Informacje

Polski biznes chciałby więcej migrantów na rynku pracy / autor: Fratria
Polski biznes chciałby więcej migrantów na rynku pracy / autor: Fratria

Atakują rząd. Nie chce tylu imigrantów, o ilu woła biznes

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 11 listopada 2024, 18:04

  • Powiększ tekst

Utwardzenie stanowiska polskiego rządu w sprawie migracji utrudnia pozyskiwanie zagranicznych pracowników, potrzebnych z uwagi na starzenie się społeczeństwa i niski poziom bezrobocia – ocenili przedsiębiorcy, których opinię przytoczył dziennik „Financial Times”.

Gazeta cytuje m.in. szefa piekarni Putka. Firma miała trudności z przyciągnięciem polskich pracowników, więc zwróciła się w stronę przybyszów z zagranicy – w tym z takich krajów jak Senegal, Indie czy Kolumbia. Obecnie cudzoziemcy stanowią połowę z liczącego około 500 osób zespołu produkcyjnego.

Dyrektor wykonawczy Grzegorz Putka ocenił, że cudzoziemcy dobrze się zintegrowali, a firma potrzebuje kolejnych. „Po prostu nie możemy sprzedać tyle, ile moglibyśmy, gdybyśmy mogli łatwiej zatrudniać obcokrajowców” – powiedział.

Krytykują Tuska za „ zaostrzenie stanowiska w sprawie migracji”

Według „FT” liderzy biznesu i analitycy przestrzegali premiera Donalda Tuska, że zaostrzenie stanowiska w sprawie migracji, choć jest częścią tendencji na poziomie UE, może uderzyć w polskie przedsiębiorstwa, które potrzebują pracowników z zagranicy.

Bezrobocie jest obecnie w Polsce najniższe od końca komunizmu. We wrześniu stopa bezrobocia liczona zgodnie z definicją przyjętą przez Eurostat wyniosła 2,9 proc. i była najniższa w Unii Europejskiej, poza Czechami, natomiast Warszawa jest regionem o najwyższym wskaźniku zatrudnienia w całej UE.

Według „FT” biznes woła o  pracowników zagranicznych

Firmy w coraz większym stopniu zwracały się więc w stronę cudzoziemców. W Polsce jest obecnie 1,16 mln zarejestrowanych pracowników zagranicznych, 10 razy więcej niż przed dekadą – wynika z danych ZUS.

Tusk utrzymuje, że Polska pozostanie otwarta na pracowników wykwalifikowanych, ale podjął środki, by chronić bezpieczeństwo kraju i „pokazać, że jest twardy w sprawie nielegalnej migracji przed wyborami prezydenckimi w maju przyszłego roku” – ocenił „FT”.

Rząd zmniejszył o 31 proc. łączną liczbę wiz wydanych w pierwszej połowie roku w porównaniu z takim samym okresem ub.r. Zacieśniono też przepisy dotyczące wiz studenckich, aby nie były wykorzystywane przez osoby przybywające do pracy, a nie na studia.

Administracja Tuska kontynuowała politykę poprzedników w zakresie wzmacniania ochrony granicy z Białorusią, by powstrzymać ułatwianie przez Rosję przejazdu migrantów z Bliskiego Wschodu, co rząd w Warszawie uznaje za przejaw „wojny hybrydowej”. Premier sygnalizował w październiku możliwość zawieszenia prawa do azylu dla osób przybywających przez Białoruś, co – jak zaznacza „FT” – spotkało się z szerokim poparciem przywódców zachodnich.

Tusk przekonywał, że wpuszczanie do kraju tylko wykwalifikowanych pracowników jest strategią zapewniającą zarówno rozwój gospodarczy, jak i bezpieczeństwo. „Wpuszczanie mnóstwa osób, które są całkowicie niewykwalifikowane, nie jest właściwą drogą” – powiedział w październiku na konferencji w Sopocie.

Jednak zdaniem prezesa Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska Macieja Wrońskiego restrykcje „mogą zabić jeden z najważniejszych sektorów dla Polski”.

„Rząd Tuska wszystko utrudnił, zarówno pozyskiwanie nowych obcokrajowców, jak i przedłużanie wiz tym, którzy już dla nas pracują” – powiedział Wroński.

Podkreślił przy tym, że średni wiek polskiego kierowcy ciężarówki to 55 lat, a ponad połowa z 300 tys. kierowców wykonujących dalekie kursy dla polskich operatorów nie jest obywatelami UE. „Młodzi Polacy z pokolenia Z (urodzeni po 1995 r. - PAP) chcą być influencerami na YouTube, a nie kierowcami” – ocenił.

Odpływ Ukraińców z polskiego rynku pracy

„FT” zaznacza, że dwie trzecie zagranicznych pracowników w Polsce pochodzi z Ukrainy, a rosyjska inwazja na ten kraj wywołała zmianę struktury demograficznej w tej grupie. Wielu mężczyzn wróciło na Ukrainę, by walczyć z agresorem, natomiast wiele kobiet i dzieci pozostało w Polsce. Wywołało to niedobory pracowników w branżach zdominowanych przez mężczyzn, takich jak transport i budownictwo.

Zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego Andrzej Kubisiak podkreślił natomiast, że restrykcje imigracyjne zbiegają się w czasie z widocznymi skutkami spadku liczby ludności. Według PIE z polskiego rynku pracy do 2035 roku ubędzie 2,1 mln pracowników.

Według ekonomistki Danuty Huebner, byłej europosłanki i komisarz UE, wyjazd części Ukraińców oznaczałby konieczność przyjęcia większej liczby pracowników z innych stron świata. „Być może nasze ulice będą pewnego dnia wyglądały (tak różnorodnie) jak ulice Londynu, co trudno sobie wyobrazić, patrząc na naszych polityków i myśląc, jak bardzo byliby z tego zadowoleni. Ale nie widzę innej możliwości” – powiedziała.

PAP, sek

»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje.

»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:

Ceny paliw na stacjach ostro w górę

NBP wylewa na rząd budżetowy kubeł zimnej wody

Zamek Książ odzyskał rangę. Wrócił kluczowy element

»» Daniel Obajtek o tym, czy Orlen zostanie sprywatyzowany - oglądaj na antenie telewizji wPolsce24

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych