Ryszard Bugaj: Recesja w Polsce wbrew temu co twierdzi rząd jest możliwa
Rząd przyjął optymistyczne „założenia makroekonomiczne”. Stopa wzrostu ma być dość niska, ale scenariusz recesji jest wykluczony. Słusznie? - pyta Ryszard Bugaj w analizie dla portalu forsal.pl.
"Rząd wydaje się opierać optymizm na trzech fundamentalnych przekonaniach. Po pierwsze, że nie nastąpi załamanie optymizmu konsumentów. Po drugie, że strefa euro zachowa stabilność. Po trzecie wreszcie, że – głównie dzięki nieuszczupleniu transferów z Brukseli – utrzymają się na bardzo wysokim poziomie inwestycje publiczne. Każde z tych przekonań ufundowane jest jednak na bardzo niepewnych przesłankach." - twierdzi profesor, były doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
"Gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa odbierają ostatnio wiele sygnałów (spadek płac realnych, utrzymywanie się bardzo wysokiego bezrobocia, stagnacja popytu na eksport), które sprzyjają kumulacji pesymizmu. Tymczasem trzeba przecież przyjąć, że wydatki gospodarstw domowych bardziej zależą od przekonań dotyczących przyszłości niż – skądinąd spadających – realnych dochodów. Także inwestycje przedsiębiorstw wydają się bardziej zależeć od przewidywań przyszłego popytu niż od kosztu kredytu (zresztą relatywnie wysokiego). Podobne sygnały w latach 2009–2010 nie złamały optymizmu konsumentów i rządowi decydenci zdają się tę postawę traktować jako trwałą. Optymizm dotyczący stabilności strefy euro zasadza się na deklaracji EBC o nieograniczonym skupie papierów dłużnych krajów strefy euro zagrożonych niewypłacalnością. W kwestii perspektyw strefy euro nastroje już kilkakrotnie się wahały. Obecnie jesteśmy znowu w okresie optymizmu. Jednak bardzo wiele będzie zależeć od tego, czy końska kuracja zaaplikowana Grecji przyniesie spodziewane rezultaty, tzn. czy obniży się zadłużenie względne. Wydaje się to mało prawdopodobne, a wtedy zgasną też nadzieje na stabilizację strefy dzięki działaniom EBC. Trudno wprawdzie poważnie traktować liczone w bilionach euro straty w następstwie destabilizacji strefy euro, ale na pewno perturbacje byłyby dramatyczne. W kwestii inwestycji publicznych optymizm opiera się nie tylko na przewidywaniu, że mimo obecnych stanowisk „płatników netto” budżet Unii będzie względnie obfity, lecz także na założeniu, że unijne pieniądze znajdą się w dyspozycji rządu odpowiednio szybko."
Założenia rządu są zbyt optymistyczne i idą wbrew pesymizmowi panującemu w gospodarstwach domowych, uważa Ryszard Bugaj. Według profesora recesji udałoby się uniknąć, gdyby w Polsce przy destabilizacji strefy euro nastąpił gwałtowny wzrost popytowy.
(forsal.pl)