Analizy

Dziś sprawdzimy Świętego Mikołaja

źródło: Roman Przasnyski, analityk niezależny

  • Opublikowano: 8 grudnia 2014, 09:33

  • Powiększ tekst

Poniedziałek przyniesie serię ważnych danych z największych gospodarek, czyli Japonii, Chin i Niemiec i to głównie one będą decydować o nastrojach na giełdach. Warto jednak także wrócić do piątkowych wspominków, a wśród nich do europejskiej euforii, która dziś może zostać skorygowana oraz amerykańskiego braku euforii, który może być kontynuowany

Finalne dane dotyczące japońskiej gospodarki w trzecim kwartale potwierdziły, że nie jest z nią najlepiej. Liczono, że aktualizacja będzie się wiązała z poprawą poprzedniego szacunku, który wskazywał na spadek PKB o 1,9 proc. Te rachuby się nie sprawdziły i wynik pozostał bez zmian, za to z 7,3 do 6,7 proc. skorygowano wyliczenia za drugi kwartał. Nikkei zareagował zwyżką o niecałe 0,1 proc., co można uznać za sukces byków.

Mocno rozczarowały informacje o chińskim handlu zagranicznym. Eksport w listopadzie wzrósł o zaledwie 4,7 proc., a więc prawie o połowę słabiej niż się spodziewano, a wobec październikowej zwyżki o 11,6 proc. wygląda bardzo słabo. Jeszcze gorzej prezentuje się import, który zamiast wzrosnąć o oczekiwane skromne 3,9 proc., spadł aż o 6,7 proc. Zaskakującą ponad 3 proc. zwyżkę indeksu Shanghai Composite można tłumaczyć faktem, że w wyniku zmian eksportu i importu powiększyła się nadwyżka handlowa, co powinno wpłynąć korzystnie na odczyt PKB. Niewykluczone też, że pojawiły się nadzieje na kolejne stymulacyjne działania Ludowego Banku Chin.

Niejednoznaczne były dane z Niemiec, gdzie produkcja przemysłowa w październiku wzrosła o 0,2 proc. w porównaniu do września, czyli wyraźnie mniej niż się spodziewano, ale w stosunku do października ubiegłego roku podskoczyła o 0,8 proc., a więc wypadła znacznie lepiej niż skorygowane do 0,1 proc. dane za wrzesień.

W tej sytuacji tym bardziej warto wrócić do obrazu rynków, jaki został po piątkowej sesji. Przede wszystkim uwagę zwracała euforia na parkietach w Paryżu i Frankfurcie, manifestująca się przekraczającymi 2 proc. zwyżkami tamtejszych indeksów. Nie do końca jasne jest jej źródło. Podejrzenie pada na korektę czwartkowego, przesadzonego rozczarowania po wystąpieniu Mario Draghiego, który nie rzucił się do zakupów obligacji państw strefy euro oraz na zachwyt po publikacji zaskakująco dobrych piątkowych danych z amerykańskiego rynku pracy. Obserwacja timingu tej euforii wskazuje, że oba te czynniki po równo złożyły się na 2,4 proc. wzrost DAX-a. Pierwsze 1,2 proc. zyskał on bowiem już w pierwszej godzinie handlu, a kolejne dołożył po publikacji zza oceanu. Istnieje obawa, że wpływ tych impulsów można uznać za wyczerpany.

Drugim charakterystycznym zjawiskiem piątkowego handlu było niezwykle chłodne przyjęcie przez amerykańskich inwestorów wspomnianych bardzo dobrych wieści z rynku pracy, czyli sięgającego aż 321 tys. przyrostu miejsc pracy, najwyższego od stycznia 2012 r. S&P500 przez pierwsze dwie godziny zastanawiał się, czy w ogóle iść w górę, później odwiedził rejon 2080 punktów, przewyższający czwartkowe zamknięcie o 0,4 proc. i na koniec, nie przebijając go, zszedł do 2075 punktów, zaliczając zwyżkę o zaledwie 0,17 proc. Można w tych ruchach wyczuć rozdarcie tamtejszych graczy między radością z poprawy sytuacji na rynku pracy, a obawą przed tym, że zapowiadany od dawna przez Fed „dłuższy czas pozostawania stóp procentowych na niezmienionym poziomie”, ulegnie zdecydowanemu skróceniu. Takim sygnałem ma być usunięcie tego zwrotu z komunikatu rezerwy federalnej już na grudniowym posiedzeniu, które zakończy się w przyszłą środę. Gdyby tak się stało, Święty Mikołaj, o ile do tego czasu jeszcze by się po rynku plątał, odesłany zostałby na zasłużony odpoczynek, a szanse na dobrą końcówkę roku wyraźnie by się zmniejszyły. Na warszawskim parkiecie chętnie byśmy Świętego powitali i przytrzymali z właściwą nam gościnnością jak najdłużej. Dziś będziemy sprawdzać, czy jeszcze mu jakieś prezenty dla nas zostały, czy będziemy musieli obejść się niespełna 1 proc. piątkową zwyżką indeksu największych spółek.

Po niezłym zachowaniu rynków azjatyckich i porannych niewielkich spadkach kontraktów na amerykańskie i europejskie indeksy, można się spodziewać wszystkiego. O kilka dziesiątych procent tanieje ropa naftowa, lekko zniżkują też kontrakty na miedź.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych