Analizy

Polowanie na stałą stopę

źródło: Emil Szweda, Obligacje.pl

  • Opublikowano: 2 czerwca 2017, 16:24

  • Powiększ tekst

Rentowność dziesięcioletnich obligacji skarbowych spadła do 3,19 proc., a stawki kontraktów IRS do najniższych poziomów od listopada. Wzrosła wartość transakcji obligacjami o stałym oprocentowaniu.

Tych ostatnich nie jest jednak na Catalyst zbyt wiele. Dlatego wzrost obrotów do 7,2 mln zł w maju w przypadku emisji publicznych o stałym oprocentowaniu ma wymiar statystyczny, choć skoro w kwietniu było to 2,4 mln zł, można jednak mówić o zauważalnym wzroście popytu na tego typu papiery. Przyczyną jest właśnie spadająca rentowność obligacji skarbowych, która ciągnie za sobą stawki IRS.

Rynek kontraktów na stopę procentową jest nawet płynniejszy od rynku obligacji skarbowych, a spready na nim są niższe, stąd dealerom bankowym czasem łatwiej zawrzeć transakcję na rynku kontraktów niż na rynku obligacji. Dlatego nie można powiedzieć wprost, że rynek kontraktów na stopę procentową wycenia teraz mniej podwyżek stóp niż np. trzy miesiące temu.

Dla porządku zaznaczmy jednak, że np. pięcioletni kontrakt na stopę procentową wycenia średni WIBOR w tym okresie na 2,25 proc., choć jeszcze na początku maja było to prawie 2,5 proc. Tak czy owak, na papierze oznacza to niższe ryzyko dla papierów stałokuponowych, co dobrze wróży trwającej właśnie emisji obligacji PCC Rokita (5 proc. przez pięć lat). A raczej wróżyłoby, gdyby inwestorzy indywidualni obejmujący obligacje kierowali się takimi niuansami.

Wróćmy do obrotów. GPW podała, że nieskarbowe papiery notowane na Catalyst na koniec maja warte były 84,8 mld zł, a obroty sesyjne wyniosły w maju 160,2 mln zł. Czyli właściciela zmieniło 0,2 proc. notowanych tu papierów. Emisje publiczne (to już szacunki Obligacje.pl) warte były w tym czasie 5,7 mld zł, a wartość transakcji sesyjnych wyniosła 43,2 mln zł (także Obligacje.pl). Na papiery reprezentujące 6,7 proc. rynku przypadło więc 27 proc. obrotów.

Wniosek – obligacje pochodzące z emisji publicznych są czterokrotnie bardziej płynne od średniej rynkowej. A jeśli w tej grupie wyróżnimy jeszcze obligacje o stałym oprocentowaniu, to okaże się, że w maju były one dziesięciokrotnie płynniejsze od średniej rynkowej. Ale tak było w maju. W kwietniu obroty obligacjami o stałym oprocentowaniu nie wyróżniały się na tle innych emisji publicznych, choć próba jest zbyt mała by na tej podstawie wysnuć wniosek, że inwestorzy w ostatnich tygodniach rzucili się na obligacje o stałym oprocentowaniu. W końcu mówimy o kwocie 7 mln zł. Być może bardziej trafnym byłoby stwierdzenie, że znalazła się grupa zapaleńców, która postanowiła zarobić parę groszy na zmianie postrzegania ryzyka stopy procentowej na dużym rynku. Bo tym właśnie jest Catalyst – rynkiem zapaleńców maniakalnie liczących punkty bazowe.

Nie zmienia to faktu, że na Catalyst utrzymują się wysokie ceny, a rentowności uparcie przesuwają się w dół o kilka, kilkanaście punktów bazowych co miesiąc. Papiery, które dziś dają 4,5 proc. rentowności, kilka miesięcy temu dawały 5 proc. Korzystają na tym emitenci, a najbardziej jaskrawym przykładem stał się Getin Noble Bank, który w czerwcowej emisji zaproponował inwestorom 4 pkt proc. marży ponad WIBOR, choć jeszcze w kwietniu (i w dziesięciu wcześniejszych emisjach) proponował 5 pkt proc. marży. Ewentualny sukces czerwcowej emisji może przesądzić o przedterminowym wykupie serii zapadających w 2019 r., co byłoby dla rynku ciekawe. GNB wprowadził na Catalyst publiczne emisje warte 2,1 mld zł, a miesięczne wolumeny

sięgają kilkunastu milionów złotych (142 mln zł w ostatnich 12 miesiącach). Przedterminowe wykupy obligacji mogłyby dodatkowo ożywić handel obligacjami banku, a wówczas dysproporcje między płynnością emisji publicznych i prywatnych dodatkowo by wzrosły. Ale nie uprzedzajmy wypadków.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych