Informacje

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Fratria
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Fratria

Nord Stream uszkodzony. Czy gaz już nigdy nie popłynie?

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 27 września 2022, 11:56

  • 2
  • Powiększ tekst

Koniec nadziei na wznowienie dostaw rosyjskiego gazu do Niemiec rurociągami Nord Stream 1. Rosjanie poinformowali, że doszło do  „bezprecedensowych” uszkodzeń, a władze duńskie i szwedzkie alarmują o wycieku gazu

Trzy podmorskie linie Nord Stream na dnie Morza Bałtyckiego doznały „bezprecedensowych” uszkodzeń w ciągu jednego dnia, dlatego nie wiadomo kiedy w ogóle będzie możliwe wznowienie transportu gazu do Niemiec. Takie informacje podał dziś operator gazociągu, na którego powołuje się agencja Reuters.

Komunikat operatora pojawił się tuż po tym, jak Duńczycy i Szwedzi powiadomili o wyciekach. Szwedzki Urząd Morski wydał ostrzeżenie o dwóch wyciekach z rurociągu Nord Stream 1, wkrótce po wykryciu wycieku z pobliskiego rurociągu Nord Stream 2, który skłonił Danię do ograniczenia żeglugi w promieniu pięciu mil morskich. Według informacji szwedzkiego urzędu, dwa wycieki na Nord Stream 1 – „jeden w szwedzkiej strefie ekonomicznej i jeden w duńskiej strefie ekonomicznej, są bardzo blisko siebie”. I zlokalizowano je na północny wschód od duńskiej wyspy Bornholm. Na razie trudno ocenić przyczyny przecieków.

Nord Stream 1, biegnący z Zatoki Fińskiej przez Bałtyk do Niemiec, składa się z dwóch równoległych nitek o nominalnej przepustowości 27,5 mld m sześc. rocznie każda, przesyłał rosyjskie paliwo od 2011 roku. Po agresji Rosjan na Ukrainę i nałożeniu na Kreml unijnych sankcji, najpierw w odwecie ograniczył dostawy do Niemiec rurociągiem Nord Stream 1 (do 20 proc.), a w efekcie trwających od połowy sierpnia prac konserwacyjnych – całkowicie wstrzymał. Skutki przestoju Nord Stream 1 były do przewidzenia – gwałtownie wzrosły ceny gazy (i w konsekwencji także energii elektrycznej) na europejskich giełdach i dla odbiorców, a na dodatek pojawiły się obawy o zapewnienie ciągłości dostaw na zimę. (Nord Stream 2, biegnący niemal równolegle do Nord Stream 1, został zbudowany we wrześniu 2021 r., ale nigdy go nie uruchomiono, gdyż po wpływem krytyki społeczności międzynarodowej Niemcy odmówiły jego certyfikacji.) Informacje o wyciekach i uszkodzeniach Nord Stream 1 to sygnał dla całej Europy a zwłaszcza Niemiec, że nie mogą liczyć na wznowienie dostaw rosyjskiego gazu w tym roku. Już podjęte w sierpniu przez Gazprom prace konserwacyjne, które de facto nie skończyły się jeszcze, pozwalały przypuszczać, że Kreml może chcieć zrealizować swoje groźby i „zamrozić Europę”. Teraz – po potwierdzeniu informacji o wyciekach przez władze szwedzkie i duńskie, wiadomo na pewno, że wznowienie dostaw jest niemożliwe. To jeszcze jeden dowód na to, jak fatalne skutki ma uzależnienie od importu jednego dostawcy – w tym przypadku Gazpromu. Rosjanie w zeszłym roku pokrywali ponad 39 proc. unijnego importu „błękitnego paliwa”.

Z drugiej strony sytuacja z wyciekiem na Nord Stream przypomina nieco tę sprzed 18 lat, gdy PKN Orlen kupił od koncernu Yukos rafinerię litewską w Możejkach, pokonując w przetargu firmy rosyjskie. Wkrótce potem okazało się, że jedyny rurociąg zaopatrujący litewski zakład w rosyjską ropę też uległ bezprecedensowym uszkodzeniom i transport surowca stał się niemożliwy. Zaś rosyjski Transneft - operator tego ropociągu do tej pory nie dokonał naprawy.

Agnieszka Łakoma

(Reuters)

Powiązane tematy

Komentarze