Kryzys w Afganistanie wpłynie na rynek ropy? Eksperci oceniają
Sytuacja w Afganistanie nie ma wpływu na rynek ropy, na który oddziałuje głównie ryzyko związane z pandemią - ocenia Urszula Cieślak z BM Reflex. Analitycy wskazują dodatkowo na sytuację w USA i Zatoce Meksykańskiej jako czynniki działające na rynku ropy.
Jak wskazała Urszula Cieślak, głównymi czynnikami na rynku ropy są obecnie wywołana ryzykiem utrzymywania się pandemii sytuacja popytowo-podażowa, która jest powodem przyspieszenia z grudnia na 1 września posiedzenia OPEC, oraz polityka fiskalna USA, która wpływa na kursy walut. „Raczej mówimy o tym, a nie o wpływie sytuacji w Afganistanie” - powiedziała PAP Cieślak.
Zagraniczni analitycy zauważają jedynie, że dostawy paliw do Afganistanu wznowił Iran. Nie są to znaczące ilości - w poprzednich latach eksport ten był na poziomie miliona ton rocznie.
Ceny ropy na rynkach po silnym wzroście z początku tygodnia lekko spadły w czwartek. W czwartek ropa Brent straciła prawie 1,2 dol., spadając do poziomu 71 dol. za baryłkę, a amerykańska WTI staniała o prawie dolara do niecałych 67,5 dol. za baryłkę. Korektę analitycy tłumaczą nowymi ogniskami wariantu Delta koronawirusa i ogólną słabością rynków.
Jeszcze na początku tygodnia na rynkach notowano niespotykane od dawna silne, 5-6 proc. wzrosty, które nastąpiły po równie silnych spadkach. Według portalu e-petrol.pl czynnikiem wspierającym odbicie były problemy meksykańskiego koncernu Pemex, który w związku z pożarem na jednej z instalacji w Zatoce Meksykańskiej musiał wstrzymać wydobycie, redukując produkcję o około 400 tys. baryłek dziennie. Dodatkowo w Zatoce spodziewane jest uderzenie tropikalnego sztormu Ida.
Wsparciem dla drogiej ropy w połowie tygodnia były też dane pokazujące spadek zapasów surowca i benzyn w USA oraz szacunki EIA, według której popyt na paliwa w Stanach jest na najwyższym poziomie od marca 2020 r.
Jako jeszcze jeden z czynników tego wzrostu wskazywano doniesienia z Chin o minimalnych przyrostach zakażeń COVID-19. Bank JP Morgan przewidywał nawet, że ceny wkrótce sięgną 80 dol. za baryłkę. Również Goldman Sachs oceniał, że ogólny trend wzrostowy przysłoni czynniki niepewności, takie jak dalszy przebieg pandemii. Pod koniec tygodnia nastąpiła jednak korekta.
Czytaj też: PKB w roku 2023 wzrośnie o 3,7 proc., w następnych nieco mniej
PAP/kp