Suma wszystkich strachów
Stany Zjednoczone, Chiny oraz Wielka Brytania - te kraje w ciągu ostatnich godzin przyciągnęły największą uwagę uczestników rynku. Niestety, informacje stamtąd płynące nie należały do optymistycznych, co może odgrywać rolę podczas ostatniej sesji w tym tygodniu, ale i również w kolejnych dniach.
O poranku polska waluta nieco traci, niemniej złoty pozostawał stabilny po wczorajszych (wstępnych) danych GUS pokazujących wzrost gospodarczy w czwartym kwartale 2018 na poziomie 4,9% r/r.
Zaczynając od Stanów Zjednoczonych, fatalne informacje nadeszły wczorajszego popołudnia, kiedy to poznaliśmy zaległe dane na temat sprzedaży detalicznej za grudzień. Znaczne spadki w ujęciu miesięcznym odnotowano zarówno w przypadku szerokiej sprzedaży, jak i tejże mierzonej bez uwzględnienia samochodów. Wytłumaczeń tak kiepskiej publikacji należy szukać moim zdaniem w dwóch czynnikach. Po pierwsze, jest to zamknięcie prac rządu federalnego. Po drugie, potencjalna zmiana w preferencjach zakupowych konsumentów, która to może być aspektem bardziej długoterminowym. Zamiast dokonywać zakupów przedświątecznych w grudniu, takowe robione są już w listopadzie, co przerzuca znaczną część wydatków z ostatniego miesiąca roku. Podobne zjawisko ma miejsce w ostatnich kilku latach również w niektórych krajach europejskich w tym Polsce czy Niemczech. Choć dane o sprzedaży były katastrofalne (sprzedaż w grupie kontrolnej spadła najmocniej od 2001 roku, seria ta brana jest do kalkulacji PKB), to pewnym ukojeniem bólu może być prawdopodobne uniknięcie kolejnego zamknięcia rządu federalnego.
Wczoraj obydwie izby amerykańskiego Kongresu poparły ustawę dającą finansowanie prac rządu, dzisiaj dokument ten ma zostać podpisany przez prezydenta. Podpis Trumpa będzie poniekąd traktowany jako jego porażka, gdyż ostatecznie wielkość środków przyznanych na kwestie związane z ochroną granic jest około czterokrotnie niższa od tej, za którą optował Donald Trump. Tak czy inaczej uniknięcie zamknięcia prac rządu to pozytywna wiadomość.
Zdecydowanie mniej optymizmu płynie z kolei z Wielkiej Brytanii, gdzie wczoraj premier May nie zdołała przekonać brytyjskich parlamentarzystów do poparcia jej propozycji zmian w umowie rozwodowej z UE. Choć głosowanie to nie miało mocy wiążącej to pokazało, iż w parlamencie Wielkiej Brytanii brak konsensusu, a to oznacza brak możliwości przegłosowania porozumienia, które odbyć się ma już 27 lutego. Do tego czasu May ma jeszcze możliwość przekonania UE do akceptacji zmian w sprawie tzw. “backstopu”. Powiedzmy sobie jednak szczerze, iż taka opcja jest praktycznie niemożliwa, o czym skrzętnie informowali nas przedstawiciele UE w ostatnim czasie. Tym samym wczorajsza porażka May zwiększa prawdopodobieństwo opuszczenia wspólnoty europejskiej przez Wielką Brytanię bez żadnego porozumienia, co wydaje się najgorszym z możliwych scenariuszy. Notowania funta pozostały relatywnie spokojne w odpowiedzi na te informacje, gdyż już wcześniej szanse poparcia pomysłu May były oceniane na bardzo niskie.
Wreszcie na koniec wątek Chin i kończących się tam rozmów handlowych między delegacjami z Waszyngtonu i Pekinu. Do dzisiejszego poranka nie padły właściwie żadne bardziej istotne stwierdzenia. Dzisiaj o poranku sekretarz skarbu USA Steven Mnuchin poinformował jedynie o “produktywnych spotkaniach z wicepremierem Chin Liu He”. Wygląda więc na to, że za oficjalnym komunikatem przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Do tej pory nie potwierdzono również oficjalnie, czy termin końca rozejmu między obydwiema stronami - zaplanowany na 1 marca - zostanie przedłużony o kolejne 60 dni. Jest to wątek krytyczny, gdyż brak takowego przedłużenia będzie w praktyce prowadził do podniesienia stawki cła z 10% do 25% na chińskie dobra importowane do USA o wartości około 200 mld USD. W dzisiejszym kalendarzu warto zwrócić uwagę na kilka figur. W godzinach przedpołudniowych poznamy sprzedaż detaliczną z Wysp Brytyjskich oraz wstępny odczyt inflacji za styczeń z Polski (wartość tę należy przyjąć z dużą ostrożnością, gdyż będzie ona podlegała rewizji w związku z zmianami cen energii elektrycznej oraz zmianą składu koszyka inflacyjnego). Z kolei podczas sesji amerykańskiej otrzymamy produkcję przemysłową, a także wstępne dane o nastrojach konsumentów z USA. O godzinie 8:40 za dolara należało zapłacić 3,8433 złotego, za euro 4,3342 złotego, za funta 4,9173 złotego i za franka 3,8221 złotego.