Wakacje kredytowe? Banki się obronią! Kosztem nas
Należy się spodziewać, że część kosztów wakacji kredytowych banki przerzucą na klientów - napisał w poniedziałkowej analizie ekspert HRE Investments Bartosz Turek. To może oznaczać gorsze warunki na lokatach, wyższe opłaty za usługi bankowe czy oprocentowanie kredytów.
Ekspert HRE przypomniał, że ustawa wprowadzająca wakacje kredytowe czeka już tylko na podpis prezydenta. Jeśli zostanie podpisana, do końca 2023 roku kredytobiorcy będą mogli poinformować bank o chęci odroczenia ośmiu rat z 17 przypadających na ten okres. Takie odroczone raty zostaną następnie bezpłatnie przeniesione na koniec okresu kredytowania. „Wtedy będziemy więc musieli oddawać pieniądze o zupełnie innej wartości niż dziś” - wskazał Turek.
Analityk wyliczył, że jeśli ktoś zaciągnął kredyt mieszkaniowy w wysokości 300 tys. zł na początku 2020 roku, to zadłużając się na 25 lat, na początku płacił ratę w wysokości 1540 zł miesięcznie, natomiast po serii podwyżek stóp procentowych - prawie 2440 zł miesięcznie.
Korzystając z darmowych wakacji kredytowych przez osiem miesięcy, moglibyśmy odroczyć konieczność zapłaty rat w łącznej wysokości około 19,5 tys. zł. (…) Gdybyśmy w 2024 roku przeznaczyli zaoszczędzoną kwotę na nadpłatę kredytu, to miesięczna rata spadłaby o około 170 złotych - wskazał.
Turek przyznał, że jest to rozwiązanie bardzo korzystne z punktu widzenia kredytobiorców, jednak dla banków oznacza wielomiliardowe koszty. „Należy spodziewać się, że chociaż część nałożonych na banki kosztów zostanie przerzuconych na klientów. To może oznaczać gorsze warunki na lokatach (lub przynajmniej mniejszą skłonność do dalszego podnoszenia oprocentowania depozytów), wyższe opłaty za usługi bankowe (np. przelewy, wyciągi, sporządzanie aneksów, prowadzenie kont itd.) czy wyższe oprocentowanie kredytów” - wskazał w komentarzu.
Ekspert zauważył, że ostatnia podwyżka stóp procentowych o 50 punktów bazowych była skromniejsza niż oczekiwania większości ekonomistów (75 pb.). Wskazał też, że podczas konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński sugerował, że aktualna podwyżka może nawet być ostatnią w bieżącym cyklu, choć dalsze ruchy RPP zależą od tego, co będzie się działo w gospodarce - w szczególności od inflacji.
Według analityka łagodniejszy ton szefa banku centralnego i wolniejsze niż spodziewane podwyżki stóp procentowych przyczyniły się do spadku stawki WIBOR 3-miesięcznego do poziomu 7,08 proc. z 7,14 proc. jeszcze dzień wcześniej. Dodał, że w przypadku WIBOR-u 6-miesięcznego był to spadek odpowiednio do 7,38 proc. z 7,43 proc.
Choć jest to zmiana niewielka, to z punktu widzenia posiadaczy złotowych kredytów mieszkaniowych bez wątpienia pozytywna. WIBOR jest dziś bowiem kluczowym składnikiem oprocentowania większości kredytów mieszkaniowych - ocenił Bartosz Turek.
Jak wyjaśnił, oznacza to, że rynek dyskontuje już co najmniej część pojedynczej podwyżki stóp procentowych.
Ekspert zauważył też, że jeszcze 7 lipca oczekiwanie oprocentowania kontraktów terminowych sugerowało, że podstawowa stopa procentowa może w bieżącym roku dojść do poziomu lub nawet przekroczyć poziom 8 proc., natomiast w poniedziałek 11 lipca przed południem oczekiwania te spadły w okolice 7 proc.
To sugeruje, że we wrześniu RPP może jeszcze raz podnieść stopy procentowe, ale już w październiku podobna decyzja wcale nie jest pewna. Do tego (…) kontrakty terminowe na stopę procentową (FRA) sugerują, że już w 2023 roku dojdzie do pierwszych obniżek stóp procentowych. Taki przynajmniej scenariusz sugerują najnowsze notowania rynkowe_ - wskazał analityk HRE. Zaznaczył przy tym, że scenariusze bywają zmienne, zwłaszcza że nie wiadomo, jaką ścieżką podąży inflacja.
W ocenie Bartosza Turka jeśli inflacja nie będzie rosnąć albo w wakacje się ustabilizuje, to będziemy świadkami kresu podwyżek. Dodał, że taki właśnie scenariusz ma sugerować najnowsza projekcja inflacji i PKB przygotowana przez analityków NBP, której szczegóły poznamy 12 lipca.
Jeśli jednak inflacją pójdzie w górę, to niestety lipcowa decyzja o podwyżce stóp procentowych ostatnią nie będzie i we wrześniu możliwa jest kolejna taka decyzja - podsumował ekspert.
PAP/RO