TYLKO U NAS
Rozwój społeczno-gospodarczy w warunkach turbulentnych napięć
Mało optymistyczny obraz świata wskazuje zarówno na ogrom wyzwań w polityce społeczno-gospodarczej w skali globalnej, regionalnej i krajowej, jak i na ogrom wyzwań związanych z koniecznością poszukiwań nowych rozwiązań systemowych. Choć w przeszłości świat także doświadczał zjawiska wielości kryzysów, to obecnie kryzysowy gąszcz jest tak splątany, że trudno o identyfikację – w odróżnieniu od sytuacji we wcześniejszych latach – wszystkich tego przyczyn, a tym samym metod terapii – pisze prof. Elżbieta Mączyńska, prezes honorowy Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego na łamach rocznika „Polski Kompas 2023”.
Obecna wysoce turbulentna rzeczywistość społeczno-gospodarcza przynosi trudne wyzwania. Jest ona kształtowana przede wszystkim pod wpływem dokonującego się w świecie przesilenia cywilizacyjnego, czyli wypierania dotychczas panującej cywilizacji industrialnej przez nową, cyfrową, informacyjną, wciąż jeszcze różnie nazywaną i wciąż jeszcze niezdefiniowaną jednoznacznie, sygnowaną nie w pełni odgadnionym potencjałem sztucznej inteligencji.
Na przełom ten niestety nakładają się groźne napięcia geopolityczne, w tym te ekstremalnie negatywne, zastraszające zdarzenia, zwłaszcza te związane z napaścią Rosji na Ukrainę i wciąż trwającą tam od 24 lutego 2022 r. wojną, w dodatku wywołaną w okresie, gdy świat jeszcze nie uporał się w pełni z pandemią COVID-19. Co prawda 5 maja 2023 r. dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia Tedros Adhanom Ghebreyesus ogłosił, że „globalny stan zagrożenia spowodowany COVID-19 dobiegł końca”, zarazem jednak zastrzegł, że „najgorszą rzeczą, jaką jakikolwiek kraj może teraz zrobić, jest wykorzystanie tej wiadomości jako powodu do utraty czujności, demontażu systemów, które zbudował, lub wysłania wiadomości swoim obywatelom, że nie ma się czym martwić”. Nieprzypadkowo też eksperci przestrzegają, iż z następstwami tej epidemii świat będzie musiał jeszcze długo się zmagać, szczególnie że wiele wskazuje na to, że następstwa te mogą przybierać formę równoległej pandemii, która jeszcze długo będzie zbierała żniwo. Pandemia została odwołana, natomiast wciąż niestety nie widać końca toczącej się w Ukrainie wojny, a tym bardziej nie sposób obecnie w pełni ocenić jej geopolitycznych i regionalnych następstw. Tak mało optymistyczny obraz świata wskazuje zarówno na ogrom wyzwań w polityce społeczno-gospodarczej w skali globalnej, regionalnej i krajowej, jak i na ogrom wyzwań związanych z koniecznością poszukiwań nowych rozwiązań systemowych. Mało optymistyczna globalna rzeczywistość
Wobec geopolitycznych napięć oraz turbulentności przemian związanych z rewolucją cyfrową trudno uznać globalną rzeczywistość za satysfakcjonującą. Obecnie jeden kryzys goni za drugim. Poza kryzysem pandemicznym wojennym, klimatycznym, żywnościowym i geopolitycznym można wymienić kryzysy: zadłużenia, demograficzny, porządku globalnego (światowego układu sił), globalizacji, neoliberalizmu, elit globalnych czy imigracyjny. I to z pewnością nie jest zamknięta lista jednocześnie występujących w świecie kryzysów. W wielu bowiem sferach rozgrywają się także inne zjawiska kryzysowe, jak np. kryzys niezrównoważonych systemów rolnictwa i marnotrawienia żywności, postępujący kryzys społecznego zaufania i inne. Nieprzypadkowo też – co warto przypomnieć – Adam Tooze, profesor Columbia University specjalizujący się w badaniach kryzysów gospodarczych, określa dzisiejszą sytuację w świecie jako „polycrisis”. Choć w przeszłości świat również doświadczał zjawiska wielości kryzysów, to teraz kryzysowy gąszcz jest tak splątany, że trudno o identyfikację – w odróżnieniu od sytuacji we wcześniejszych latach – wszystkich tego przyczyn, a tym samym metod terapii. Nie może też dziwić, że brytyjski wydawca słownika języka angielskiego „Collins English Dictionary” w 2022 r. wybrał i ogłosił słowo „permacrisis” (kryzys permanentny) jako słowo roku. Można to uznać za swego rodzaju syntezę apokaliptycznych cech wysoce niepewnej globalnej rzeczywistości. Na jej mało krzepiący obraz nakładają się pesymistyczne tezy słynnego Nouriela Roubiniego, znanego pod przydomkiem Dr Doom (doktor Zagłada), który przewidział kryzys finansowy z 2008 r. Dziś Roubini wieszczy „krach inny niż wszystkie”, wskazuje na nakładające się na siebie różne kryzysy, w dodatku ocenia, że już są widoczne symptomy III wojny światowej, a przynajmniej wysokie prawdopodobieństwo jej wystąpienia. Przestrzega przed tym m.in. w wywiadzie dla „Der Spiegel” i szczegółowo uzasadnia to w swojej najnowszej książce pt. „MegaThreats: Ten Dangerous Trends That Imperil Our Future, and How to Survive”.
