Polskie mięso przegrywa na wszystkich rynkach
Pogłowie trzody chlewnej w Polsce zmniejszyło się w ciągu 20 lat z 18,5 mln sztuk do niespełna 9 mln. Nie tylko straciliśmy rynki zagraniczne, ale zaczynamy przegrywać na własnym - twierdzi wiceprezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego Krzysztof Borkowski.
Upodobanie Polaków do wieprzowiny nie słabnie. Rocznie zjada się jej w kraju blisko 40 kg na osobę. Dla porównania - w tym czasie statystyczny obywatel konsumuje niewiele ponad 2,5 kg wołowiny. Teoretycznie więc, wciąż są warunki do utrzymywania hodowli trzody chlewnej na poziome zbliżonym do tego, jaki mieliśmy, kiedy Polska wchodziła do Unii Europejskiej. Tymczasem pogłowie świń spada.
Byliśmy wtedy w 2004 r, również eksporterem. Nasz boczek chętnie kupowali m.in. Koreańczycy. Dziś nic już z tego nie zostało. To Polska stała się rynkiem eksportowym wieprzowiny dla innych krajów. Polskie mięso przegrywa konkurencję m.in. z produktami hiszpańskimi - mówi Krzysztof Borkowski.
Wielkie sieci i afrykański pomór
Zdaniem Borkowskiego, konsekwencją polityki handlowej stosowanej przez wielkie sieci handlowe, które sprowadzają tańszą wieprzowinę z innych krajów jest brak opłacalności produkcji w Polsce.
Według niego obecną zapaść w hodowli trzody spowodowała także nieudolna walka poprzedniego rządu z afrykańskim pomorem świń.
W efekcie hodowla się załamała i będzie bardzo trudno ją odbudować, szczególnie na wschodzie Polski, gdzie w pierwszej kolejności upadło wiele gospodarstw. Dziś stoją tam puste chlewnie. Wypłacono rolnikom dopłaty za likwidację hodowli, a dziś nie mają nic - podkreślił Borkowski.
Postawmy na jakość
Zdaniem Krzysztofa Borkowskiego polska produkcja wymaga wsparcia, które powinno objąć zarówno wielkie hodowle, jak również mniejsze gospodarstwa, ponieważ potrzebny jest też rozwój mniejszej, wysokojakościowej produkcji lokalnej.
Dodał przy tym, że niezbędne jest jednak zapewnienie możliwości zbytu tych produktów.
Obecnie nie ma go gdzie sprzedać, bo sieci zamiast lepszego i droższego produktu lokalnego wolą położyć na półce tańszy produkt globalny. Są jednak kraje, które sobie z tym poradziły i potrafiono tam nakłonić sklepy do tego, by włączyły produkty lokalne do oferty - przekonuje Borkowski.
Jak zbudować silną markę?
Jak dodał, środki finansowe nie powinny być przeznaczane na dopłaty, bo jak stwierdził jest to „przejadanie” środków. Zamiast tego należy przeznaczyć pieniądze na budowanie silnych gospodarstw i konkurencyjnych zakładów przetwórczych, w których niezbędne są inwestycje w automatyzację i robotyzację procesów technologicznych.
»» Czytaj także tutaj: Lidl sprzedaje mięso maltretowanych zwierząt?
Jak zapewnił przedstawiciel UPEMI, niektóre sprawy można załatwić bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Wymienił tu przeniesienie środków z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na cele związane z innowacyjną gospodarką rolną.
Odzyskanie przez Polskę pozycji eksportera będzie z kolei wymagało - jak zaznaczył wiceprezes UPEMI - wspólnego działania branży mięsnej i rządu.
Do zbudowania silnej polskiej marki za granicą niezbędne będzie zaangażowanie wszystkich resortów i samego premiera. Podam przykład: skoro kupujemy za miliardy uzbrojenie od Koreańczyków, powinniśmy też z nimi rozmawiać o dostępie naszych produktów do ich rynku - podsumował Borkowski.
Grzegorz Kacalski (PAP)/bz
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:*
Zapłacimy miliony Niemcom za tranzyt paliw
Znane centrum handlowe szuka ochrony przed upadłością