Stopy będą dalej rosnąć? Prezes NBP wyjaśnia
Obecnie bardziej prawdopodobny jest dalszy wzrost stóp proc., ale trudno przewidzieć, czy ta ocena nie ulegnie zmianie; Rada Polityki Pieniężnej nie formułuje deklaracji dotyczących przyszłych decyzji – napisał w odpowiedzi na pytania PAP Biznes prezes NBP Adam Glapiński.
Prezes banku centralnego wskazał, że NBP nie wycofuje się definitywnie z rynku obligacji, a także zwrócił uwagę, że przy obecnych cenowych szokach z zewnątrz wyraźne umocnienie złotego miałoby jedynie ograniczony wpływ na krajową inflację.
„Jakie będą nasze dalsze decyzje, zobaczymy na kolejnych posiedzeniach. Dziś mogę powiedzieć, że jeżeli napływające dane będą potwierdzać naszą obecną ocenę sytuacji gospodarczej, to prawdopodobieństwo dalszego dostosowania stóp jest wyższe niż ich utrzymania na obecnym poziomie. Ale podkreślam, że jest to prawdopodobieństwo warunkowe, ocena +na dziś+. Może ona ulec zmianie, szczególnie biorąc pod uwagę, że w ostatnim czasie sytuacja w gospodarce globalnej i krajowej zmienia się dynamicznie i nieraz nas już zaskakiwała” – napisał prezes NBP.
„Nie można przecież wykluczyć, że ceny surowców na rynkach globalnych w którymś momencie wyraźnie się obniżą. Albo, że z jakichś powodów – czy to w efekcie nasilającej się fali zachorowań, czy w następstwie utrzymujących się zaburzeń w łańcuchach dostaw – koniunktura gospodarcza istotnie osłabnie. A wtedy te prawdopodobieństwa mogą kształtować się zupełnie inaczej. Krótko mówiąc, proszę nie postrzegać oceny tych prawdopodobieństw jako jakiejś deklaracji dotyczącej naszych przyszłych decyzji. Takich deklaracji Rada nie formułuje” – dodał.
Centralna ścieżka listopadowej projekcji NBP zakłada, że inflacja CPI w 2021 r. wyniesie 4,9 proc., w 2022 r. znajdzie się na poziomie 5,8 proc., a w 2023 r. wyniesie 3,6 proc. Centralna ścieżka zakłada dynamikę PKB Polski w 2021 r. na poziomie 5,3 proc., i 4.9 proc. w 2022 r. i 2023 r.
PAP Biznes otrzymał odpowiedzi Glapińskiego w środę wieczorem, a więc przed piątkowym odczytem flash PKB za III kw., który zaskoczył odczytem powyżej konsensusu (5,1 proc. vs 4,8 proc.) oraz przed osłabieniem złotego w trakcie długiego weekendu.
Prezes NBP wyjaśnił w przesłanych odpowiedziach, że jeżeli w przeszłości miały miejsce sygnały dotyczące np. utrzymywania stóp procentowych bez zmian, zawsze były one warunkowe, tj. były przedstawiane pod warunkiem, że przyszła sytuacja nie będzie odbiegać od ówczesnych ocen.
„Ale niestety rzeczywistość zaskakuje, a skoro warunki się zmieniają my również musimy na to reagować i dostosowujemy parametry polityki pieniężnej. Z tego powodu nie zapowiadamy ex ante „cyklu zacieśniania polityki pieniężnej”, bo każdorazowo decyzja Rady zależy od nowych dostępnych informacji wpływających na ocenę perspektyw inflacji i koniunktury. O przyszłości można mówić tylko w kategoriach prawdopodobieństw, które zresztą też są warunkowe” – napisał Glapiński.
Zapytany o to, co miał na myśli mówiąc w niedawnej rozmowie z TVN24, że po styczniu inflacja będzie spadać i nie będą potrzebne dalsze podwyżki stóp powtórzył, że dzisiaj wydaje się, że bardziej prawdopodobny jest dalszy wzrost stóp niż ich stabilizacja, ale trudno przewidzieć, czy ta ocena nie ulegnie zmianie.
„Tym bardziej nie będę spekulował jakie decyzje mogą zapaść na kolejnych posiedzeniach Rady. Jedno co mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem, to to, że Rada podejmie wszelkie konieczne działania, żeby nie dopuścić do utrwalenia się inflacji na podwyższonym poziomie. Zrobimy wszystko co konieczne, by wypełnić nasz podstawowy cel: zapewnić stabilność cen w średnim okresie i wspierać zrównoważony wzrost polskiej gospodarki. I akurat to stwierdzenie można uznać za deklarację, a nawet zobowiązanie” – dodał.
W ocenie prezesa NBP pytanie jaki docelowy poziom stóp procentowych może być odpowiedni po pandemii dla polskiej gospodarki jest w zasadzie tożsame z pytaniem o prognozę stóp procentowych, której NBP nie publikuje.
„Jest to nasza świadoma decyzja, bo tego typu prognozy są często źródłem nieporozumień, zwłaszcza gdy odczytywane lub interpretowane są bezwarunkowo, mimo że mają przecież charakter warunkowy. (…) Część odbiorców postrzega prognozy banku centralnego jako pewną deklarację. W efekcie prognozy te – wbrew zamiarom publikujących je banków centralnych – mogą wcale nie zwiększać transparentności, ani efektywności polityki pieniężnej, a raczej stają się źródłem dodatkowych wyzwań. Dlatego my z tego narzędzia komunikacji nie korzystamy” – wyjaśnił Glapiński.
