Informacje

Walczymy o polskie lasy

Artykuł sponsorowany

  • Opublikowano: 15 lutego 2023, 11:38

    Aktualizacja: 15 lutego 2023, 11:42

  • Powiększ tekst

Zakusy, jakie UE czyni wobec lasów, pokazują albo brak wyobraźni urzędników z Brukseli, albo co gorsza – działania z premedytacją

Ich efektem może być upadek polskiego leśnictwa, prywatyzacja i zakaz wstępu do lasów. Nie godzimy się na to, mówi wiceminister Edward Siarka, Pełnomocnik Rządu ds. Leśnictwa i Łowiectwa

Jesteśmy światowym liderem na rynku drzewnym. Czy nasza pozycja jest zagrożona?

Gałąź polskiej gospodarki związanej z leśnictwem stale się rozwija. Przemysł tartaczny, meblarski i papierniczy liczy ponad 400 tys. miejsc pracy. Nasze zasoby leśne i surowcowe są jednymi z większych w Europie, co czyni Polskę liderem na rynku światowym. Przynosi nam to wpływy budżetowe na poziomie przekraczającym 30 mld zł rocznie. Leśnicy odnawiają drzewostany i zalesiają dotychczasowe nieużytki. Rocznie sadzimy 500 mln nowych drzew.

Panie Ministrze, w świetle zmian traktów unijnych - czy utrzymamy naszą pozycję na rynku leśno- drzewnym?

Z całą pewnością można przewidzieć, że nowe unijne regulacje doprowadziłyby do krachu polskiej gospodarki drzewnej. Oznaczałoby to zubożenie dużej części polskiego społeczeństwa z uwagi na likwidację miejsc pracy. Ograniczenie podaży drewna, zwiększenie kosztów jego pozyskania przyniesie znaczne ograniczenie dostępu do surowca drzewnego i szybowanie jego cen w górę. Z czym to się wiąże? Z tym, że zmuszeni bylibyśmy do importu drewna z innych krajów, nawet takich, gdzie prowadzi się rabunkową gospodarkę leśną. W sytuacji braku drewna na rynku niewykluczone, że musielibyśmy poszukać innych zamienników surowca. To oznacza powrót do plastiku, szkła, czy betonu. Kłóci się to z ideą promowania ekologicznych rozwiązań w gospodarce.

To w jakim kierunku podąża Unia Europejska?

Polityka Timmermansa związana z wprowadzeniem Europejskiego Zielonego Ładu cały czas posuwa się do przodu. Mimo trwającej wojny na Ukrainie nie widać zmian w ideowym myśleniu komisarzy, wręcz przeciwnie, obserwujemy przyspieszenie działań. Wszystko jest podporządkowane celom klimatycznym. Tworzy się z tego wręcz „religię”. Pomija się ważne kwestie, tj. wykorzystanie surowca drzewnego w ciepłownictwie. W sytuacji, gdy KE chce ograniczyć zużycie gazu, to jedynym stabilnym źródłem energii pozostaje m. in. biomasa. Czy Unia chce doprowadzić do centralnego sterowania lasami wprost z Brukseli?

Obecnie walczymy o polskie lasy, by pozostały w zarządzie krajów członkowskich. Uwarunkowania lokalne wymagają odrębnych przepisów dostosowanych do specyfiki leśnej kraju. Inaczej wygląda struktura drzewostanów w Polsce, a inaczej w państwach na południu Europy. Mocno artykułujemy swoje stanowisko na forum europejskim. Nie zgadzamy się na zmiany unijnych traktatów, które odbierają nam suwerenność w zarządzaniu lasami. Społeczeństwo polskie popiera nasze działania. Niestety Parlament Europejski nie ustaje w swych zabiegach, dążąc do stworzenia państwa federalnego.

Jakie mogą być konsekwencje scentralizowanego sterowania przez UE?

Przedstawione dyrektywy i rozporządzenia to próba prywatyzacji. Próba odebrania lasów ludziom, którzy się na tym znają, którzy mają doświadczenie w zakresie prowadzenia gospodarki leśnej. Jeśli decydowanie o lasach spadnie na brukselskich urzędników, to w efekcie otrzymamy katastrofalny obraz polskiej gospodarki leśnej. Unijne propozycje ujęte już w pakiecie Fit for 55 dążą do wyłączenia 30 proc. gruntów leśnych z produkcji. Do tego nałożony zwiększony cel pochłaniania spowoduje, że na kolejnych obszarach będziemy mieli ograniczone pozyskiwanie drewna. Wszystko to dąży do upadku instytucji Lasów Państwowych i utraty miejsc pracy. Leśnicy dbają o przebudowę drzewostanów na bardziej odporne na zmiany klimatyczne. Unia Europejska chce zaprzestać tych prac, by przyroda sama sobie z tym poradziła. Niestety to chybiona teza.

A co z samą przyrodą naszych lasów?

W tej kwestii też widzę spore ryzyko. Las pozostawiony sam sobie, bez fachowej pomocy leśnika, może nie przetrwać. Widzimy, co stało się na przykład w Puszczy Białowieskiej, opanowanej przez kornika. Żal patrzeć na stosy martwego drewna, a do tego właśnie doprowadziła unijna blokada działań podpartych faktami i nauką. Niestety, oddanie polskich lasów w ręce urzędników z Brukseli, nie mających większego pojęcia o realiach prowadzenia gospodarki leśnej na terenie naszego kraju, może doprowadzić do tego, że będziemy mieli do czynienia z masowym zamieraniem lasów. To także niesie wielkie niebezpieczeństwo i niedogodności dla odwiedzających je ludzi, co ma związek z ryzykiem wprowadzenia zakazów zbierania runa leśnego czy dużym prawdopodobieństwem wybuchu pożaru.

Jak widać, głos nauki ma wielkie kłopoty w dotarciu do urzędników unijnych, w przeciwieństwie do haseł głoszonych przez pseudoekologów.

W rzeczy samej. Unia pozostaje ślepa na uzasadnioną naukowo czynną ochronę lasu, nasz sprawdzony model zrównoważonej gospodarki leśnej, który z powodzeniem funkcjonuje od niemal stu lat w Polsce. Przyniósł doskonały efekt dla naszej rodzimej przyrody zwiększając obszar terenów leśnych do 1/3 powierzchni naszego kraju. Proszę sobie wyobrazić – to jak powierzchnia Belgii pomnożona razy trzy. Zagraniczni turyści odwiedzający polskie lasy są pod wielkim wrażeniem ich piękna i bogactwa. Mimo tego z przykrością zauważamy, że to właśnie krzykliwe protesty garstki pseudoekologów z prędkością światła docierają do brukselskich urzędników. Skoro szumne, manipulacyjne hasła z transparentów aktywistów ekologicznych przebijają się w UE bardziej niż ekspertyzy naukowców, to nie wróżymy niczego dobrego, jeśli zarządzanie lasami miałoby odbywać się zza biurek unijnych urzędników.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.