Ten luz nie wystarczył
Pełniąc rolę jastrzębia
Byłoby niedorzecznym stwierdzenie, że Europejski Bank Centralny prowadzi jastrzębią politykę monetarną, albo też, że na takie pozycje przeszedł dziś Mario Draghi. Przeciwnie, wiele z tego, co powiedział, generalnie wpisywało się w wizję polityki arcy-luźnej.
Na przykład Draghi zapowiedział, że stopy procentowe będą tak niskie jak teraz lub nawet niższe – i to przez "dłuższy czas". Co więcej, czas ten ma być dłuższy nawet niż okres obowiązywania programu QE. W czerwcu EBC zacznie skup obligacji korporacyjnych, a w razie czego podejmie działania z użyciem wszelkich możliwych narzędzi.
OK, to wszystko prawda. Ale równocześnie nie podjęto dziś żadnych kluczowych decyzji, a Draghi pozwolił sobie nawet na uwagę, iż doszło do poprawy warunków finansowych w Eurolandzie. Poza tym w czasie pytań Draghi stwierdził, że nie jest rozważana koncepcja tzw. helicopter money, czyli zwyczajnego rozdawania nowo wygenerowanej gotówki obywatelom w sposób bezpośredni, albo też poprzez obniżenie podatków i pokrycie braków tymi właśnie nowymi, sztucznymi pieniędzmi. Coś takiego byłoby już naprawdę ostrym działaniem, ale na razie nie trzeba o tym myśleć.
W efekcie EUR/USD wybił się prawie do 1,14 – jakkolwiek poziomu tego nie przebito. Było w tym zresztą trochę spekulacji: być może więksi i sprytniejsi gracze niejako zwiedli resztę, sugerując, że spodziewano się czegoś więcej i że Draghi rozczarował. Tak naprawdę jednak sytuacja już się stabilizuje wyraźnie niżej, przy 1,1330-40. Wsparcie lokalne mamy na 1,1290, niżej może być istotna okolica 1,1235.
Co w Polsce?
USD/PLN lokuje się przy 3,80, a świeca dzienna jest biała, wzrostowa. Widać, że gracze próbują atakować linię trendu biegnącą od końcówki stycznia. To kolejny atak, poprzedni miał miejsce około tydzień temu. Perspektywa przetrwania trendu i zejścia w stronę 3,71 – 3,72 wciąż ma jakieś uzasadnienie, ale sytuacja jest graniczna.
Na EUR/PLN notujemy 4,31, co oznacza wybijanie się z wąskiego zakresu wahań, dominującego w ostatnich kilkunastu dniach. Wydaje się jednak, że ruch dzisiejszy i tak był na tyle silny (skoro notowano dołki przy 4,2680), iż na razie powinno to wystarczyć i raczej wrócimy w okolice 4,30.
Na GBP/PLN złoty też stracił i z okolic 5,41 poszliśmy na 5,48. To cokolwiek zaskakujące i w sumie mało racjonalne, jako że dane z Wielkiej Brytanii były arcy-słabe. Sprzedaż detaliczna za marzec wzrosła tylko o 2,7 proc. r/r (prognozowano 4,4 proc.), w relacji m/m spadła o 1,3 proc. (zakładano -0,2 proc.), a obniżono też wyniki z lutego.
Z protokołu z posiedzenia RPP wynika, że członkowie Rady generalnie spodziewają się wyjścia z deflacji na poziomie CPI pod koniec tego roku. Ma rosnąć przy tym (i napędzać ceny) np. popyt konsumpcyjny, wynikający m.in. z programu Rodzina 500+. Część członków Rady uważa deflację za niebezpieczeństwo, ale niektórzy twierdzą, że na razie nie wpływa ona negatywnie na decyzje podmiotów gospodarczych.