tyle w styczniu 2024 roku wyniosło średnie oprocentowanie najlepszych lokat i rachunków oszczędnościowych – wynika z danych zebranych przez HREIT. To o 0,18 pkt. proc. mniej niż w grudniu 2023 roku. Zmiana ta wpisuje się w trend trwający już 13 miesięcy. W tym czasie oprocentowanie promocyjnych depozytów zdążyło już spaść z ponad 7,5% w grudniu 2022 roku do 5,46% obecnie. Początkowo zmiany te były efektem spodziewanych, a potem faktycznie dokonywanych przez Radę Polityki Pieniężnej cięć stóp procentowych.
Cięć stóp nie ma, a banki tną dalej
Chociaż od listopada 2023 roku Rada powstrzymuje się od kolejnych obniżek, to banki dalej tną oprocentowanie depozytów. Może więc coś jest na rzeczy w przewidywaniach sugerujących, że w bieżącym roku RPP wróci na ścieżkę dalszego łagodzenia polityki monetarnej. To uzasadniałoby redukowanie oprocentowania, którym banki kuszą oszczędzających. Podobny jest zresztą też kierunek, w którym podąża oprocentowanie detalicznych obligacji skarbowych. Minister Finansów zarówno w emisji styczniowej, jak i lutowej konsekwentnie pogarsza warunki, na których sprzedaje papiery kierowane do inwestorów detalicznych.
Średnie oprocentowanie spadło już poniżej 5%
Zmiany w promocyjnych depozytach przeważnie idą dokładnie w tym samym kierunku, w którym podąża oprocentowanie faktycznie zakładanych lokat. To drugie jest zazwyczaj o co najmniej 1 pkt. procentowy niższe niż to, które banki oferują w ramach najbardziej rozchwytywanych promocji. Dlatego już dziś – chociaż wciąż nie mamy dokładnych danych publikowanych przez NBP – możemy szacować, że zanosząc oszczędności na przeciętną lokatę, rodacy godzą się na oprocentowanie rzędu 4 - 4,5%.
Cięcie oprocentowania i nowe wymagania
Z danych zebranych przez HREIT wynika, że w ciągu miesiąca aż 14 banków pogorszyło ofertę promocyjnych depozytów. W czołówce uplasowały się oferty kuszące oprocentowaniem z trudem przekraczającym 6-7%. Znaleźliśmy właściwie tylko jedną instytucję, która kosmetycznie ponad ten próg wykracza, ale jak to w przypadku promocyjnych depozytów zazwyczaj bywa, oferta obarczona jest kilkoma dodatkowymi warunkami. Klasycznymi rozwiązaniami są: limit kwoty, krótki okres korzystania z promocyjnego oprocentowania oraz kierowanie tych ofert do nowych klientów lub co najmniej osób, które przynoszą do banku nowe środki. Nierzadko warunkiem koniecznym jest też korzystanie z dodatkowych produktów (karta, konto, aplikacja mobilna).
To jednak nie wszystkie „gwiazdki”, które banki mogą zastosować przy tworzeniu promocji. Coraz częściej spotkać możemy się z tym, że wymagane będzie od nas regularne zasilanie konta, utrzymywanie minimalnego salda na rachunku i aktywne korzystanie usług płatniczych (karta lub BLIK). Coraz powszechniejszą „innowacją” jest też wymaganie od osób zakładających depozyty udzielania tzw. zgód marketingowych. To znaczy, że promocyjne oprocentowanie będzie naliczane, ale dopiero wtedy, gdy pozwolimy pracownikom banku kontaktować się z nami w sprawach sprzedaży innych produktów lub usług.
Tylko najlepsze lokaty mogą uchronić przed inflacją
Warto więc wiedzieć, że jeśli chcielibyśmy uniknąć przenoszenia co kilka miesięcy pieniędzy z banku do banku, a więc szukalibyśmy depozytu co najmniej na rok, to warunki byłyby jeszcze gorsze. W takim scenariuszu trzeba przygotować się na to, że przywitani zostaniemy ofertą z oprocentowaniem na poziomie co najwyżej z trudem przekraczającym 4-5%. Tylko w przypadku najlepiej oprocentowanych produktów mówimy więc o szansie na zachowanie siły nabywczej oszczędności z pomocą rocznej lokaty – o ile oczywiście spełnią się dziś formułowane prognozy.
Z projekcji inflacji przygotowanej przez analityków NBP wynika bowiem, że za rok inflacja będzie na poziomie około 4,2%. Musielibyśmy więc na rocznej lokacie zarobić około 5,2%, aby po zapłaceniu podatku od naliczonych odsetek (19%) możliwe było zachowanie siły nabywczej oszczędności zdeponowanych w banku.
I choć na lokatach oferowanych na kilka miesięcy banki są w stanie zaproponować nawet więcej, to tylko na krótki czas. To ważne, bo jeśli faktycznie czekają nas kolejne cięcia stóp procentowych, to cóż z tego, że załapiemy się dziś na depozyt oprocentowany na 6-7% przez 3 miesiące, skoro za kwartał oferta będzie już pewnie gorsza.
Dla porządku musimy dodać, że w naszym zestawieniu zajmujemy się tylko „czystymi depozytami”. Pomijamy więc oferty, w ramach których ponosimy dodatkowe ryzyko inwestowania w fundusze inwestycyjne, zaciągamy kredyt na zakup auta lub w pakiecie z lokatą bierzemy kartę kredytową. Warto w tym miejscu przypomnieć, że w naszym rankingu zbieramy co miesiąc informacje o najlepiej oprocentowanych lokatach, ale też rachunkach oszczędnościowych. Skupiamy się na takich, w ramach, których powierzamy pieniądze na maksymalnie 12 miesięcy. Kluczowe jest dla nas bezpieczeństwo, a więc lokata lub rachunek oszczędnościowy muszą podlegać pod gwarancję BFG (lub identycznej instytucji z innego kraju UE). I choć przyjmujemy oferty, w ramach których trzeba skorzystać z produktów dodatkowych (konta, karty, a nawet ubezpieczenia), to robimy to tylko wtedy, gdy można z nich zrezygnować lub uniknąć kosztów aktywnie korzystając z karty lub konta.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investment Trust