Yellen, Draghi, Fed i Brexit
W dół na głównej
Łaska rynku na pstrym koniu jeździ. Jeszcze niedawno byliśmy na eurodolarze niedaleko 1,14 – i wydawało się (niektórym, nam niekoniecznie), że czeka nas czas silnej aprecjacji euro przed czwartkowym referendum, że obawy o jego wynik rozwiały się.
Ale oczywiście na forexie rzeczy zmieniają się szybko, zwłaszcza gdy kwestii Brexitu towarzyszą wypowiedzi Mario Draghiego czy Janet Yellen. Szef EBC powiedział dziś, że na razie nie ma planu, który określałby, jak mogłaby wyglądać współpraca z Wielką Brytanią, gdyby ta znalazła się poza UE. Przyznał też, że prowadzono między poszczególnymi bankami centralnymi szerokie konsultacje na okoliczność Brexitu.
Janet Yellen powiedziała w Senacie trochę rzeczy gołębich i trochę jastrzębich. Owszem, było o ostrożności w temacie podwyżek stóp, a to dlatego, że ostatnie payrollsy (dane z rynku pracy) były słabe. Ale poza tym szefowa Fed potwierdziła, że jej instytucja generalnie nadal ma zamiar podnosić (stopniowo) oprocentowanie. Widać już sygnały wzrostu płac, a sytuacja na rynku pracy też powinna się poprawić, jako że rosną wydatki gospodarstw domowych.
Wniosek? Albo raczej – rezultat? Eurodolar spadł w okolice 1,1265, choć u progu dnia notowano 1,1350. Ba, dzisiejsze minima były jeszcze niższe od tego, co widzimy przed godziną 18:00. Nie pomogło nawet to, że indeks ZEW z Niemiec wypadł rewelacyjnie: 19,2 pkt przy prognozie 5 pkt.
Co z naszym orłem?
Cóż, nasze umiarkowanie sceptyczne podejście sprawdza się. Rankiem pisaliśmy, że kursy, które wtedy obowiązywały, a tym bardziej wczorajsze minima – to być może dobre momenty do kupna euro i dolara.
Faktycznie – dziś złoty osłabił się zwłaszcza do tej drugiej waluty. I tak na USD/PLN notujemy 3,9090, zaś na EUR/PLLN jest 4,40. W obu przypadkach to jeszcze nie tragedia, ale atmosfera niewątpliwie się zagęszcza.