
TYLKO U NAS
Nord Stream znów kusi! Niemcy „nie chcą, ale muszą”
Czy nowy niemiecki kanclerz Friedrich Merz poprze ponowne uruchomienie gazociągów Nord Stream i będzie lobbował za tym w Brukseli? To o tyle realny scenariusz, że w samej CDU nie brakuje chętnych do wznowienia współpracy z Rosją, a niemiecka gospodarka - jeśli ma się odrodzić - pilnie potrzebuje taniego gazu.
Wznowienie eksportu gazu rurociągami bałtyckimi to coraz bardziej realny scenariusz, biorąc pod uwagę wypowiedzi Siergieja Ławrowa, który przyznał, że trwają dyskusje o tym (przy okazji rozmów o pokoju w Ukrainie). Szef MSZ Rosji cytowany przez „Europejską Prawdę” (za TASS) mówił, że „oczywiście, że teraz istnieją różnice” opinii.
Informacje o możliwości przywrócenia importu rosyjskiego gazu przez Bałtyk pojawiają się w szczególnym momencie – z jednej strony Komisja Europejska stawia sobie za cel pobudzenie unijnej gospodarki, a z drugiej - zdaje sobie sprawę z przewagi kosztowej i konkurencyjnej Chin czy USA, gdzie koszty energii dla przedsiębiorstw są o wiele niższe. Choć unijni urzędnicy opracowują strategie dla poszczególnych branż i sektorów, to z drogą energią ich rozwój będzie trudny, a spodziewany spadek cen - pomimo rozwoju odnawialnych źródeł i gigantycznych inwestycji (już poniesionych i przyszłych) w tym zakresie - nie następuje i w najbliższym czasie przełomu raczej nie będzie. Na tańszy gaz w krótkiej perspektywie Europa liczyć też nie może, tym bardziej że zdana jest na import LNG z USA.
Elektrownie gazowe i zyski z tranzytu
Choć kierunki polityki unijnej wyznacza szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, to jednak w kontekście problemów gospodarczych Wspólnoty będzie musiała uwzględnić oczekiwania i punkt widzenia nowego rządu Niemiec. Zwłaszcza że przyszły kanclerz - szef CDU reprezentuje tę samą rodzinę polityczną co przewodnicząca KE, i już zapowiedział, że w najbliższych latach to Niemcy powinny odgrywać rolę lidera w unii i kreować jej politykę. Choć Friedrich Merz dystansuje się od polityki Angeli Merkel i dostrzega problemy, do jakich doprowadziło uzależnienie od dostaw rosyjskiego gazu, to jednak będzie musiał brać także pod uwagę opinie niemieckiego biznesu. A ten wielokrotnie wskazywał, że musi mieć tańszy gaz i niższe koszty energii, które przekładają się na opłacalność produkcji.
W ostatnich tygodniach nie brakuje w Niemczech informacji i wypowiedzi, przypominających o tym, jak dobrze było kupować tani rosyjski surowiec. Zaledwie tydzień temu dziennik „Bild” informował nawet, że „Niemcy rozważają możliwość przekazania kontroli nad gazociągiem Nord Stream 2 Stanom Zjednoczonym, co mogłoby otworzyć drogę do wznowienia dostaw rosyjskiego gazu do Europy”.
Portal Politico ostatnio cytował wypowiedzi polityków z CDU, sprzyjających takiemu pomysłowi. Na przykład poseł Thomas Bareiss stwierdził wręcz, że „jeśli pokój zostanie przywrócony, a sankcje stopniowo złagodzone, gaz będzie mógł znów trafić do kraju, być może rurociągiem będącym pod kontrolą USA”. Zaś Jan Heinisch, wiceprzewodniczący frakcji parlamentarnej CDU w Nadrenii Północnej-Westfalii, uważa, że po osiągnięciu „sprawiedliwego i niezawodnego” pokoju na Ukrainie Niemcy powinny rozważyć ponowne rozważenie importu rosyjskiego gazu, ale muszą unikać zależności od jednego dostawcy.
Te opinie są sprzeczne z oficjalnym stanowiskiem ustępującego rządu i ministra gospodarki Roberta Habecka, który wcześniej jednoznacznie krytycznie mówił o pomyśle uruchomienia Nord Stream.
