Informacje

Elektrownia Rybnik / autor: materiały prasowe
Elektrownia Rybnik / autor: materiały prasowe

TYLKO U NAS

Weszliśmy na drogę do „zielonej” katastrofy

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 15 lipca 2024, 18:00

  • Powiększ tekst

Wraz z końcem pracy wieczorem farm słonecznych wycena energii elektrycznej idzie ostro w górę. Dostawy gwarantują wówczas elektrownie węglowe i gazowe i dobrze, że w ogóle są. Bez nich system nie mógłby działać.

Jeśli spojrzeć na wycenę godzinową na Towarowej Giełdzie Energii to dziś wieczorem będzie rekordowa nawet 1600-1750 zł za megawatogodzinę. W szczycie porannego zapotrzebowania ceny wynosiły dziś 430-590 zł za MWh, a wieczorem będą dużo wyższe – w godz. 18-19 to już blisko 1000 zł, a w godz. 20-21 to nawet 1,6 tys. zł.

W słoneczne dni, jak dziś pracują przede wszystkim farmy fotowoltaiczne i zasilają system, a w tym czasie moce elektrowni gazowych i węglowych są ograniczane do niezbędnego minimum, ale wieczorem sytuacja się odwraca, stąd i wycena energii gwałtownie wzrasta – wyjaśnia profesor Władysław Mielczarski, ekspert branży energetycznej. – I na przekór różnym ideologicznym opowieściom, że źródła odnawialne z wiatru i słońca to tani prąd i bezpieczeństwo, faktycznie powinniśmy cieszyć się, że mamy elektrownie gazowe i węglowe i to w takim stanie i skali, iż jeszcze mogą pokryć zapotrzebowanie.

»» O cenach prądu czytaj więcej tutaj:

Energia: Tak drogo jeszcze nie było!

Koszty utrzymania ciągłości dostaw

Ekspert dodaje, że utrzymywanie w pracy na minimum, a następnie szybki wzrost mocy źródeł węglowych to duże koszty, dlatego wycena energii w godzinach wieczornych jest wysoka. - To są koszty utrzymania ciągłości dostaw – mówi profesor Mielczarski.

– Nadmiar zielonych źródeł energii prowadzi do rozchwiania systemu i z tym właśnie w Polsce mamy do czynienia. Operator systemu czyli spółka PSE jeszcze daje radę zapanować nad sytuacją, ale musi oczywiście nawet w ciągu dnia redukować moce w fotowoltaice i farmach wiatrowych, co jest oczywiście też kosztowne, bo właściciele farm dostają za redukcję generacji rekompensaty.

Im więcej zielonej energii, tym większe subsydia

Zdaniem eksperta, jeśli do obecnych źródeł odnawialnych będą dochodziły kolejne, a plany są i dla elektrowni słonecznych i dla wiatrowych ambitne, to „sytuacja rynkowa będzie jeszcze bardziej wypaczona, niż dotychczas”.

– Skoro wycena energii będzie ujemna, to i tak producenci OZE dostaną wynagrodzenie, choć to oznacza kolejne subsydia, a i tak – muszą na dużych obrotach pracować elektrownie konwencjonalne czyli na węgiel i gaz - wyjaśnia Władysław Mielczarski. - Niestety nie wiadomo, ile wytrzyma system.

Droga do katastrofy

Ekspert obawiam się, że „to droga do katastrofy, bo im mniej elektrowni w pełni dyspozycyjnych, tym wyższe ceny”. Zaś gdy na jesieni przyjdzie flauta - przez tydzień nie wieje, zaś fotowoltaika nie pracuje, wtedy wszystko opiera się na elektrowniach konwencjonalnych.

Więc nie możemy z nich zrezygnować, jeśli mamy mieć zapewnione bezpieczeństwo energetyczne. Choćbyśmy wszystko czyli całą energetykę przestawić na źródła odnawialne to nie da się tego zrobić, bo system energetyczny ma swoje prawa i nie wygramy z nimi. Niestety nie wszyscy to rozumieją – mówi profesor Mielczarski.

Agnieszka Łakoma

»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:

Odkryto gigantyczne złoża ropy. Wystarczy na 3 lata

Przyszłość widzę jasno: szykuję się do kontenera!

Niemcy szukają pracowników. „Ulgi podatkowe do 30 proc.”

Zielona energia nie jest ani tania, ani bezpieczna

»» Najnowsze wydanie „Wywiadu Gospodarczego” oglądaj tutaj:

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych