Arak: Pandemia katalizatorem silnych zmian w gospodarce [wywiad]
Nie tyle kapitalizm, co model gospodarczy, który do tej pory był realizowany, wyewoluował w kierunku, którego nie widzieliśmy od kilkudziesięciu lat - podkreśla w wywiadzie dla portalu aleBank.pl Piotr Arak,szef Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Jego zdaniem pandemia przyspieszyła wiele procesów, które obserwowaliśmy wcześniej – spowalnianie globalizacji, czy upolitycznienie banków centralnych.
Robert Lidke: Czytałem Pańską książkę [„PANDENOMIA. Czy koronawirus zakończył erę neoliberalizmu?”]z lekkim niepokojem, ale kiedy doszedłem do ostatnich stron i dowiedziałem się, że jednak kapitalizm się nie kończy, to odetchnąłem z ulgą…, Ale czy rzeczywiście pandemia wywróciła światową gospodarkę do góry nogami?
Piotr Arak: Pandemia przyspieszyła wiele procesów, które obserwowaliśmy wcześniej – spowalnianie globalizacji, czy upolitycznienie banków centralnych.
Konflikty handlowe, między USA, Europą i Chinami jeszcze przed pandemią, podważały sens istnienia Światowej Organizacji Handlu. Kiedy łańcuchy dostaw zostały przerwane, zaczęto mówić o powrocie do protekcjonizmu. Mało tego, zaczęto go nawet częściowo wprowadzać w życie zabraniając wywozu leków na terenie Unii.
Państwa strefy Schengen zamknęły pierwszy raz granice dla swoich sąsiadów. Po pandemii, protekcjonizm nadal będzie obecny w Europie, bo chcemy mieć bezpieczne łańcuchy dostaw lub nie dopuścimy inwestorów spoza Unii by kupowali przedsiębiorstwa w Niemczech czy Europie Środkowej.
W czasie pandemii mieliśmy też do czynienia z wiele większą koordynacją polityki monetarnej, fiskalnej niż do tej pory, nawet od tej w okresie kryzysu zadłużenia strefy euro z 2011 roku.
Zestaw działań, z których korzystają banki centralne zaczął być stosowany również w państwach rozwijających się. Oznacza to, że już nie tylko najbogatsi korzystali z niestandardowej polityki monetarnej, ale też te kraje, które do tej pory tych wszystkich mechanizmów nie stosowały. I doszliśmy do momentu w którym w wielu krajach panują ujemne stopy procentowe lub bliskie zeru, a realnie ujemne po uwzględnieniu inflacji.
Można więc powiedzieć, że nie tyle kapitalizm, co model gospodarczy, który do tej pory był realizowany, wyewoluował w kierunku, którego nie widzieliśmy od kilkudziesięciu lat.
To co ja widzę w Pana książce to pokazanie większej niż do tej pory roli państwa i zmienione postępowanie banków centralnych. Poprzednio banki centralne pilnowały, aby pieniądz zachował swoją wartość, natomiast obecnie banki działają w kierunku podtrzymywania wzrostu gospodarczego.
Mandat banków centralnych, w zależności od kraju bywa różny, gdyż to ustawodawcy ustalają zasady ich funkcjonowania. Mandat banku centralnego w Stanach Zjednoczonych jest dlatego inny niż banku centralnego w strefie euro.
W czasie pandemii, w celu utrzymania zatrudnienia, maksymalnego zwiększeniu wskaźnika zatrudnienia i niskiej stopy bezrobocia rzeczywiście banki centralne podejmują różne działania. Ich obecna rola zmierza nie tylko do powstrzymywania inflacji i spadku wartości pieniądza, ale skupia się też na tym, aby stymulować wzrost gospodarczy, czy też zatrudnienie, a w niedalekiej przyszłości może też transformacja energetyczna.
Każdy był w stanie zaobserwować to w 2020 roku, ponieważ bardzo wiele sektorów, było dofinansowanych, w dużym uproszczeniu, przez bank centralny.(…)
W swojej książce stawia Pan pytanie kto za to wszystko zapłaci? Skończy się pandemia, choć już przedtem było tzw. luzowanie ilościowe, niskie stopy procentowe, ale pandemia to wzmogła – stąd pytanie: kto za to zapłaci? I czy ktokolwiek będzie musiał zapłacić?
Zastanawiając się nad odpowiedzią na to pytanie, przytaczam to co o wysokim zadłużeniu mówił Jacques Attali, były doradca kilku rządów francuskich. Sposobów spłaty długów przez państwo jest bardzo dużo.
Może być wyższa stopa inflacji, możemy mieć wyższe podatki, może być wyższy wzrost gospodarczy, możemy też wytoczyć wojnę, bo to też się czasem opłacało w historii, lub zacząć ciąć koszty (czego dzisiaj nikt nie chce robić). Można też doprowadzić do „defaultu”, czyli restrukturyzacji zadłużenia danego państwa.
Po drugie pozostaje otwarte pytanie, czy w ogóle ktoś kiedykolwiek będzie te długi spłacał? Dzisiaj państwa mają wyższe poziomy zadłużenia publicznego niż notowane były na przestrzeni stuleci. Nikt nigdy całkowicie się go nie pozbył.
Wielu badaczy uważa, że dług może być rolowany na przyszłość przez długi okres, i pytanie czy my musimy się w ogóle nim martwić, staje się bardzo zasadne. To oznacza bowiem, że przy niskich kosztach obsługi długu i niskich stopach procentowych może się okazać, że mamy poziom zadłużenia, który przez kolejne dziesiątki lat będzie się na tym poziomie przynajmniej w części państw utrzymywał.(…)
Skrót wywiadu od redakcji portalu wGospodarce.pl
aleBank.pl/kp
Czytaj też: Evergrande – Pekin da popalić inwestorom, czy uratuje gospodarkę?