Polityczne problemy euro
Przerwanie spirali paniki na rynku ropy naftowej pozwoliło poprawić nastroje w innych segmentach rynków finansowych, głównie pomóc odbić indeksom giełdowym. Wyjątkiem jest EUR, które musi stawić czoła perspektywie ponurych danych o aktywności gospodarczej oraz zmierzyć się z rozczarowaniem braku solidarności państw członkowskich strefy euro.
Dziś rano nastroje na rynkach są lepsze niż w poprzednich dniach i odbicie cen ropy naftowej o 10-15 proc. bez wątpienia w tym pomaga. Na FX mały risk-on pozwala na transfery z bezpiecznych USD, JPY i CHF w stronę ryzykownych NOK i CAD (waluty naftowe), ale też AUD i NZD. Z wahań nie można wyciągnąć żadnych trwalszych wniosków. Rynek uklepał tymczasowe dno i przechodzi korekcyjne odreagowanie. Fundamentalnie w ostatnich 24 godzinach nie otrzymaliśmy nic nowego, co by uniemożliwiało powrót paniki.
Przy zepchnięciu trochę na bok tematu ropy naftowej, uwaga przenosi się na dane makro. W Eurolandzie indeksy PMI dla przemysłu i usług za kwiecień powinny się obniżyć. Wskaźniki aktywności gospodarczej powinny pokazać dalsze pogorszenie sytuacji względem marca, choć z uwagi na już niski punkt startowy dalszy spadek będzie ograniczony w skali. Będzie to jednak oznaczać, że przedsiębiorcy widzą sytuację gorzej niż w poprzednim miesiącu, co samo w sobie jest negatywnym sygnałem. Nawet powrót indeksów PMI do 50 będzie tylko informował, że sytuacja jest taka sama, jak miesiąc wcześniej, co w obecnych warunkach oznacza, że dalej jest źle. W efekcie poprzeczka dla pozytywnych zaskoczeń ustawiona jest bardzo wysoko i nie dziwi nasilenie negatywnej presji na EUR.
Dodatkowo niewielkie są nadzieje, aby dzisiejsze posiedzenie Eurogrupy w sprawie odpowiedzi na gospodarcze skutki pandemii przyniosło pozytywne rozstrzygnięcia. Jak wszystkie inne gospodarki, strefa euro stawia czoła łącznemu uderzeniu szoku podażowego i popytowego, jednak dodatkowo w Europie problemem są spory na poziomie politycznym podnoszące obawy czy blok jest w stanie zachować spójność. Tradycyjnie jak to bywa w strefie euro, decyzje makro opóźniają się przez podziały o to jak i ile wydać środków na pomoc konkretnym krajom. Jak na razie bodziec fiskalny Eurolandu jest względnie mały przy planach Włoch i Niemiec na poziomie 3-4 proc. PKB, podczas gdy dla porównania USA przygotowało pakiet wart 6 proc. PKB, a Australia przeznaczyła ponad 10 proc. PKB. Główne źródło sporu nie jest tajemnicą: Francja, Hiszpania i Włochy naciskają na emisje wspólnych obligacji skarbowych, by rozłożyć ryzyko ogromnych kosztów odbudowy gospodarki. Ale Niemcy i inne kraje z północy Europy są przeciwne. I dziś raczej kompromis nie zostanie osiągnięty. Wczorajsza decyzja EBC, by rozpocząć akceptowanie obligacji o ratingu śmieciowym jako zabezpieczenie pod transakcje płynnościowe sugeruje, że bank centralny przygotowuje się na pogorszenie oceny wiarygodności kredytowej niektórych państw członkowskich (w szczególności Włoch). Obawy EBC rynek zacznie dyskontować nie czekając na decyzje agencji ratingowych, zawyżając rentowności obligacji skarbowych. Przywódcy państw Eurolandu sami komplikują sobie walkę z kryzysem, co w rezultacie będzie wywierać presję na euro.
Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.