Choć obecnie wyraźna jest tendencja do upatrywania przyczyn narastania kryzysogenności przede wszystkim w dwóch wymienionych wyżej światowych kataklizmach, czyli pandemii COVID-19 i wojnie w Ukrainie, to wiele wskazuje, że podstawowym, pierwotnym podłożem tego jest dokonujące się właśnie przesilenie cywilizacyjne z niebywałym, generowanym przez rewolucję cyfrową, dynamizmem przemian. Łatwo w takich warunkach o błędy, a nawet nadużycia, w tym związane z wykorzystywaniem potencjału nowych technologii także w celach przestępczych i wojennych. To w znacznym stopniu wyjaśnia występujące w świecie turbulencje. Wieszczy je też ostatnio „The Economist” w tekście pod symptomatycznym tytułem „Warning: Turbulence ahead” (Ostrzeżenie: przed nami turbulencje). Zwraca na to uwagę również wielu badaczy. Między innymi Francis Fukuyama w artykule pod znamiennym tytułem „Awaria świata” przestrzega, że: „coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że nowoczesna technologia stworzyła coś w rodzaju potwora. To system komunikacji, który omija niegdyś autorytatywne instytucje, tworzące demokratyczny dyskurs i zapewniające obywatelom wspólną bazę rzetelnej wiedzy, nad którą mogliby się gremialnie zastanawiać”.
Swego rodzaju paradoksem jest to, że nieprawidłowości tego typu narastają mimo niekwestionowanych, wielkich osiągnięć i rozwoju w sferze nauki oraz technologii, jak również mimo postępu wiedzy i dobrobytu materialnego. Mimo to nie brakuje dowodów, że gospodarka oparta na wiedzy nie przekształca się w dostatecznym stopniu w gospodarkę opartą na mądrości. Wyjątkowo wyraziście przedstawia to m.in. niemiecki filozof pochodzenia południowokoreańskiego Byung-Chul Han w książce „Społeczeństwo zmęczenia”. Państwo versus rynek – groźne zafałszowanie teorii Adama Smitha
Dokonujący się teraz w skali globalnej cywilizacyjny przełom to swego rodzaju trzęsienie ziemi, burzące stare struktury i wzorce. Zmienia się niemal wszystko. Dotyczy to struktur instytucjonalnych, reguł globalizacji, funkcjonowania i roli państwa, zmian modeli edukacji, biznesu i pracy, a także modeli funkcjonowania gospodarstw domowych, życia ludzi itp. Na to nakładają się zadawnione błędy, w tym te dotyczące zasadniczej kwestii, jaką są współzależności między rolą państwa a rynku w gospodarce. To wciąż jeden z najbardziej kontrowersyjnych tematów debat prowadzonych w różnych środowiskach, w tym w publikacjach naukowych, oraz rozstrzygnięć na różnych szczeblach instytucjonalnych. Na ogół utrzymuje się przy tym przekonanie, że niezbywalnym obowiązkiem państwa jest kształtowanie rozwiązań i narzędzi ustrojowych umożliwiających eliminowanie lub przynajmniej łagodzenie zagrożeń i barier występujących w rozwoju społeczno-gospodarczym, w tym zagrożeń kryzysowych, epidemicznych i innych. Naukowe podstawy tego kształtuje teoria ekonomii, począwszy od XVIII-wiecznej teorii Adama Smitha, uchodzącego za intelektualnego ojca klasycznej teorii ekonomii i klasycznego liberalizmu. Niestety w historycznym procesie interpretacji tej teorii doszło do jej poważnego zafałszowania, groźnego dla kształtowania społeczno-gospodarczej rzeczywistości, co przyczyniło się do społeczno-gospodarczego nieładu. Warto zatem, niejako ku przestrodze, przypomnieć główne przejawy owych interpretacyjnych zafałszowań teorii Smitha.
Zafałszowania te miały przede wszystkim podłoże w grze i sprzecznościach rozmaitych interesów, w tym zwłaszcza związanych z preferencjami wielkich korporacji i rynków finansowych. Głębokie nieprawidłowości w interpretowaniu Smitha charakterystyczne są szczególnie dla doktryny neoliberalnej, z typowym dla niej fundamentalizmem rynkowym, czyli bezwarunkową wiarą, że tylko mechanizmy wolnorynkowe gwarantują efektywność gospodarczą i racjonalność społeczną.
Wbrew rzeczywistym poglądom Smitha niesłusznie przypisywana jest mu teza o państwie w roli stróża nocnego, czyli państwie, którego rola jest pasywna, sprowadzona do niezbędnego minimum. W żadnym z dzieł Smitha nie występuje taka teza. Przeciwnie, wiele twierdzeń tego myśliciela świadczy o docenianiu przez niego roli i rangi państwa m.in. w realizowaniu usług publicznych i realizowaniu świadczeń społecznych łagodzących nierówności i ubóstwo. Przypisywane Smithowi sformułowanie „państwo w roli stróża nocnego” („Nachtwächterstaat”) pochodzi w rzeczywistości od niemieckiego socjalisty Ferdinanda Lassalle’a, który posłużył się tym terminem w 1862 r., w czasie wiecu socjalistów w Berlinie. Przestrzegał wówczas, że gdy państwo jest sprowadzane jedynie do roli stróża nocnego, to jego cała funkcja ogranicza się do zapobiegania rozbojom i włamaniom. Gdyby zatem nie było złoczyńców i złodziei, państwo byłoby całkowicie zbędne.
Adam Smith w swoich dziełach wskazywał na zasadność redystrybucyjnej roli państwa, opowiadając się m.in. za progresją podatkową: „Nie jest rzeczą nierozsądną, aby bogaci uczestniczyli w publicznych wydatkach nie tylko proporcjonalnie do swych dochodów, ale nieco powyżej tej proporcji”. Zwraca to uwagę na uwrażliwienie i ukorzenienie społeczne teorii Smitha. Dowodzi tego także stwierdzenie, że „społeczność może przetrwać, gdy zabraknie dobroczynności, choć nie będzie to dla niej najpomyślniejszy stan; jednakże przewaga niesprawiedliwości musi całkowicie ją zniszczyć. […] Sprawiedliwość […] jest główną kolumną, która podtrzymuje cały gmach. Jeśli się ją usunie, wielka, potężna struktura społeczności ludzkiej, ta struktura, której wzniesienie i podtrzymanie zdaje się w tym świecie, jeśli mogę tak powiedzieć, szczególną i ukochaną troską Natury, musi wkrótce rozsypać się na małe cząsteczki”. Smith oceniał przy tym, że „pracodawcy są zawsze i wszędzie w pewnego rodzaju milczącym, lecz stałym i nieodmiennym porozumieniu co do tego, by nie podnosić płac powyżej istniejącej stopy. Naruszenie tego porozumienia stanowi wszędzie czyn jak najbardziej niepopularny, a sąsiedzi i współtowarzysze takiego pracodawcy robią mu z tego powodu zarzuty. O tym porozumieniu słyszymy istotnie nader rzadko, jest ono bowiem zwykłym i rzec można, naturalnym