Analizy

Dyrektor Rady Doradców Ekonomicznych Białego Domu Gary Cohn i sekretarz skarbu Steven Mnuchin na prezentacji założeń reformy podatkowej w USA, fot. PAP/EPA/Michael Reynolds
Dyrektor Rady Doradców Ekonomicznych Białego Domu Gary Cohn i sekretarz skarbu Steven Mnuchin na prezentacji założeń reformy podatkowej w USA, fot. PAP/EPA/Michael Reynolds

EURUSD przy zero dziewiątce

źródło: Tomasz Witczak, FMC Management

  • Opublikowano: 27 kwietnia 2017, 10:53

  • Powiększ tekst

Eurodolar reaguje na Trumpa

Plan podatkowy Trumpa w pewnym sensie okazał się mocny, ale był również ogólnikowy i w gruncie rzeczy nie zaskoczył, jeżeli porównać go z wcześniejszymi zapowiedziami. Sceptycy podkreślają, że na razie to tylko zbiór haseł. Owszem, są w tym konkrety, ale brak technicznych, szczegółowych rozwiązań.

Na razie więc eurodolar jest jakby trochę skonsternowany. Wykres oscyluje w pobliżu 1,09 – dzieje się niewiele. A tymczasem jeszcze wczoraj mieliśmy szczyt na 1,0950 oraz dołek przy 1,0860. Teraz więc sytuacja jest pośrednia, wyrównana, niepewna.

W miejsce siedmiu progów podatkowych dla osób fizycznych będą trzy (35 proc., 25 proc., 10 proc.), przy czym do 24 tys. dolarów rocznie (na parę, tj. rodzinę) podatek w ogóle nie będzie pobierany. Zniesiona ma zostać składka na Obamacare. CIT ma być obniżony z 35 – 40 proc. (w zależności od tego, o jakich firmach mówimy) do 15 proc. Firmy, które sprowadzą zyski z zagranicy będą mogły jednorazowo zapłacić od nich mocno obniżony podatek. Do tego – ale to już tylko życzenie – administracja Trumpa liczy na wygenerowanie 3-procentowej, rocznej dynamiki PKB, dzięki której te cięcia niejako "same się spłacą".

Wyzwanie dla Trumpa jest jednak większe niż mogłoby się wydawać, bo jednocześnie chce on modyfikować, modernizować i budować infrastrukturę, a to wymaga nakładów (ale cóż, weźmy pod uwagę ostatnie zdanie poprzedniego akapitu).

Media podały również, że administracja Trumpa ma gotowy plan szybkiego wyjścia z NAFTA. Poza tym, ale to wiadomo od paru dni, kroi się wojna celna czy też handlowa między USA i Kanadą, a to na kanwie planowanego oclenia przez USA dostaw drewna konstrukcyjnego od północnego sąsiada. To już akcenty, które niekoniecznie muszą cieszyć rynki.

Ostateczna reakcja eurodolara na wczorajszy plan jest powściągliwa. Dolar zyskał w porównaniu do efektu wyborów we Francji, ale stracił w stosunku do wygenerowanych przed podatkową prezentacją minimów dziennych.

Dziś w programie mamy m.in. indeks zaufania konsumentów niemieckich GfK (o 8:00), konferencję prasową Banku Japonii (o 8:30, bank ten utrzymał dziś stopę -0,1 proc.) czy hiszpańskie dane o bezrobociu (o 9:00, ma utrzymać się poziom 18,6 proc., dla porównania w Polsce mamy 8,1 proc.). O 9:30 stopy procentowe określi Bank Szwecji, utrzymując zapewne poziom -0,5 proc., o 11:00 mamy indeksy koniunktury gospodarczej dla Eurolandu. Godzina 12:00 to wskaźnik sprzedaży detalicznej według CBI dla Wielkiej Brytanii, o 13:45 mamy decyzję EBC nt. stóp.

No właśnie, EBC. Otóż o 14:30 zacznie się konferencja prasowa Banku. Dwojako można się na nią zapatrywać. Jedni sugerują, że w obliczu przewidywanej wygranej Macrona we Francji polityka Draghiego może stać się trochę pewniejsza i ostrzejsza. Inni powiedzą – i raczej zaliczamy się do tych innych – że po pierwsze druga tura nie została jeszcze rozstrzygnięta, a po drugie nastawienie Draghiego jest jednak, jak na razie, wyraźnie gołębie, zwłaszcza w porównaniu z takim np. Weidmannem. Trudno, aby Draghi, który jeszcze niedawno mówił o konieczności kontynuowania QE, miał akurat teraz i nagle przejść na stronę podwyższania stóp czy ucinania dodruku euro.

O 14:30 mamy też amerykańskie zamówienia za marzec, dane wstępne w relacji m/m, jak też i tygodniową liczbę wniosków o zasiłek. O 16:00 poznamy indeks podpisanych umów kupna domów (w USA, za marzec).

Los naszego orła

Euro-złoty ma się nieźle, jeśli rozumieć przez to możliwość taniego kupna euro. Mamy ok. 4,22 – 4,2250, to raczej dolne obszary konsolidacji rozpoczętej pod koniec marca, a na krótki czas przerwanej parę dni temu, gdy rosło napięcie przedwyborcze związane z Francją. Opory obecnie to 4,25, wyżej 4,26 – 4,2615, a jeszcze wyżej ok. 4,28. Wsparcie lokuje się przy 4,22, a niżej to 4,21.

USD/PLN powolutku odbija na północ w porównaniu z dołkami na 3,86, przetestowanymi wczoraj i przedwczoraj. W istocie jednak to już wczoraj dokonano korekty w kierunku ponad 3,89. Teraz mamy 3,8760. Rynek jest trochę nieśmiały. Naturalnie jeżeli Draghi będzie gołębi, dane z USA niezłe, a administracja Trumpa umocni swe sygnały wolnorynkowe, to dolar może się wzmocnić. Jeśli weźmiemy na USD/PLN linię spadkową po maksimach z 15 grudnia, 9 – 10 marca i 21 kwietnia, to teraz jest ona gdzieś przy 3,98, a nawet i za kilkanaście dni będzie to jednak 3,94, czyli dość sporo w porównaniu z aktualnym kursem. Zatem ewentualna korekta ma sporo miejsca dla siebie. Ale zarazem trend jest zniżkowy, antydolarowy – a te tendencje wzrostowe, jakie można było obserwować (np. po dołkach z 15 maja 2015 i 1 kwietnia 2016, albo po dołkach z 1 kwietnia 2016 i 16 sierpnia 2016) zostały już ostro naruszone czy wręcz złamane, zwłaszcza pierwsza z nich. Druga ma jeszcze cień szansy.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych