Członek zarządu NBP: inflacja będzie jednocyfrowa w IV kw.
Członek zarządu NBP Paweł Szałamacha: w czwartym kwartalne br. inflacja obniży się poziomów jednocyfrowych. Skalę ostatnich podwyżek stóp procentowych nazwał „największą w historii istnienia Rady Polityki Pieniężnej
W czwartym kwartalne br. inflacja obniży się poziomów jednocyfrowych, a w 2025 r. spadnie w okolice celu inflacyjnego - powiedział w poniedziałek członek zarządu NBP Paweł Szałamacha podczas Forum Ekonomicznego KUL w Lublinie.
Mamy trzeci miesiąc spadku inflacji. Proces jest to zgodny z naszymi prognozami – stwierdził członek zarządu NBP przemawiając do uczestników Forum Ekonomicznego KUL w Lublinie.
Zgodnie z projekcją NBP i prognozami instytucji międzynarodowych inflacja będzie spadać – powiedział Szałamacha dodając, że do obniżenia inflacji będą się przyczyniały m.in. obniżenie tempa wzrostu PKB, zjawisko ujemnej luki popytowej i osłabienie realnego wzrostu płac, a także spadek cen surowców energetycznych. - Obecne nasze projekcje mówią o tym, że inflacja obniży się poziomów jednocyfrowych w czwartym kwartale bieżącego roku, a następnie w 2025 r. spadnie w okolice celu inflacyjnego – wskazał.
CZYTAJ TEŻ: Rosja sieje zamęt w niemieckim rządzie
CZYTAJ TEŻ: Niedzielski: Planujemy wzrost wynagrodzeń w ochronie zdrowia
Inflacja bazowa w Polsce i na świecie jest wysoka także ze względu na silny wzrost kosztów produkcji, wzrost marż przedsiębiorstw – powiedział. Jak przyznał, część firm podnosiła i nadal podnosi ceny i na te zachowania bank centralny nie ma wpływu. „Te firmy muszą się zderzyć z barierą popytu i ewentualnie skorygować swoją strategię cenową” – stwierdził.
Dane za kwiecień pokazały już pierwszy nieznaczny spadek inflacji bazowej, czyli tej obliczanej po wyłączeniu cen żywności i energii – wyjaśnił.
Odnosząc się do propozycji dalszego podwyższania ceny pieniądza zaznaczył, że większa część inflacji w Polsce pochodzi z czynników zewnętrznych. „Gdybyśmy nadal prowadzili taką politykę zacieśniania, a nie zawiesili jej - jak to się stało w ostatnich miesiącach – to byśmy próbowali zwalczyć zjawisko, na które wpływu nie mamy” – podał. Jak stwierdził, RPP adekwatnie zmierzyła się z częścią inflacji, która jest wynikiem zjawisk na polskim rynku, a pozostałą część pracy muszą wykonać największe banki centralne świata.
Szałamacha przypomniał, że inflacja występuje nie tylko w Polsce, ale w większości rozwiniętych gospodarek świata. Wymieniając jej przyczyny wskazał: pandemię wirusa COVID-19, prawie dwuletnie zamknięcie chińskiej gospodarki, zakłócenie łańcuchów dostaw, agresję Rosji na Ukrainie, silny wzrost cen surowców energetycznych i żywności na rynkach międzynarodowych, ale także luźną politykę monetarną banków centralnych. Jako przykłady tej ostatniej wymienił rekordowo niskie i w niektórych przypadkach ujemne stopy procentowe w bankach centralnych i interwencję banków w okresie pandemii.
Nawiązując do interwencyjnego skupu obligacji covidowych w Polsce stwierdził, że w marcu i kwietniu 2020 r. nie miał wątpliwości, że należy podejmować te działania.
Jako członek NBP - to my podjęliśmy to działanie - uznałem, że nie możemy pozwolić na to, żeby (…) w przypadku covidu nastąpił collaps gospodarki, nastąpiło jej skurczenie się. A faktem jest, że nie wiedzieliśmy wówczas - cały świat nie wiedział - jak zjadliwe, długotrwałe, zabójcze jest zjawisko medyczne, które było podstawą tej interwencji – podał.
Przypomniał decyzje Rady Polityki Pieniężnej dotyczące zacieśnienia polityki pieniężnej, czyli kroczące podwyżki stóp procentowych od października 2021 r. do września 2022 r. W tym czasie – wskazał – podstawową stopę referencyjną NBP podnoszono 11 razy z rekordowo niskiej 0,1 do 6,75 proc.
CZYTAJ TEŻ: Izrael ma plan. Chce być „supermocarstwem”
Podwyżki – zgodnie z podręcznikiem polityki pieniężnej – przyniosły spodziewane efekty” – powiedział przyznając, że ich efekty nie są bezbolesne. Jako przykłady wymienił: spadek popytu konsumpcyjnego w pierwszym kwartale tego roku i spadek popytu na kredyty hipoteczne „To jest efekt założony” – zaznaczył.
Skalę ostatnich podwyżek stóp procentowych nazwał „największą w historii istnienia Rady Polityki Pieniężnej” z wyjątkiem okresu od września 1999 do sierpnia 2000 r., kiedy cenę pieniądza skokowo podwyższano o 2-3 proc. z 13 do 19 proc. Zaznaczył, że wówczas realizowano strategię gwałtownego schładzania gospodarki i tamtej podwyżce towarzyszyła inna filozofia. Osiągnięto wówczas sukces - przypomniał - i ograniczono inflację, ale „efekt mrożący dla gospodarki był dramatyczny”.
Przypomniał o 20-procentowym bezrobociu w latach 2003-2005. „Skutkiem czego, po tym jak w 2004 r. weszliśmy do UE, wyjechało 1,5 mln ludzi. Uważam, że osoby, które podejmują podstawowe decyzje gospodarcze w rządzie, w NBP muszą brać pod uwagę te czynniki” – powiedział. „Uważam, że na podobny tego typu eksperyment nie możemy sobie pozwolić” – dodał.
Podejście obecnej RPP nazwał „precyzyjną próbą kalibracji stopniowych podwyżek” przy jednoczesnej obserwacji ich efektów na rynku.
Tydzień Ekonomiczny połączony z Forum Ekonomicznym na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim odbywa się w dniach 22-26 maja. W wykładach i debatach uczestniczą eksperci, zarówno naukowcy, jak i praktycy.
PAP, mw