stanem rzeczy, o którym nikt zazwyczaj nie słyszy”. Stąd też można by nawet uznać Smitha za prekursora koncepcji płacy minimalnej, co także potwierdza następujący cytat: „Człowiek musi zawsze żyć ze swej pracy; jego płaca robocza musi mu co najmniej wystarczać na utrzymanie. W większości przypadków musi ona być nawet nieco wyższa, w przeciwnym razie nie mógłby on stworzyć rodziny, a ród tych robotników wymarłby w pierwszym pokoleniu”. Także wbrew neoliberalnym interpretacjom Smithowskie opinie dotyczące klasy kupców i fabrykantów (rzadko dziś cytowane) nie pozostawiają wątpliwości, że dostrzegał on i w tym obszarze konieczność aktywnej roli państwa. Pisał bowiem: „Nasi kupcy i fabrykanci narzekają bardzo na złe skutki wysokich płac, które podnoszą ceny i zmniejszają tym samym sprzedaż ich dóbr w kraju i za granicą. Nie wspominają jednak nic o złych skutkach wysokich zysków. Milczą o zgubnych skutkach własnych korzyści, a narzekają jedynie na korzyści, jakie przypadają innym”. Dostrzegał przy tym potrzebę uregulowania praw robotników: „Pracodawcy, jako mniej liczni, o wiele łatwiej mogą się zrzeszać, a poza tym prawo uznaje ich zrzeszenia lub przynajmniej ich nie zabrania, robotnikom zaś nie pozwala się zrzeszać”.
Przy tym Smith pisał o „niewidzialnej ręce”, a nie, jak to do dziś jest nader często interpretowane, „niewidzialnej ręce rynku”. Potwierdza to następujący cytat: „[Człowiek], gdy kieruje wytwórczością tak, aby jej produkt miał możliwie najwyższą wartość, myśli tylko o swym i własnym zarobku, a jednak w tym, jak i w wielu innych przypadkach, jakaś niewidzialna ręka kieruje nim tak, aby zdążał do celu, którego wcale nie zamierzał osiągnąć”. Tym samym Smithowski mechanizm niewidzialnej ręki to coś znacznie więcej niż niewidzialna ręka rynku, to całokształt uwarunkowań nie tylko rynkowych, ekonomicznych, ale i etycznych, moralnych, kulturowych i innych. Potwierdza to stwierdzenie Smitha, że w systemie ocen i motywów postępowania ludzkiego istotną rolę odgrywa zasada sprawiedliwości, użyteczności społecznej oraz „sumienia i Bożej Opatrzności”.
Zafałszowane interpretacje teorii Smitha stały się podglebiem zdominowania polityki społeczno-gospodarczej wielu krajów właśnie przez doktrynę neoliberalną, ukierunkowaną na minimalizowanie roli państwa. Jednak przejawy nieładu w gospodarce globalnej oraz kryzysowa multiplikacja wskazują, że neoliberalne nastawienie staje się nieprzystające do wymogów kształtującej się nowej cywilizacji. Trafnie ocenia to cytowany już Adam Tooze: „Podczas gdy w latach osiemdziesiątych wciąż można było wierzyć, że »rynek« skutecznie pokieruje gospodarką, zapewni wzrost, rozwiąże sporne kwestie polityczne i wygra zimną wojnę, kto dzisiaj wysuwałby to samo twierdzenie?”.