Opinii polityków z CDU nie sposób oderwać od planów inwestycyjnych, jakie dla niemieckiej energetyki ma nowy rząd. Konkretnie chodzi o budowę elektrowni gazowych o mocy 20 gigawatów (GW) i to w rekordowym tempie czyli do końca tej dekady. Mają poprawić bezpieczeństwo dostaw energii i stanowić swoiste uzupełnienie miksu w związku z dominującymi w tym kraju zależnymi od pogody (a więc niestabilnymi) źródłami odnawialnymi. Te inwestycje będą miały sens ekonomiczny wówczas, gdy ceny gazu znacząco spadną.
Poza tym gaz płynący Nord Stream mógłby trafiać nie tylko do odbiorców w Niemczech ale także w innych krajach unijnych. Dla władz w Berlinie byłaby to dodatkowa korzyść, gdyż udałoby się zasilić budżet wpływami z opłat przesyłowych, a przy dużych ilościach gazu to są kwoty liczone w setkach milionów euro.
Niemieckie wsparcie dla Nord Stream, gdyby oficjalnie nastąpiło, stałoby w sprzeczności z oficjalną unijną polityką. Przypomnijmy, że formalnie Komisja Europejska wyznaczyła krajom członkowskim cel na 2027 rok – całkowitego uniezależnienia od dostaw rosyjskich surowców. Ale jednocześnie władze w Brukseli zwlekają z publikacją szczegółów wdrożenia tego planu.
Sądząc po wypowiedzi szefa MSZ Rosji Siergieja Ławrowa nie obawia się ani unijnych zapowiedzi na 2027 rok ani czarnego scenariusza. - Czy zainteresowanie przywróceniem normalnych dostaw energii do Europy leży naprawdę tylko w interesie USA i Rosji? – mówił. I przypomniał, że europejskie firmy płacą teraz więcej za gaz niż amerykańskie. - Jednocześnie ludzie tacy jak Robert Habeck, Ursula von der Leyen i Boris Pistorius mówią, że nigdy nie pozwolą na odbudowę gazociągów Nord Stream. Ci ludzie są albo chorzy, albo mają myśli samobójcze - dodał.
Wsparcie Francji?
Możliwe, że gdyby nowy niemiecki rząd zaczął zabiegać w Komisji Europejskiej o poparcie dla reaktywacji gazociągów bałtyckich, to zyskałaby też wsparcie władz francuskich. Już wczoraj tuż po tym, jak pojawiły się informacje o wypowiedzi Ławrowa, głos zabrał szef największej firmy sektora naftowo gazowego Francji – TotalEnergies. Cytowany przez media Patrick Pouyanne uważa, że rurociągi „mogą w pewnym momencie zostać ponownie uruchomione, ponieważ europejski przemysł będzie potrzebował rosyjskiego gazu, aby utrzymać konkurencyjność”. I jak dodał, „nie zdziwiłby się”, gdyby uruchomiono przynajmniej dwie z czterech nitek Nord Stream. A zatem w grę wchodziłyby znów olbrzymie dostawy dla Europy – nawet ponad 50 mld m sześc. gazu rocznie. Według agencji Reuters Patrick Pouyanne wskazał też, że gdy chodzi o dostawy LNG, to nie mogą one konkurować z rosyjskim surowcem.
Przypomnijmy, że koncern TotalEnergies to jeden z najważniejszych europejskich partnerów rosyjskiego przemysłu naftowego. Blisko współpracował z firmą (teoretycznie prywatną) Novatek, której był też współudziałowcem tak samo jak w jej rosyjskich terminalach skraplania i eksportu LNG. I zasłynął po napaści Rosji na Ukrainę zwiększonym importem rosyjskiego LNG. Zaś jesienią 2022 roku został oskarżony przez kilka organizacji o wspieranie Rosjan w wojnie, „współudział w zbrodniach wojennych” i rzekomą pomoc w dostawach paliwa dla rosyjskich samolotów, które bombardowały Ukrainę.
Agnieszka Łakoma
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Branża płytek ceramicznych nad przepaścią!
Sensacja w Gdańsku: Złota Kamieniczka na sprzedaż!
Tusku, pobudka! Nawet 50 mld zł strat rocznie w VAT
»»Coraz więcej ludzi bez pracy! Rządzi Tusk i gospodarka znów dostaje zadyszki – oglądaj na antenie telewizji wPolsce24