Elektryki są za drogie, żeby zainteresować Polaków
Prawie jedna czwarta Polaków rozważa przesiadkę do elektryka. Pewnie byłoby ich więcej, gdyby nie wysokie ceny i skąpa infrastruktura ładowania - informuje „Puls Biznesu”.
Na przesiadkę do samochodu elektrycznego jest już gotowych 23 proc. Polaków. Cztery lata temu taką możliwość deklarowało tylko 7 proc. — wynika z najnowszej edycji corocznego badania „Barometr nowej mobilności” przygotowywanego przez Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności (PSNM) opisanego przez „PB”.
Cena o 23 proc. niższa
„Z naszego badania wynika także, że aby większość Polaków realnie rozważyła zakup samochodu elektrycznego, średni koszt takiego auta powinien zostać obniżony o około 23 proc. To wartość mniejsza o 3 pkt proc. względem roku ubiegłego i jednocześnie ważny sygnał dla producentów i administracji rządowej - powiedział dziennikowi Aleksander Rajch, członek zarządu PSNM.
Respondenci nie uważają, że ceny pojazdów elektrycznych powinny być´ równe cenom aut spalinowych.
„Polacy są gotowi zapłacić więcej pod warunkiem, że pojazdy zeroemisyjne będą spełniać ich oczekiwania” - podkreślono w tekście. Budżet na zakup nowego samochodu elektrycznego, którym dysponuje 46 proc. badanych, to co najmniej 100 tys. zł, a 17 proc. jest w stanie zapłacić´ 150 tys. zł i więcej.
Dużo za dużo
„PB” opisał oczekiwania klientów wobec dostępnych na rynku elektryków.
„Fiat 500e powinien kosztować 96,2 tys. zł, by wzbudzić ich realne zainteresowanie. Górną granicę akceptowalnej ceny określili na 116,9 tys. zł, tymczasem jego ceny katalogowe startują z poziomu 130,9 tys. zł. BMW i5 startuje z cennikiem od 345 tys. zł, tymczasem wzbudzającą zainteresowanie cenę badani ustalili w granicach 206,2-237,5 tys. zł. Mocno za drogi jest także VW ID.7. Budzącą zainteresowanie cenę ustalili na 155,9 do 186,7 tys. zł, tymczasem auto kosztuje od 276,7 tys. zł” - czytamy.
„PB” dodał, że zdaniem ankietowanych niemal idealnie wyceniona jest tesla Y. Jej ceny startują od 205 tys. zł, tymczasem ankietowani chętnie zapłacą 202,5-232,7 tys. zł. Zgodnie z oczekiwaniami wyceniony jest też np. citroen e-C3. Cennik zaczyna się od 110,6 tys. zł, tymczasem badani są w stanie zapłacić 120-142,5 tys. zł.
Anita Karwowska (PAP)/bz
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Branża drzewna na skraju przepaści. Jest decyzja
Ale cios! Port w Gdańsku zdegradowany