Nierównowaga sił popytu i podaży
Negatywna presja otoczenia zewnętrznego coraz bardziej widoczna jest w zachowaniu indeksów warszawskiego parkietu. Czwartkowa sesja zakończyła się drugą z rzędu wyraźną przeceną głównych barometrów GPW, choć początkowo rynek próbował odreagowywać w górę. Trudno obecnie znaleźć czynnik, który mógłby poprawić nastroje na rodzinnym rynku akcji.
Niewykorzystane sytuacje mszczą się
Ostatnie dwie sesje zdecydowanie oddaliły perspektywy powrotu GPW do tendencji wzrostowej. Pierwsze oznaki niedyspozycji indeks WIG20 wysłał do graczy w połowie czerwca br., kiedy to doszło do załamania technicznego wsparcia przy poziomie 2.480 pkt. Po kilkudniowej korekcie wtórnej i testowaniu tego poziomu od dołu, podaż mocno przycisnęła podczas środowej sesji. Tego dnia również na wykresie świecowym dziennym powstała znacząca spadkowa luka w przedziale 2.447-2.459 pkt. Krajowi inwestorzy musieli uznać wyższość pogarszającego się sentymentu na rynkach rozwiniętych, w tym przede wszystkim na Wall Street. Wczoraj natomiast rynek miał prawdopodobnie ostatnią szansę na uratowanie perspektyw powrotu do tendencji wzrostowej. Kupujący nie byli jednak w stanie podnieść indeks WIG20 ponownie powyżej poziomu 2.430 pkt. (minimum z końca maja br.). Na rynek napłynęły słabsze od oczekiwań dane makro (majowa sprzedaż detaliczna). Cały czas głównym ciężarem barometru blue chips pozostaje sektor bankowy. Do tego od dwóch dni wyraźny odwrót obserwujemy na kursie PZU. Kwestia jest niepokojąca, gdyż dotychczas akcje największego polskiego ubezpieczyciela prezentowały wyraźną relatywną siłę wobec całego rynku akcji. Najwyraźniej jednak nierównowaga sil popytu i podaży dosięgła również kurs PZU, co przełożyło się na załamanie ważnego technicznego wsparcia przy poziomie 450,0 zł i spadek notowań poniżej poprzedniego średnioterminowego maksimum z połowy lutego 2014 r. (447,0 zł). Jednym jasnym punktem w tabeli spółek z WIG20 był wczoraj KGHM. Z pewnością pomagają tu wyższe i rosnące nieprzerwanie od dwóch tygodni, notowania miedzi na rynku surowcowym. Z technicznego punktu widzenia sytuacja indeksu WIG20 po wczorajszej sesji uległa dalszemu pogorszeniu. Indeks w szybkim tempie połamał kilka ważnych poziomów wsparć. Począwszy od poziomu 2.480 pkt., przez 2.450 pkt. i wczoraj ostatecznie niepowodzeniem zakończyła się próba powrotu ponad 2.430 pkt. Mimo, iż na Wall Street widoczne są dopiero pierwsze pomruki ewentualnej nieco większej realizacji zysków, w Warszawie WIG20 staje przed perspektywami zejścia w rejon minimów z początku maja br. (2.380 pkt.). Z kolei na WIGu kontynuacja spadkowej korekty może doprowadzić do testowania głównej linii trendu wzrostowego przebiegającej w rejonie 51,5 tys. pkt.
Indeks DAX straszy korektą
Przebieg wczorajszej sesji na GPW, szczególnie w końcowej fazie notowań, był znacząco skorelowany z nastrojami u naszych zachodnich sąsiadów. Indeks DAX zaliczył wyraźne tąpnięcie pod koniec dnia, co oznaczało testowanie wspominanej przez nas już kilkakrotnie ważnej strefy popytu 9.800 pkt. Strata DAXa na koniec dnia wyniosła 0,64%, a inwestorzy, jeżeli myślą powrocie rynku do głównego trendu wzrostowego, nie mogą dopuścić do dalszej deprecjacji.
Wizja podwyżki stóp coraz bliższa inwestorom z Wall Street
Od przeceny rozpoczęły się wczorajsze notowania giełdowe za Oceanem. Później jednak indeksy odrobiły znaczącą cześć początkowej zniżki. Głównym powodem przymiarek do testowania aktualnej siły rynku była wypowiedź przewodniczącego oddziału Fedu z St. Louis, Jamesa Bullarda, który stwierdził, iż FED podniesie stopy procentowe w I kw. 2015 r. Jego zdaniem będzie to odpowiedź na poprawę sytuacji gospodarczej w USA i równocześnie ma zapobiec nowemu kryzowi finansowemu w światowej gospodarce.