Informacje

Cypr to atrakcyjny kierunek dla turystów, jednak perspektywy gospodarcz edla mieszkańców wyspy nie są wesołe / autor: Pixabay
Cypr to atrakcyjny kierunek dla turystów, jednak perspektywy gospodarcz edla mieszkańców wyspy nie są wesołe / autor: Pixabay

Europie zajrzy głód w oczy?

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 22 czerwca 2022, 11:28

  • 1
  • Powiększ tekst

Grecja, Malta i Cypr to unijne kraje najbardziej narażone na utratę bezpieczeństwa żywnościowego w wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę - wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Na świecie w pierwszej trójce znalazły się Benin, Korea Północna i Sudan - wskazano.

W celu określenia wrażliwości poszczególnych krajów na potencjalny kryzys żywnościowy, Polski Instytut Ekonomiczny stworzył wskaźnik wrażliwości (SI), na których składają się: samowystarczalność danego kraju w produkcji pszenicy, udział Ukrainy i Rosji w imporcie pszenicy danego państwa, udział zbóż oraz roślin okopowych w bilansie energetycznym danego kraju.

Według raportu „Kryzys podażowy na rynku żywnościowym jako efekt inwazji na Ukrainę” najbardziej narażone na utratę bezpieczeństwa żywnościowego w wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę są Benin (SI = 97,6), Korea Północna (SI = 97,3), Sudan (SI = 92,5), Nikaragua (SI = 90,8) oraz Demokratyczna Republika Konga (SI = 89,8). W następnej kolejności zagrożone są Armenia, Egipt, Liban, Gruzja i Rwanda. Łącznie wszystkie te kraje zamieszkuje ponad 300 mln mieszkańców.

Wśród sklasyfikowanych w rankingu państw Unii Europejskiej najwyżej znalazły się Grecja, Malta i Cypr, które jednak plasują się w drugiej setce i tym samym nie występuje w ich przypadku poważne ryzyko wystąpienia kryzysu żywnościowego” – stwierdzono w raporcie.

Jak zwrócił uwagę Marek Wąsiński z PIE, rosyjska agresja może skutkować poważnym kryzysem żywnościowym, którego efekty szczególnie odczują państwa biedniejsze, uzależnione od importu zbóż i produktów żywnościowych z Rosji i Ukrainy oraz leżące w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Zgodnie z raportem, ponad 90 proc. importu pszenicy Beninu, Mongolii, Armenii, Korei Płn., Sudanu, Libanu i Białorusi pochodzi z Rosji i Ukrainy.

Również w naszej części świata doświadczymy perturbacji. Rosyjska inwazja oraz susze w Europie i na świecie sprawią, że ceny żywności mogą być po wakacjach o 20 proc. wyższe niż przed rokiem, co dodatkowo napędzi inflację w Europie” – wskazał Wąsiński.

W raporcie podkreślono, że Rosja odpowiada za trwający kryzys żywnościowy – nie tylko poprzez inwazję, która doprowadziła do załamania gospodarki Ukrainy, ale też poprzez celowe działania dotyczące rynków rolno-spożywczych. Analitycy PIE zaznaczyli, że Rosja kradnie zboże z Ukrainy, niszczy magazyny żywności i blokuje ukraińskie porty dotychczas eksportujące artykuły rolno-spożywcze. „Uzależnienie wielu państw Afryki i Azji od importu pszenicy z Rosji było znacznie większe niż od importu z Ukrainy” - zauważył Jan Strzelecki z PIE.

»» O wpływie wojny na Ukrainie na gospodarkę czytaj tutaj:

Kowalczyk: O cenach żywności decydują światowe rynki

Sankcje bardziej szkodzą UE niż Rosji? Kontrowersyjne słowa Chodorkowskiego

Autorzy raportu wskazali też na pośrednie konsekwencje rosyjskiej inwazji w postawi wzrostu cen żywności. Wybuch wojny doprowadził do destabilizacji rynków rolno-spożywczych – w marcu 2022 r. światowy indeks cen żywności wzrósł do 159,3 pkt. (tj. 12,6 proc. mdm), najwyższego poziomu w historii, a w maju spadł do 157,4 pkt. „Jak przewiduje Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), w latach 2022-23 liczba osób niedożywionych może wzrosnąć nawet o 13 mln” - zauważono.

W ocenie ekspertów, by uniknąć globalnego kryzysu żywnościowego, konieczne są działania społeczności międzynarodowej w celu odblokowania korytarzy transportowych wiodących przez Morze Czarne. Za kluczowe uznano też zwiększenie produkcji zbóż, „które jest możliwe albo przez zwiększenie areału upraw albo poprawę plonów, czyli przeciętnego zbioru uzyskiwanego z hektara uprawy”. Ze względu na rosnące ceny surowców energetycznych oraz niewystarczającą ilość dostępnych ziem uprawnych odpowiedniej jakości, te działania mają swoje ograniczenia.

Nawet kiedy wojna się zakończy, ceny żywności szybko nie spadną, a raczej pozostaną na wysokim poziomie” - podsumowano.

Magdalena Jarco, (PAP), sek

Powiązane tematy

Komentarze