
Fed ożywia oczekiwania na czerwcową podwyżkę stóp
Jastrzębie „minutes” wzmacniają dolara i osłabiają złotego, którego dodatkową bolą tematy lokalne. Mocne dane z rynku pracy za kwiecień pozostawały w cieniu innych wydarzeń
We wtorek widzieliśmy wzrosty złotego, wczoraj zaś jego wyraźne spadki. Środowa sesja na krajowym rynku walutowym rozpoczęła się kilkugroszowym osłabieniem naszej waluty, prowadzącym w trakcie handlu w USA do wzrostu EURPLN do ponad 4,40. Czar decyzji Moody’s wygasł, a przed złotym zapowiada się trudny okres.
Ostatnie dane makroekonomiczne i wypowiedzi członków Fed wskazują na zbliżający się termin kolejnej podwyżki stóp w USA. W opublikowanym we wtorek minutes z ostatniego posiedzenia FOMC wyraźnie już zaznaczono, że Rezerwa Federalna może w czerwcu podnieść stopy, jeśli dane za drugi kwartał wskażą na silniejszy wzrost gospodarczy, a także wyższą inflację i zatrudnienie. Fed w coraz mniejszym stopniu obawia się już spowolnienia globalnego wzrostu. Perspektywa szybkich podwyżek stóp działa deprecjonująco na waluty emerging markets, w tym złotego.
Do tego na czerwiec w Wielkiej Brytanii zaplanowane jest głosowanie nad Brexitem. Gdyby Wielka Brytania zdecydowała się opuścić UE (do czego raczej nie powinno dojść), Polskę kosztowałoby to (wg wyliczeń DAE PKO BP) do 1% PKB w pierwszym roku po Brexicie: niższy popyt na towary z Polski (do 0,5 pp), mniejszy eksport usług (0,1-0,2 pp), potencjalne cła (do 0,1 pp), mniejszy budżet UE (do 0,1 pp) oraz mniejsze przekazy pieniężne do Polski (do 0,1 pp).
Złotemu nieustannie ciąży też nierozwiązana kwestia ustawy o przewalutowaniu kredytów hipotecznych i nasilające się dążenie do zaangażowania w akcję NBP, co mogłoby zaszkodzić niezależności tej instytucji. Wczoraj dość ostrożnie o Polsce wypowiadała się też agencja ratingowa Fitch, w ocenie której poleganie na szybkim wzroście gospodarczym (by spełnić cele fiskalne) oraz potencjalna presja na rząd, by spełniał obietnice wyborcze, oznacza, że jakiekolwiek spowolnienie wzrostu gospodarczego (takie jak w pierwszym kwartale 2016 roku) zwiększa ryzyko fiskalne. Wraz z pogorszeniem relacji z niektórymi kluczowymi partnerami gospodarczymi w Unii Europejskiej, rośnie też ryzyko dla perspektyw inwestycji i makro. Z kolei Komisja Europejska (KE) podjęła wobec Polski kolejny krok w ramach procedury rządów prawa, informując, że do poniedziałku wyśle Warszawie swoją opinię w sprawie kryzysu konstytucyjnego, o ile do tego czasu nie nastąpi w tej kwestii „znaczący postęp”.
Nie można zapomnieć też o negatywnym wpływie deprecjacji chińskiego juana na złotego. Ostatnie wyniki dot. Państwa Środka rozczarowały. Z wcześniejszych informacji wiadome było, że w kwietniu banki udzieliły dużo mniej nowych kredytów, gdyż władze chciały ograniczyć spekulację na lokalnych rynkach nieruchomości i na rynku metali przemysłowych. Jak się okazało, gospodarka szybko to odczuła, co tylko potwierdziło obawy, że przejściowa poprawa w Chińskich danych w marcu była efektem potężnej stymulacji pieniężnej. Media podały, że chiński minister finansów zapowiedział szeroko pojętą politykę na rzecz uzdrowienia sytuacji gospodarczej. Presja spadkowa na złotego jest więc duża.
Na rynku bazowym, w oczekiwaniu na minutes z ostatniego posiedzenia FOMC eurodolar pogłębiał spadek, zbliżając się do wsparcia na 1,125. Sygnały z Fed nasilające przekonanie, co do zbliżającej się decyzji o pierwszej w tym roku podwyżce stóp, zepchnęły notowania euro do 1,12 USD.
Wczoraj poznaliśmy też kolejne dane dot. polskiej gospodarki. W kwietniu przeciętne wynagrodzenie w przedsiębiorstwach wzrosło o 4,6% r/r (rynek zakładał 3,8%), zaś zatrudnienie zwiększyło się o 2,8% r/r (zgodnie z oczekiwaniami). Dane są mocne dające szanse na wzrost konsumpcji w kolejnych kwartałach, co z kolei powinno zaowocować wzrostem dynamiki PKB. W czwartek opublikowana zostanie kolejna porcja danych z Polski za kwiecień: produkcja przemysłowa (prognoza: 3,8% r/r), indeks PPI (prognoza: minus 1,3% r/r), sprzedaż detaliczna (prognoza: 3,35%).
Środa na rynku stopy procentowej przyniosła zdecydowane odbicie rentowności na całej długości krzywej. Rentowności 10-letnich obligacji przebiły poziom 3% notując wzrost o ponad 10 pb. Oznacza to, że w pełni został odwrócony pozytywny ruch po decyzji Moody's, kiedy agencja zdecydowała się jedynie na obniżkę perspektywy przy utrzymaniu ratingu na poziomie A2. Ponadto od początku tygodnia nastąpiło wystromienie się krzywej dochodowości. Spread 2Y10Y wzrósł o blisko 6 pb. Jednak zmiana nachylenia krzywej oznacza przede wszystkim korektę wcześniejszego silnego wypłaszczenia krzywej, w perspektywie dwóch tygodni spread 2Y10Y spadł o około 10 pb.
Środowe ruchy stanowią przede wszystkim odreagowanie po pozytywnej decyzji Moody's w zeszłym tygodniu, kiedy na rynek lokalny powróciły istotne czynniki ryzyka. Dotyczą one tematów, które zostały zasygnalizowane przez MFW w komentarzu wstępnym do Artykułu IV z ostatniej misji w Polsce, w tym: możliwości obniżenia wieku emerytalnego, ustawy o konwersji kredytów denominowanych we frankach szwajcarskich, sporu wokół TK oraz dyscypliny fiskalnej w budżecie. Ponadto niedługo może powrócić kwestia zmiany ratingu polskiego długu przez największe agencje. Standard & Poor’s dokona rewizji 1 lipca. Natomiast 15 lipca do gry wkroczy Fitch, który niedawno obniżył prognozę wzrostu PKB w Polsce, oraz zauważył, że kraj zbyt silnie polega na tempie wzrostu gospodarczego. Zdaniem Fitcha może to zagrozić przekroczeniem 3% progu relacji deficytu do PKB.
Rentowności wzrosły również na rynkach bazowych. Po jastrzębim minutes Fed amerykańskie 10Y Treasuries przekroczyły poziom 1,88%, a na 10-letnich Bundach możliwy jest teraz powrót do 0,20% na co dodatkowo wpływać mogą też wyższe ceny surowców (przede wszystkim ropy) oraz rosnące oczekiwania inflacyjne. Finalne dane o inflacji ze strefy euro za kwiecień okazały się zgodne ze wstępnym szacunkami na poziomie -0,2% r/r oraz 0,7% r/r odpowiednio dla wskaźnika głównego CPI oraz bazowego.