Wyborcza gorączka
Wchodzimy w najważniejszy tydzień w tym roku na rynkach. Już we wtorek zakończą się wybory w USA i zacznie się gorączkowe zliczanie głosów. Do tego w czwartek o stopach procentowych zdecyduje Fed.
Harris czy Trump?
Myślę, że najlepszym podsumowaniem ostatniego szaleństwa przedwyborczego jest fakt, że w weekend wielu naprawdę poważanych analityków roztrząsało, jaki wpływ na wynik wyborów może mieć śmierć wiewiórki. To byłby prawdziwy chichot losu, gdyby o tym, kto zostanie gospodarzem Białego Domu miał zdecydować gryzoń. Głosowanie zamyka się już jutro i rynki tak naprawdę nie mają bladego pojęcia, kto je wygra. Wcześniejszy optymizm pod tytułem Trump Trade gdzieś wyparował, zwłaszcza że ostatnie sondaże znowu promują Harris. Jednak cały czas poruszamy się w obszarze błędu statystycznego, a to oznacza, że zmienność na rynkach może być rekordowo wysoka podczas liczenia głosów. Zwłaszcza w siedmiu tzw. swing states. Dużo mówi się, że kluczowa w tej układance będzie Pensylwania, która po pierwsze zapewnia najwięcej głosów elektorskich w tych niepewnych stanach, a po drugie, historycznie, ten kto tam wygrywał, przeważnie wprowadzał się do Waszyngtonu.
W kalendarzowej pułapce
Trzeba przyznać, że wyznaczenie terminu listopadowego posiedzenia FOMC było co najmniej niefortunne. Dwa dni po wyborach, gdzie istnieje ryzyko, że jeszcze nie poznamy oficjalnego zwycięzcy. A od dawna dość głośno spekuluje się, że nowy prezydent będzie miał znaczenie przy podejmowaniu decyzji o koszcie pieniądza. Obietnice Trumpa są wyraźnie bardziej proinflacycjne, więc jego wygrana powinna złagodzić gołębie zapędy Powella i spółki. Rezerwie nie pomaga jednak nie tylko szum związany z wyborami, ale również ten związany z ostatnimi huraganami. Nie do końca wiadomo, jak duży wpływ miały one na fatalne odczyty z amerykańskiego rynku pracy. Drastyczny spadek NFP powinien dawać impuls do mocniejszego cięcia stóp i początkowo w piątek rynek nawet próbował rozgrywać ten scenariusz. Ostatecznie uznał, że decydenci nie będą podejmować radykalnych decyzji w tak gorącym okresie. Z kontraktów jasno wynika, że FOMC zdecyduje się na standardowe cięcie o 25 punktów bazowych, co jest uznawane za „bezpieczny” scenariusz. W takim układzie to grudniowe posiedzenie będzie w centrum uwagi.
Dolary na wyprzedaży
W tydzień wchodzimy w całkiem antydolarowych nastrojach. Amerykańska waluta osłabia się praktycznie po całej szerokości rynku. Kurs eurodolara na początku sesji podskoczył do 1,09$, wykorzystując większość potencjalnego ruchu korekcyjnego dla fali z pierwszej połowy października. Słabość dolara rozgrywa także złoty, gdzie kurs USDPLN przebił pułap okrągłych 4 złotych. Tanieje również wspólna waluta, która kosztuje już 4,345 zł. Gdzieś w tle amerykańskich wydarzeń w tym tygodniu odbędzie się także posiedzenie RPP, jednak inwestorzy nie za bardzo zaprzątają sobie tym faktem głowy. Zresztą posiedzeń banków centralnych w tym tygodniu będzie więcej, ale chyba jedynie Anglicy mają szansę naruszyć amerykański monopol na medialność.
Krzysztof Adamczak, analityk walutowy Walutomat.pl
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje