Polskie obligacje blisko rekordu
Bezprecedensowe działania Narodowego Banku Polskiego wraz z dramatyczną obniżką stóp procentowych w Polsce spowodowały, że sytuacja na rynku polskiego długu zdecydowanie się uspokoiła, co w konsekwencji prowadzi rentowności 10-letnich papierów blisko najniższego poziomu w historii.
9 marca 2020 r. oprocentowanie rynkowe 10-latek wynosiło 1,34 proc., i była to wartość nieobserwowana nigdy wcześniej. W międzyczasie rentowność podskoczyła do 2,32 proc., aby następnie cofnąć się do 1,35 proc. obecnie. Niewykluczone zatem, że kolejne dni przyniosą dalszy spadek oprocentowania polskich obligacji, co z kolei będzie korzystne dla ich ceny. Polski dług drożeje, dając jego posiadaczom korzystne stopy zwrotu nie tyle z odsetek, ile z ceny.
Krzywa rentowności polskich obligacji, w krótkim terminie, zaczęła się wypłaszczać, ze wcześniejszego mocno odwróconego kształtu. Jeszcze miesiąc temu miesięczne bony były oprocentowane na 1,9 proc., a krzywa była odwrócona do zapadalności 8 lat. Obecnie miesięczne bony mają oprocentowanie 0,84 proc., co daje odwrócenie krzywej do lat 4. W dalszych terminach krzywa ma klasyczny kształt i jest nachylona ku górze.
5-letni CDS wyhamował wzrosty w rejonie 63,00, co jest dobrą informacją pokazującą, że rynek nie podnosi kosztu ubezpieczenia od niewypłacalności naszego państwa. Również korzystnie wyglądają notowania naszych obligacji względem obligacji Niemiec. Ryzyko kredytowe naszego kraju, w porównaniu z niemieckimi obligacjami, spada do najniższego poziomu od lat. Spread względem niemieckich 10-latek osunął się do 178 pkt.
Warto dodać, że rynek stopy procentowej nie przestał wyceniać dalszych możliwych obniżek stóp w Polsce. Kolejne cięcie może już nie o 50 p.b., a o 25 p.b. jest nadal możliwe, ale będzie zależne od rozwoju sytuacji. To z kolei może wciąż wpływać na spadek rentowności polskiego długu, a także na wzrost cen rodzimych obligacji.
Z danych makroekonomicznych należy wspomnieć o wskaźniku inflacji, a w zasadzie syntetycznej inflacji, która nie jest łatwa do policzenia w obecnych czasach. Niemniej oficjalny wskaźnik GUS pokazał wzrost cen o 4,6 proc. r/r w marcu. W lutym inflacja była na poziomie 4,7 proc. To wydaje się być szczytem dynamiki wzrostu cen na tę chwilę, a inflacja w Polsce powinna spadać. Nie będzie to jednak najprawdopodobniej dotyczyć żywności, ponieważ ze względu na suszę, nawet mimo wysokich cen w ubiegłym roku, w tym roku mogą być one jeszcze wyższe.
gr