Przy marcowych szczytach
Fundusze obligacji korporacyjnych zarobiły średnio 9,4 proc. w skali roku i w czerwcu przegoniły pozostałe kategorie funduszy dłużnych. Rentowność obligacji skarbowych na rynkach bazowych wzrosła w kierunku szczytów z marca, po publikacji mocnych danych z amerykańskiego rynku pracy.
Inwestorzy na globalnym rynku sprawiają wrażenie, jakby po raz kolejny wpadli w pułapkę myślenia życzeniowego, natomiast publikowane dane jednoznacznie wskazują, że obniżki stóp w krótkim terminie są trudne do wyobrażenia, zaś przedstawiciele banków centralnych wskazują, że nawet jeśli kolejne podwyżki nie okażą się niezbędne, to stopy trzeba utrzymać na podniesionym poziomie aż do uzyskania pewności, że spadek inflacji jest trwały. W tym duchu idzie też centralna ścieżka projekcji inflacji w Polsce – przy obecnych stopach procentowych inflacja nie znajdzie się w celu do końca 2025 r. Ergo – nie ma miejsca na decyzje o obniżkach stóp, jeśli decyzja ma być merytoryczna.
W efekcie rentowności papierów skarbowych na głównych rynkach wzrosły. Niemieckie dziesięciolatki osiągnęły 2,67 proc. w piątek (z 2,3 proc. jeszcze w poprzedni czwartek) i znalazły się najwyżej od marca, zaledwie o 10 punktów od ówczesnego szczytu, który powstał – przypomnijmy – na fali obaw o kolejne bankructwa banków w USA i w Europie. Teraz szczyt nie powstaje pod presją emocji, ale raczej rekalkulacji. Gdyby maksimum z marca zostało przebite, byłyby to wartości najwyższe od 12 lat. Amerykańskie dziesięciolatki zyskały w tydzień 30 pkt bazowych do 4,07 proc. i również mierzą się ze szczytami trendu (4,33 proc. z października ub.r.), przy czym jego ewentualne przebicie oznaczałoby osiągnięcie poziomu najwyższego od 15 lat, a byłby to najmniejszy problem. Największym zagrożeniem dla rynków – nie tylko zresztą obligacji – jest nie ryzyko ustanowienia nowych szczytów, ale przede wszystkim zakończenie kilkumiesięcznej, a zatem bardzo wiarygodnej, konsolidacji wybiciem w niekorzystnym kierunku. Bo dalsze wzrosty rentowności to kolejny wzrost kosztów obsługi zadłużenia dla rządów, przedsiębiorstw i na koniec konsumentów. Nie ma się jednak co bać na zapas. Poza rynkiem pracy wiele wskaźników wskazuje na chłodzenie gospodarki, w tym publikacje indeksów ISM I PMI, które generalnie rozczarowały w sektorze usług. Rosnącym zagrożeniem pozostają natomiast konsekwencje zmian klimatu i ich wpływ na ceny żywności i energii.
Zmartwienia posiadaczy obligacji skarbowych, czy szerzej – papierów o stałym oprocentowaniu – nie muszą boleć posiadaczy obligacji o zmiennym oprocentowaniu. Czerwcowe wyniki funduszy obligacji korporacyjnych przebiły stopy zwrotu funduszy skarbowych i uniwersalnych, a w skali roku średni wynik osiągnął 9,4 proc. Wypracowanie tego wyniku zabrało nieco czasu, ponieważ po wzroście WIBOR z ub.r. obligacje musiały wejść w nowe okresy odsetkowe i podwyższone odsetki musiały się naliczać przez kilka miesięcy zanim zaczęły być widoczne w osiąganych wynikach, ale kiedy już do tego doszło, stopy zwrotu mogą nadal przewyższać wyniki funduszy skarbowych, które potrzebują wzrostu cen obligacji (spadku rentowności), aby pokazywać imponujące stopy zwrotu. A w lipcu rentowność naszych papierów dziesięcioletnich jak dotąd wzrosła o nieco ponad 20 pkt bazowych. Do szczytów mamy daleko, ale droga na południe też nie wygląda na bezpieczną.
Ożywia się rynek pierwotny. Wartość przeprowadzonych emisji przekroczyła 2,7 mld zł – wynika z naszych obliczeń. Przed rokiem – kiedy rynek przechodził załamanie – było to 1,4 mld zł. Na ożywieniu skorzystają też inwestorzy indywidualni. Na koniec czerwca w KNF na zatwierdzenie czekało osiem obligacyjnych prospektów.
Emil Szweda, Obligacje.pl