G7 chce do ukarania zbrodniarzy, w tym Putina
Szefowie MSZ państw grupy G7 potwierdzili we wtorek „niewzruszoną solidarność z Ukrainą”, potępili zbrodnie wojenne Rosji i podkreślili, że winni tych zbrodni, w tym Putin i rosyjskie przywództwo, powinni być pociągnięci do odpowiedzialności.
Nie może być bezkarności dla zbrodni wojennych i innych okrucieństw, w tym ataków na ludność cywilną i infrastrukturę, jak również operacje filtracyjne i przymusowe deportacje Ukraińców do Rosji – napisano w komunikacie po spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw grupy w kuluarach Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.
Ministrowie potępili „niesprowokowaną i agresywną wojnę” wywołaną przez władze Rosji i wezwali je, by „natychmiast i bezwarunkowo” wycofały wojska z Ukrainy, uszanowały jej niepodległość i integralność terytorialną w granicach uznanych przez społeczność międzynarodową. Potwierdzili swoją determinację do dalszego wspierania Ukrainy, w tym pomocy wojskowej.
Członkowie G7 wyrazili też zamiar utrzymania i nasilenia sankcji przeciwko Rosji. Wezwali przy tym „strony trzecie”, by zaprzestały przekazywania pomocy rosyjskiemu wojsku i związanymi z nim siłom.
W grupie G7 są USA, Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy, Kanada i Japonia. We wtorkowych rozmowach uczestniczył również minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba na zaproszenie szefa dyplomacji Japonii Yoshimasy Hayashiego, który był gospodarzem spotkania.
We wtorek Departament Stanu USA omyłkowo opublikował wcześniejsze oświadczenie szefów MSZ państw grupy G7 zamiast najnowszego. Na pomyłkę zwróciło uwagę ministerstwo spraw zagranicznych Japonii, która sprawuje w tym roku przewodnictwo w G7. Komunikat na stronie Departamentu Stanu został zaktualizowany.
W komunikacie z wtorkowego spotkania ministrowie państw G7 wyrazili kondolencje z powodu tragicznego trzęsienia ziemi w Turcji i Syrii z 6 lutego. „W najmocniejszych słowach” potępili również wystrzelenie przez Koreę Północną pocisku balistycznego 18 lutego i potwierdzili zobowiązanie do utrzymania „wolnego i otwartego Indo-Pacyfiku”.
PAP/RO
CZYTAJ TEŻ: Budapeszt grozi zablokowaniem unijnych sankcji