W październiku i listopadzie RPP podwyższyła referencyjną stopę procentową łącznie o 115 pb. do 1,25 proc., w krokach po 40 i 75 pb. Rada uzasadniała podwyżki koniecznością ograniczenia ryzyka utrwalenia się podwyższonej inflacji w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej, dążąc do obniżenia inflacji do celu NBP w średnim okresie, w świetle istotnego wzrostu światowych cen surowców, przedłużających się globalnych zakłóceń podażowych, a także przy oczekiwanej kontynuacji ożywienia krajowej koniunktury oraz korzystnej sytuacji na rynku pracy.
NBP nie wycofuje się całkowicie i trwale z rynku obligacji, ale ewentualne operacje w tym obszarze, gdyby wystąpiła potrzeba ich zastosowania, miałyby na celu wspieranie płynności rynku, a nie wzmacnianie poluzowania monetarnego – zadeklarował Adam Glapiński. „Jak już wielokrotnie wspominałem, jeszcze przed naszą październikową decyzją o podwyżce stóp, skup aktywów był już prowadzony na bardzo niewielką skalę. Chciałbym przypomnieć, że skala i częstotliwość naszych operacji były zawsze zależne od warunków rynkowych, a warunki te w ostatnich miesiącach nie uzasadniały jakiejś znaczącej aktywności NBP na rynku wtórnym obligacji. Innymi słowy, skup aktywów praktycznie samoistnie wygasł, nie ma więc potrzeby kończenia go, bo jego znaczenie jest już i tak niewielkie. Nie oznacza to, że NBP wycofuje się całkowicie i trwale z rynku tych papierów dłużnych” – napisał prezes NBP.
„Zgodnie z Założeniami polityki pieniężnej, NBP może nadal skupować i sprzedawać obligacje skarbowe oraz papiery dłużne gwarantowane przez Skarb Państwa w celu wspierania płynności rynku tych papierów. Krótko mówiąc, gdyby sytuacja rynkowa tego wymagała, to NBP może ponownie aktywnie działać. Nie ma obecnie takiej potrzeby, jednak nie wycofujemy się definitywnie z rynku obligacji. Proszę jednak zwrócić uwagę, że takie operacje miałyby na celu wspieranie płynności rynku, a nie wzmacnianie poluzowania monetarnego, bo zmienił się kierunek naszych działań” – dodał.
Prezes NBP powtórzył w nadesłanych wyjaśnieniach, że kurs złotego jest płynny, choć NBP zastrzega prawo do interwencji, podobnie jak robią to inne banki centralne.
Podkreślił, że NBP nie podejmuje działań na rynku walutowym „bez wyraźnej potrzeby” i „z całą pewnością nie prowadzi interwencji według jakiegoś z góry ustalonego harmonogramu”.
„Pod koniec zeszłego roku pojawiło się ryzyko silnego pro-cyklicznego umocnienia złotego w czasie gdy dynamika wzrostu gospodarczego znowu osłabiła się w IV kwartale i dlatego trzeba było zareagować. W bieżącym roku nie prowadziliśmy interwencji. Trudno więc mówić, że NBP preferuje słabszego złotego. Zawsze mówimy, że nasze działania zależą od warunków rynkowych” – dodał Glapiński.
Odnosząc się do wpływu kursu złotego na inflację, prezes NBP wskazał, że choć kurs ma wpływ na ceny importu, to nie należy go przeceniać.
„Przy tak silnych szokach zewnętrznych na rynku ropy, gazu oraz surowców rolnych, z jakimi mamy obecnie do czynienia, nawet wyraźna aprecjacja złotego miałaby jedynie ograniczony wpływ na dynamikę cen w kraju. Jednocześnie mocna aprecjacja złotego z pewnością silnie ciążyłaby naszym eksporterom, z których część i tak boryka się z problemami związanymi z czynnikami globalnymi, i – w efekcie – w znacznej skali wpłynęłaby negatywnie na krajową koniunkturę” – zaznaczył.
W październiku wraz z podwyżką stóp procentowych, Rada podjęła także decyzję o podwyższeniu podstawowej stopy rezerwy obowiązkowej do 2 proc. z 0.5 proc.
Prezes NBP wskazuje, że decyzja miała charakter czysto operacyjny: jej celem było ułatwienie stabilizowania stopy POLONIA w pobliżu stopy referencyjnej.
„Nie jest to decyzja, która wpływa bezpośrednio na stopień restrykcyjności polityki pieniężnej, ułatwia jedynie implementację tej polityki. Póki co efektów tej decyzji jeszcze nie widzimy, bo zacznie ona obowiązywać począwszy od okresu utrzymywania rezerwy rozpoczynającego się 30 listopada. Od tego dnia banki będą średnio utrzymywać znacznie wyższe środki na rachunkach w NBP, co powinno ułatwić realizację celu operacyjnego polityki pieniężnej NBP, jakim jest kształtowanie stawki POLONIA w pobliżu stopy referencyjnej NBP” – napisał Glapiński.
PAP Biznesu/ as/