Polskie wyzwania
W warunkach tak obecnie charakterystycznej geopolitycznej turbulentności polityka społeczno-gospodarcza ukierunkowana na przewidywalny i stabilny rozwój kraju staje się niezwykle trudnym wyzwaniem. Dlatego tym bardziej na podkreślenie zasługuje to, że mimo tak trudnych warunków geopolitycznych polska gospodarka wyróżnia się relatywnie korzystnymi wynikami. Dotyczy to przede wszystkim sytuacji na rynku pracy. Statystyki Eurostatu dotyczące bezrobocia w Polsce są imponująco korzystne. W maju 2023 r. stopa bezrobocia wyniosła zaledwie 2,7 proc, co sytuuje nasz kraj na medalowym podium, na drugiej pozycji obok zajmujących pierwsze miejsce Czech. Polska zatem pod względem bezrobocia może się szczycić spektakularnym sukcesem, tym bardziej że niskiemu bezrobociu towarzyszy historycznie wysoka liczba osób pracujących, sięgająca prawie 17 mln. Przy tym z wielu analiz wynika, że tak korzystna sytuacja na rynku pracy może się utrzymywać dłużej, zważywszy przede wszystkim na wyraźne przejawy ożywienia gospodarczego. Poziom bezrobocia zaś to jeden z kluczowych wskaźników kondycji gospodarki, ale też jakości polityki społęczno-gospodarczej Wszak już starożytni mawiali, że „bogactwo narodu od pracy zależy”. Przy tym im niższy poziom bezrobocia, tym mniejsze ryzyko nasilania się rozmaitych złożonych, nierzadko bolesnych problemów społecznych. Bezrobocie jest bowiem szczególnie dramatycznym przejawem marnotrawienia, wytracania najbardziej cennego i rozstrzygającego dla społeczno -gospodarczego rozwoju kraju potencjału wytwórczego, czyli pracy ludzi. Brak pracy dla ludzi chcących i mogących pracować zawsze oznacza straty niepowetowane, bo przecież każdy człowiek ma tylko jedno życie i „żaden dzień się nie powtórzy”.
Dzisiejsza korzystna sytuacja na rynku pracy nie oznacza wszak, że nie istnieje tu ryzyko rozmaitych zagrożeń. Ryzyko wynika m.in. z geopolitycznych napięć, przemian, które przynosi rewolucja cyfrowa i rozwój zastosowań sztucznej inteligencji, ale też z nieodłącznych w gospodarce wolnorynkowej cyklicznych wahań koniunkturalnych. Trzeba się też liczyć z sygnalizowanym przez wielu badaczy ryzykiem sekularnej (czyli trwałej) stagnacji. O tym, czy tego typu zagrożenia się urzeczywistnią, będzie przesądzać wiele czynników, w tym przede wszystkim jakość i kierunki polityki społeczno-gospodarczej, szczególnie zaś działania ukierunkowane na optymalizowanie roli państw. Obecna geopolityczna sytuacja i dokonujący się przełom cywilizacyjny wymuszają nowe spojrzenie na tę kwestię. Jest to istotne tym bardziej, że z wielu badań wynika, iż teraz wyczerpuje się potencjał dominującej dotychczas neoliberalnej formy kapitalizmu. To model, w którym są marginalizowane usługi publiczne i nie jest należycie doceniana rola dóbr wspólnych w kształtowaniu i harmonizowaniu rozwoju społeczno-gospodarczego. Doświadczenia wielu krajów, także relatywnie bogatych i wysoko rozwiniętych, jak np. Francji czy Wielkiej Brytanii, pokazują, że cięcia wydatków na usługi publiczne, na dobra wspólne, hamują rozwój społeczno-gospodarczy i rozwojowe szanse przyszłych pokoleń. A przy tym, co nie mniej istotne, prowokuje to bunty społeczne. Z kolei statystyki i badania światowe potwierdzają, że kraje cechujące się należytą dbałością o dobra publiczne, kraje z najbardziej aktywnym sektorem publicznym, jak np. kraje skandynawskie, rozwijają się dynamicznie i harmonijnie, i wyróżniają się stabilną sytuacją finansów publicznych.
W pracach nad nowymi koncepcjami modelu społeczno-gospodarczego niezbędne jest zatem wnikliwe, wsparte badaniami, uwzględnianie tych kwestii. Uzasadnia to zarazem potrzebę rządowych programów przeciwdziałania społecznemu wykluczeniu, rozwiązań na rzecz poszanowania pracy ludzkiej, czego przejawem są m.in. regulacje dotyczące płacy minimalnej oraz inne programy ukierunkowane na cele strategiczne, służące trwałemu, harmonijnemu rozwojowi społeczno-gospodarczemu.
Prof. Elżbieta Mączyńska, prezes honorowy Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego
Tekst został opublikowany w elektronicznym wydaniu „Polskiego Kompasu 2023” dostępnym bezpłatnie do pobrania na stronie www.gb.pl a także w aplikacji „Gazety Bankowej” na urządzenia mobilne
»» Pobierz teraz bezpłatnie PDF „Polskiego Kompasu 2023”:
APPLE APP STORE - KLIKNIJ TUTAJ
Polecamy i zachęcamy do lektury tego wyjątkowego rocznika