W głąb długoterminowej konsolidacji eurodolara
Główna para, globalny rynek
Nowa Zelandia zmaga się z tsunami i trzęsieniami ziemi, zaś kurs NSD/USD od paru dni idzie w dół – z okolic 0,74 do 0,71 i niżej. Obrazuje to spadek wartości waluty nowozelandzkiej na korzyść amerykańskiej. Równocześnie zresztą w dół biegnie EUR/USD, co wpisuje się w długoterminową, wszczętą u progu roku 2015, konsolidację między 1,05 a 1,17.
Faza spadkowa tejże konsolidacji ciągnie się powoli już od 3 maja, kiedy to wykres wybijał się ponad 1,16. Dziś zbliżał się do 1,0710, co oznaczało przetestowanie minimów obserwowanych 5 stycznia. Jest to jakiś poziom do korekty, owszem, ale nie musi ona oznaczać całkowitej zmiany generalnej tendencji. Dolar ma przed sobą przyszłość – co mówimy w kontekście prawdopodobnych podwyżek stóp w grudniu i w przyszłym roku.
Silnie wzrosła w ostatnich dniach rentowność 10-letnich obligacji amerykańskich – z okolic 1,77 – 1,90 proc. do 2,28 proc. Wiąże się to ze wzrostem oczekiwań rynkowych dotyczących wyższej inflacji, które pojawiły się po wygranej Trumpa. Inna rzecz, że nowojorski oddział Fed jest tu oględny, sugerując, że inflacja przez trzy lata będzie z grubsza taka sama, jeśli mierzyć to medianą.
Z danych makro wspomnieć można o produkcji przemysłowej w Strefie Euro za wrzesień. Prognozowano -1 proc. m/m, faktyczny wynik to -0,8 proc., w ujęciu rocznym nastąpił wzrost o 1,2 proc. (rok wcześniej 2,2 proc.).
Na rynku krajowym
Złoty nadal jest ofiarą sporych wahań. Także i rentowność naszych papierów wyraźnie zwyżkowała – z okolic 3,05 proc. do 3,5 proc. i wyżej. EUR/PLN był już przy 4,4470. Minimum, jakie dziś zanotowano, to 4,3865. Owszem, był to rodzaj korekty, ale i tak finiszujemy kilka groszy wyżej, ponad "czterdziestką trójką".
Na USD/PLN widzimy 4,1315. Na obu parach niejako potwierdziły się długoterminowe tendencje wzrostowe, choć stało sie to w cokolwiek dramatyczny sposób. Spekulanci – ci sprytniejsi – zapewne zarobią, inni są zdezorientowani. Funt stoi już po 5,1570 zł.