Informacje

Prezydent Turcji prezentuje prototyp rodzimego auta elektrycznego / autor: Murat Cetinmuhurdar/Turkish Presidency/HandoutAA/picture allianc
Prezydent Turcji prezentuje prototyp rodzimego auta elektrycznego / autor: Murat Cetinmuhurdar/Turkish Presidency/HandoutAA/picture allianc

Turecki cios w chińskie elektryki

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 10 czerwca 2024, 16:42

  • Powiększ tekst

Turcja podniesie o 40 proc. cło na wszystkie pojazdy elektryczne zakupione w Chinach. W ten sposób prezydent Turcji chce ograniczyć import i zmniejszyć deficyt na rachunku obrotów bieżących, co ma pomóc w walce z wysoką inflacją. W maju była o 75,5 proc. wyższa r/r.

Turcja podniesienie o 40 proc. cło na wszystkie pojazdy elektryczne zakupione w Chinach – donosi Money.pl za agencją Bloomberg. Poprzez podniesienie taryf celnych kraj ten chce ograniczyć import chińskich elektryków i zmniejszyć deficyt na rachunku obrotów bieżących. a także pomóc rozwiązać problem wysokiej inflacji, która na koniec maja br. wyniosła około 75,5 proc.

Minimum 7 tys. dol. na auto

Zgodnie z opublikowanym w tureckim Dzienniku Urzędowym dekretem prezydenckim, nałożona taryfa wyniesie minimum 7 tys. dol. Decyzja wejdzie w życiu po 30 dniach od publikacji. Przypomnijmy, że w ub.r. Turcja również podniosła cło na chińskie pojazdy elektryczne. Wówczas zrobiła to, aby wesprzeć produkcję pierwszego rodzimego auta elektrycznego. Murem za własnym samochodem

Turecki narodowy samochód elektryczny nazywa się TOOG, co oznacza Turecką Grupę Inicjatyw Motoryzacyjnych. Konsorcjum założono w 2018 roku. Pierwszy egzemplarz zjechał z taśmy produkcyjnej w kwietniu ub.r. i trafił w ręce prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.

Auto nie do końca dla ludu

E-auto TOGG było przedstawiane jako samochód dla ludu, na który będzie mógł sobie pozwolić każdy Turek. Wydaje się jednak, że wysoka cena zamroziła to marzenie. Jako pierwszy na rynku pojawił się bowiem SUV, który kosztuje około 900 tys. lirów tureckich (około 229 tys. zł), co jest kwotą poza zasięgiem wielu obywateli.

Sam projekt, jak i ostateczny montaż nowego samochodu są w stu procentach tureckie, ale poszczególne komponenty już nie. Choćby bateria, silnik i inne części elektroniczne pochodzą z zagranicy, jednak 51 proc. materiałów ma turecki rodowód. Jak twierdzi turecki minister przemysłu, Mustafa Varank, celem na najbliższe lata jest zwiększenie tego poziomu do 65 proc.

Źródło: Money.pl za Bloomberg, dw.de

Oprac. GS

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych