Lepsze Chiny, gorsza Europa i coraz więcej nawoływań w kwestii ograniczenia QE3
Chińscy statystycy uparcie udowadniają, że wyliczenia HSBC/Markit dotyczące indeksów PMI nie odzwierciedlają tego, co dzieje się w tamtejszej gospodarce. Według opublikowanych dzisiaj wyliczeń produkcja przemysłowa wzrosła w lipcu o 9,7 proc. r/r wobec 8,9 proc. r/r odnotowanych w czerwcu, a sprzedaż detaliczna rosła o 13,2 proc. r/r. Jednocześnie dynamika inwestycji utrzymała się na imponującym poziomie 20,1 proc. r/r. Te informacje pomogły jednak głównie dolarowi australijskiemu, który zyskał w relacji do USD. Reszta walut w konfiguracji z USD nieznacznie dzisiaj słabnie. Światłem ostrzegawczym dla europejskich optymistów stały się słabsze dane nt. produkcji przemysłowej we Francji, która spadła w czerwcu o 1,4 proc. m/m. Jednocześnie rynek nie ma wyjścia jak przyjąć do wiadomości, że ograniczenie skali programu QE3 przez FED już 18 września jest coraz bardziej realne.
Richard Fisher, szef oddziału FED w Dallas, który w przyszłym roku będzie miał prawo głosu w FOMC stwierdził wczoraj, że Rezerwa Federalna powinna ograniczyć skalę programu QE3 już we wrześniu, gdyż dane makroekonomiczne potwierdzają pozytywny scenariusz dla gospodarki. Fisher jest uznawany za „jastrzębia”, ale ciekawe było to, że jego zdaniem członkowie FED zaczynają grać do tej samej bramki w kwestii QE3 i tego już nie można ignorować. Jednocześnie potencjalny układ głosów w FOMC może być w 2014 r. mocno „jastrzębi”. Wczoraj o woli przejścia na emeryturę na początku przyszłego roku nieoczekiwanie poinformowała Sandra Pianalto, uznawana za przybocznego „gołębia” Bena Bernanke. Wreszcie rynek ma prawo obawiać się nominacji Larry’ego Summersa na stanowisko szefa FED, który raczej nie jest zwolennikiem ultra-liberalnej opcji w polityce monetarnej. Reasumując, Rezerwa Federalna zacznie ograniczać program QE3 we wrześniu – na początku być może ostrożnie (o 10-15 mld USD), ale później bardziej agresywnie i rynki powinny to na powrót dyskontować umacniając dolara.
Opublikowane wczoraj po południu dane nt. cotygodniowego bezrobocia w USA były dość dobre, co pokazał spadek średniej 4-tygodniowej do najniższego poziomu od 6 lat. Dzisiaj ważnych danych makro ze Stanów nie ma, ale inwestorzy powinni już uwzględniać ważne publikacje, jakie nadejdą w przyszłym tygodniu – we wtorek sprzedaż detaliczna za lipiec, a w czwartek produkcja przemysłowa. Tego samego dnia opublikowane zostaną też najnowsze wskaźniki aktywności sektora wytwórczego w Nowym Jorku i Filadelfii, a w piątek czekać nas będzie publikacja danych z rynku nieruchomości (pozwolenia i rozpoczęte budowy), a także indeksu nastrojów konsumenckich. Mocne dane powinny potwierdzić, że amerykańska gospodarka wkracza na szybszą ścieżkę wzrostu gospodarczego.
Tymczasem optymiści w Europie wprawdzie mogą się cieszyć lepszymi informacjami z Chin (chociaż, co do tych publikacji można mieć wątpliwości natury statystycznej), ale otrzymali dzisiaj ostrzegawcze światło w postaci słabszych danych nt. produkcji przemysłowej we Francji. Ich wagę zwiększa fakt, że wczoraj Richard Fisher z FED nieoczekiwanie stwierdził, że sytuacja i perspektywy dla tego kraju budzą jego niepokój. I w pewnym sensie można przyznać mu rację – Francja jest coraz bliżej do modelu PIIGS, niż wersji niemieckiej. W przyszłym tygodniu uwagę rynku będą zwracać dane nt. PKB za II kwartał, które poznamy w środę.
Koszyk BOSSA USD dobrze broni się na wskazywanej wczoraj strefie wsparcia 68,60-68,75 pkt. Jednocześnie EUR/USD próbuje opuścić dołem strefę oporu 1,3375-1,3415 nie testując nawet jej górnego ograniczenia. Mamy, zatem pierwsze sygnały mogące sugerować zbliżający się przełom w postaci powrotu do mocniejszego dolara. Większej dynamiki ruchu spodziewajmy się raczej w przyszłym tygodniu.