Nerwowy finisz kampanii we Francji
Po bardzo mocnym pierwszym kwartale w wykonaniu polskiego złotego, kwiecień również rozpoczął się nie najgorzej. Kurs EURPLN ustabilizował się w okolicy wielomiesięcznych minimów, zaś za dolara i franka płacono konsekwentnie mniej niż 4 złote. Ostatnie osłabienie złotego to efekt nerwowości na finiszu kampanii prezydenckiej we Francji.
Do tej pory rynki traktowały wybory prezydenckie we Francji zerojedynkowo. Gra miała się toczyć o to, czy populistyczna i bardzo anty-unijna Marine Le Pen zostanie prezydentem czy też nie. To, kto miał ją pokonać wydawało się bez większego znaczenia, ponieważ zarówno Francois Fillon jak i Emmanuel Macron są umiarkowanymi i pro-unijnymi kandydatami. Le Pen zaś wydaje się zdeterminowana aby wyprowadzić Francję przynajmniej ze strefy euro, a być może nawet z Unii Europejskiej, co dla tej ostatniej byłoby być może ciosem śmiertelnym. Stawka jest zatem bardzo wysoka. Teraz jednak równanie to się skomplikowało. Od około dwóch tygodni jest to już wyścig nie trzech, a czterech kandydatów, bo do czołówki dołączył Jean-Luc Melenchon. Kandydat skrajnej lewicy może nie być wiele lepszym wyborem dla rynków niż Le Pen. Jego pomysły 100% podatku dla najlepiej zarabiających, ograniczenia płacy prezesów firm czy obniżenia wieku emerytalnego mogłyby szybko zdusić kiełkujące po wielu latach marazmu ożywienie gospodarcze w trzeciej największej gospodarce Europy. Melenchon jest też potencjalnie nieobliczalny na gruncie międzynarodowym, chcąc wyprowadzić Francję z NATO i związać się bliżej z Rosją. Jego poparcie dla euro też nie jest bezwarunkowe, chciałby zmiany celu EBC, co nie wydaje się wykonalne. Dlatego ostatnie sondaże pokazujące, iż zrównał się popularnością z trzecim w stawce Fillonem, a nawet nieco go wyprzedza, zaczynają niepokoić rynki. W najnowszym sondażu traci on już tylko 4 punkty procentowe do drugiego Macrona (oraz 5 do Le Pen), a wizja jego starcia w drugiej rundzie z liderką Frontu Narodowego byłaby rynkowym koszmarem. Melenchon jest na fali, zaczął wyraźnie zyskiwać po debatach telewizyjnych i jest wyjątkowo aktywny w social media, co w ostatnich latach zaczyna odgrywać bardzo istotną rolę. Nic dziwnego, że na rynku widać reakcję – różnica pomiędzy rentownościami francuskich i niemieckich obligacji 10-latnich znów rośnie podczas gdy te drugie są najniżej od końca lutego.
Wtorkowy kalendarz na rynku walutowym to przede wszystkim inflacja. O 10:30 poznamy marcowe dane z Wielkiej Brytanii, które mogą mieć spore znaczenie dla notowań funta – Bank Anglii zwracać będzie uwagę szczególnie na inflację bazową, której spadek mógłby oddalić widmo podwyżki stóp procentowych. O 14:00 finalne dane o inflacji w Polsce, wstępne dane pokazały jej spadek do poziomu 2 proc. O 9:25 euro kosztuje 4,2442 złotego, dolar 4,0105 złotego, frank 3,9745 złotego zaś funt 4,9756 złotego.