Po wyborach: wilk syty i owca cała
Disiejsza sesja była zdominowana w 100% przez politykę, a konkretnie wyniki amerykańskich wyborów połówkowych (tzw. midterms), w których wybierano nowych członków Kongresu, a także 1/3 Senatu.
Mieliśmy do czynienia ze scenariuszem, który ostatnimi czasu rzadko zdarza się w polityce, tzn. z dokładną realizacją scenariuszy, które przed wyborami sugerowały media i sondaże. „Niebieska fala”, która miała przynieść Demokratom tryumfalne zwycięstwo, okazała się znacznie mniejsza niż chcieliby w to wierzyć, ale wystarczyła, by zgodnie z najbardziej aktualnymi estymacjami zdobyli 220 głosów (vs. 193 głosy Republikanów) w Kongresie nowej kadencji. Prezydent Trump we właściwy dla siebie sposób ocenił, że odniósł olbrzymi sukces (rzeczywiście jego partia utrzymała kluczowe miejsca w Senacie), ale fakty są takie, że analogiczny podział głosów w wyborach prezydenckich sprawiłby, że w Białym Domu w kolejnej kadencji zasiadłby Demokrata. Wciąż, porównując obecne sondaże z historią wyborów połówkowych w ostatnich latach, trudno widzieć to starcie inaczej niż jako remis.
Reakcja rynku jest bardzo niejednoznaczna. USD traci około -0,4% względem koszyka walut, kurs EURUSD znajduje się w okolicach 1,1470. Jest to zbieżne z konsekwencjami wyborów, które wydają nam się najbardziej prawdopodobne, tzn. znacznym zmniejszeniem szans na kolejne obniżki podatków. W praktyce oznacza to potencjalnie niższą inflację i wzrost gospodarczy. Jednocześnie jednak wydaje się, że giełdy przyjęły napływające dane z ulgą, co trochę dziwi, bo nie wiadomo, jaki właściwie scenariusz podziału głosów miałby być gorszy – podwójna wygrana Demokratów wydawała się niemal nieprawdopodobna, znacznie większe szanse mieli Republikanie na zachowanie status quo w Kongresie. Giełdy azjatyckie były dzisiaj neutralne, Nikkei stracił -0,3%, a Hang Seng zyskał +0,1%, ale już Europa otworzyła się na wyraźnych plusach, które utrzymała do tej pory, notując zwyżki od +0,8% do +1,9%. Podobnie wygląda sytuacja za Oceanem, tyle że mocno ostatnio poturbowany NASDAQ zyskuje nawet +1,7%.
Zwycięzcą dnia jest warszawski WIG20, który zyskał dziś +2,1% i w ciągu dwóch ostatnich tygodni wygląda imponująco na tle świata. Podczas środowej sesji kluczowe były dobre wyniki Pekao, które wspólnie z PKO i PZU wnosiło najwyższe dodatnie kontrybucje do indeksu. Podobną rolę w mWIG40 pełniły Azoty przy wsparciu banków, ale najbardziej do wzrostu indeksu o +0,8% przyczynił się Amrest. Tragicznie na tle większych spółek wciąż wygląda sWIG80 (-1,0%), gdzie dalej tonęło m.in. Medicalgorithmics kreowane jeszcze niedawno na wschodzącą gwiazdę parkietu i będące jedną z ulubionych przez fundusze spółek.