Migranci? To się lewicy nie spodoba. Rekomendacja w FT: "środki policyjne"
Główny komentator spraw zagranicznych „Financial Times” i bliski współpracownik prezydenta Bidena, Gideon Rachman, pisze w poniedziałek: USA i UE obawiają się nowego kryzysu migracyjnego. Ograniczyć napływ imigrantów można jednak tylko stosując jednocześnie dyplomację, środki policyjne i politykę rozwojową. Bliski współpracownik Bidena: jeśli przegramy następne wybory, to stanie się to z powodu migracji, a nie Ukrainy
Oprócz kwestii związanych z Rosją i Chinami przywódców kształtujących politykę zagraniczną najbardziej martwi teraz potencjalny kryzys migracyjny. Bliski współpracownik prezydenta USA Joe Bidena ujął to w ten sposób:
Jeśli przegramy następne wybory, to stanie się to z powodu migracji, a nie Ukrainy - pisze Rachman.
W tym tygodniu napięcie polityczne w USA związane z migracją wzrośnie, ponieważ wygaśnie wprowadzony w czasie pandemii przepis, na mocy którego szybko deportowano nielegalnych imigrantów. Stany Zjednoczone szykują się na sytuację, w której dziennie granicę Meksyku z USA przekraczać będzie do 13 tys. ludzi, ponad dwa razy więcej niż obecnie.
CZYTAJ TEŻ: Włoskie MSZ do obywateli: Natychmiast uciekajcie z Ukrainy!
W Europie napływ migrantów i uchodźców jest również źródłem napięć i zatargów. Premier Włoch Giorgia Meloni podczas kampanii wyborczej obiecywała ograniczenie imigracji, ale liczba migrantów trafiających obecnie do Włoch jest o 300 proc. wyższa niż rok temu. Prawie 40 tys. ludzi przedostało się do tego kraju od początku roku. Z nadejściem lepszej pogody, gdy wody Morza Śródziemnego będą spokojniejsze, liczba migrantów wzrośnie - prognozuje autor.
W Wielkiej Brytanii ograniczenie fali migracyjnej również jest jedną z głównych obietnic rządu; w ubiegłym roku przez kanał La Manche na wyspy przypłynęło 45 tys. migrantów.
Główne przyczyny emigracji to wojna, nędza i zapaść społeczna, ale fatalne doświadczenia jakie Zachód wyniósł z interwencji w takich krajach jak Libia, Liban, Mali czy Afganistan sprawiły, że zamożne kraje nie mają już ochoty wysyłać wojsk, by stabilizować sytuację w państwach w stanie zapaści.
CZYTAJ TEŻ: Obrona państwa narodowego w świecie zdominowanym przez wielkie korporacje
Nikt teraz nie proponuje interwencji w Sudanie - pisze Rachman.
Zastrzega jednak, że pomysły na radzenie sobie z falami migracyjnymi poprzez umowy z państwami trzecimi, jak Meksyk, Turcja czy Libia prowadzą najczęściej do tego, że daje ich przywódcom - takim jak turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan - narzędzia do wywierania kolosalnego politycznego nacisku na kraje, które takie porozumienia zawarły.
Z drugiej strony jeśli jeden kraj stosuje bardzo rygorystyczną politykę migracyjną, to zazwyczaj dzieje się to kosztem sąsiedniego państwa. Postawa Węgier wobec uchodźców w 2015 roku zmusiła Niemcy do otwarcia granic. Stanowisko Włoch obciąża Francję.
Jedynym sposobem na to, by ograniczyć fale migracyjne w sposób humanitarny i skuteczny jest działanie wspólne oraz cierpliwe łączenie dyplomacji, środków policyjnych i polityki rozwojowej w odniesieniu do krajów, skąd przybywają migranci.
Deportacje i budowanie murów produkują lepsze (prasowe) nagłówki, ale gorszą politykę - konkluduje Rachman.
PAP, mw
CZYTAJ TEŻ: Smart cities: rewolucja jeszcze przed nami