Analizy

Mieszkanie / autor: Pixabay.com
Mieszkanie / autor: Pixabay.com

Przed epidemią wzrosty cen mieszkań przyspieszyły

Bartosz Turek, analityk HRE Investments

  • Opublikowano: 21 maja 2020, 15:00

  • Powiększ tekst

13,6 proc. - z taką dynamiką drożały mieszkania w największych miastach na chwilę przed epidemią. Dziś już wiemy, że wzrosty te zostały zahamowane. Teraz mamy do czynienia ze stabilizacją. Drobne przeceny są możliwe, ale nie są pewne.

Bank centralny opublikował nowe informacje na temat cen mieszkań. Choć NBP podaje w niej dane na temat transakcji za pierwszy kwartał 2020 roku, to nie uwzględnia pełnego okresu, a jedynie liczby dostępne do końca lutego. Mamy tu więc do czynienia z ostatnimi danymi, które w żaden sposób nie zostały jeszcze zaburzone wprowadzonymi przy okazji epidemii ograniczeniami w poruszaniu się czy świadczeniu usług.

Ceny przyspieszyły

Z danych NBP wynika, że w największych miastach ceny mieszkań używanych rosły z dynamiką na poziomie 13,6 proc. w skali roku. To więcej niż pod koniec 2019 roku. Mówimy tu o zmianach mierzonych tzw. indeksem hedonicznym. Jest to miara szczególnie godna uwagi, bo nie tylko bada ona ceny znajdujące się w aktach notarialnych, ale też uwzględnia jakość sprzedawanych mieszkań.

Liderami wzrostów były Zielona Góra (wzrost cen o 27,4 proc. w ciągu roku) i Wrocław (16,8 proc.). W obu przypadkach powodem może być fakt, że te miasta dołączyły do mieszkaniowej hossy z opóźnieniem. Do tego w Zielonej Górze u zarania hossy mieliśmy do czynienia z relatywnie niskimi cenami metra kwadratowego (około 3 tys. złotych). Ta niska baza była też ważnym powodem, dla którego możliwe były aż tak dynamiczne wzrosty cen.

Na drugim biegunie znajdziemy Opole. Jest to jedyne miasto, gdzie w ciągu roku mieszkania używane zdrożały o mniej niż 10 proc. - dokładnie o 5,4 proc. Sytuacja jest tu bardzo ciekawa, bo z drugiej strony Opole było jednocześnie w pierwszym kwartale 2020 roku też miastem o najwyższym wzroście cen mieszkań nowych (z 5,4 tys. zł za metr pod koniec 2019 roku do 6,3 tys. złotych obecnie). Wytłumaczeniem tego fenomenu może być fakt, że na rynku opolskim w ostatnim czasie osoby z zasobniejszym portfelem wybierały przede wszystkim ofertę deweloperską. To w biurach sprzedaży deweloperów sprzedawały się mieszkania droższe - o wyższym standardzie. Na rynku wtórnym natomiast łupem nabywców stawały się przede wszystkim tańsze lokale.

Stabilizacja z możliwością odchyleń

Co przyniesie nam przyszłość? HRE Investments spodziewa się w Polsce stabilizacji cen mieszkań w perspektywie najbliższego roku z możliwością kilkuprocentowych odchyleń zarówno w dół jak i w górę. Przeceny są możliwe jeśli górę weźmie kryzys, a koronawirus zostanie z nami na dłużej przez co banki mocniej zakręcą kurki z kredytami, wzrośnie bezrobocie i spadnie optymizm Polaków. Nie jest ponadto wykluczony zgoła odmienny scenariusz. Może tak być jeśli górę weźmie stymulacja fiskalna i monetarna, czyli na przykład podjęte przez RPP decyzje o cięciu stóp procentowych. To przez nie spadło oprocentowanie złotowych kredytów mieszkaniowych, lokat bankowych i obligacji skarbowych. Każdy z tych elementów stymuluje popyt na nieruchomości – teraz szczególnie ze strony inwestorów, którzy mogą szukać bezpiecznej przystani dla swoich oszczędności i ochrony przed inflacją. Do tego warto dodać szerokie rządowe programy osłonowe czy dopłaty do najmu. To wszystko zabezpiecza wiele gospodarstw domowych przed ryzykiem utraty dachu nad głową, a więc ogranicza też potencjał do spadków cen mieszkań.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych