Nie zapłacił za paliwo; uciekając, rozbił samochód
Świętokrzyscy policjanci zatrzymali we wtorek mężczyznę, który zatankował samochód na jednej ze stacji benzynowych, po czym nie płacąc, odjechał. Kilka kilometrów dalej rozbił samochód. Okazało się, że do kradzieży paliwa wykorzystywał skradzione tablice rejestracyjne
We wtorek pół godziny po północy dyżurny skarżyskiej jednostki policji otrzymał zgłoszenie o kradzieży paliwa. Na stacji benzynowej w Występie kierujący skodą zatankował benzynę za blisko 280 złotych i nie płacąc należności, odjechał krajową S7 w kierunku Suchedniowa.
Na miejsce skierowani zostali suchedniowscy policjanci, którzy ruszyli za nieuczciwym klientem. Kilka kilometrów dalej na węźle Zalezianka zauważyli uszkodzoną skodę, która wjechała w bariery energochłonne. Rysopis stojącego obok mężczyzny odpowiadał wyglądowi sprawcy kradzieży paliwa, ale auto miało zupełnie inne numery tablic rejestracyjnych – poinformował podkom. Jarosław Gwóźdź, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Skarżysku-Kamiennej.
Funkcjonariusze sprawdzili pobliski teren i nieopodal odnaleźli tablice z numerami podanymi przez pracowników stacji benzynowej. Obecny na miejscu 27-latek przyznał się do kradzieży paliwa. Był trzeźwy. Tłumaczył, że jechał z Warszawy do Krakowa.
Kiedy wracał do stolicy, postanowił zatankować skodę, ale najpierw zamienił tablice rejestracyjne. Dysponował inną parą tablic, bo rzekomo znalazł je w Warszawie. Stróże prawa ustalili, że owe tablice zostały skradzione dzień wcześniej – dodał.
Za kradzież sprawca wykroczenia został ukarany mandatem karnym w wysokości 500 złotych, za spowodowanie kolizji będzie musiał zapłacić mandat w wysokości 1020 złotych. Ponadto mężczyzna uregulował należność za skradzione paliwo.
Z tego, jak wszedł w posiadanie skradzionych tablic, wytłumaczy się już stołecznym policjantom - zaznaczył funkcjonariusz.
Czytaj też: Sprzedajemy auta maksymalnie wyeksploatowane
PAP/KG