Informacje
Premier Donald Tusk / autor: PAP
Premier Donald Tusk / autor: PAP

TYLKO U NAS

Przerażenie na giełdzie po deklaracji premiera

Stanisław Koczot

Stanisław Koczot

zastępca Redaktora Naczelnego "Gazety Bankowej", Dziennikarz Ekonomiczny 2023 - laureat nagrody głównej XXI edycji konkursu im. Władysława Grabskiego, organizowanego przez Narodowy Bank Polski

  • Opublikowano: 15 kwietnia 2025, 17:44

    Aktualizacja: 15 kwietnia 2025, 18:07

  • Powiększ tekst

Inwestorzy nie mają łatwego życia. Po słowach premiera Donalda Tuska o odbudowie polskiej gospodarki, w ciągu kilku minut z ich kont wyparowało kilkaset milionów złotych. Na razie padło na spółki energetyczne. Kto będzie następny? Banki? Fundusze inwestycyjne? OFE?

Duże wrażenie na rynku zrobiła ta część wystąpienia Donalda Tuska, w której odniósł się wprost do spółek Skarbu Państwa, również giełdowych, które “niekoniecznie mają maksymalizować zysk”. Wystąpienie (podczas Forum Nowych Idei w Warszawie) miało kilka wątków, ale akurat ten dotyczący sektora energetycznego był bardzo konkretny: premier mówił wprost o “państwowych menedżerach”, których zadaniem “jest zapewnianie państwu polskiemu bezpieczeństwa energetycznego, polskim rodzinom, polskim gospodarstwom domowym i polskim przedsiębiorcom - możliwie taniej energii powszechnie dostępnej”.Premier przyznał, że odbył w poniedziałek 14 kwietnia „niełatwe rozmowy z managerami największych spółek energetycznych”.

Energetyka w dół

Reakcja rynku była dość łatwa do przewidzenia: tuż po godzinie 10:00, czyli po twardych słowach o zadaniach menedżerów spółek Skarbu Państwa, kurs firm energetycznych gwałtownie zaczął spadać. Akcje Polskiej Grupy Energetycznej traciły w pewnym momencie nawet 10 proc., Tauronu - ponad 6 proc., a Enei 4 proc. Bardzo słabo wypadł indeks WIG-energetyka - podczas sesji spadał nawet o 6 proc. (pod koniec sesji zarówno indeks, jak i spółki energetyczne, odrobiły część strat). Fora giełdowe zalały żale inwestorów, którzy z przerażeniem obserwowali to, co działo się na giełdzie. Pojawiły się wpisy o zdradzie, fatalnych konotacjach polityki i biznesu, o lekceważeniu interesów akcjonariuszy, a także apele, by premier zrobił wezwanie na akcje firm notowanych na giełdzie, a potem może robić z nimi co tylko chce. - To nie są wasze spółki - pisał jeden z inwestorów.

Nie tylko Skarb Państwa

Rzeczywiście, Skarb Państwa nie jest jedynym udziałowcem giełdowych firm energetycznych. W PGE ma niespełna 61 proc.m udziałów, w Tauronie - 30 proc., a w Enei - nieco ponad 52 proc. Pozostali akcjonariusze to większości przypadków OFE (inwestujące pieniądze przyszłych emerytów) i TFI (prywatnych inwestorów). W PGE aż 107,5 mln akcji należy do OFE Nationale Nederlanden (prawie 4,8 proc.), prawie 96 mln do OFE Allianz Polska (ponad 4 proc.), trochę mniej do OFE PZU Złota Jesień. W Tauronie OFE Nationale Nederlanden to trzeci największy udziałowiec po Skarbie Państwa i KGHM Polska Miedź. W Enei, poza różnego rodzaju OFE, nie brakuje też TFI. W każdej z tych trzech spółek spro akcji należy też do inwestorów indywidualnych.

Kto następny?

Problem ze spółkami Skarbu Państwa polega na tym, że są one wyjątkowo mocno narażone na politykę, zarówno pod względem strategicznym jak i menedżerskim. Inwestorzy mają do nich ograniczone zaufanie, a dyskonto, czyli różnica między wyceną spółki a jej wyceną uwzględniającą ryzyko polityczne, może się wahać od kilku do nawet kilkunastu procent. Akcje takich firm są z reguły znacznie mniej warte, niż gdyby wyceniało się je jedynie pod względem fundamentów i perspektyw biznesu. Problemem jest głównie ograniczona przejrzystość, nieprzewidywalność i trudność w oszcacowaniu ryzyk, charakrerystyczna dla krajów niestabilnych politycznie.

Nie wiadomo, jak w praktyce będzie wyglądał “narodowy zwrot” w polityce gospodarczej państwa i czy przybierze jakieś konkretne formy w postaci rozporządzeń i ustaw. Inwestorzy na rynku energetycznym wpadli dzisiaj w panikę, ale jeżeli słowa premiera ograniczą się do deklaracji, sytuacja szybko wróci do normy.

Możliwy jest jednak i taki scenariusz, w którym energetyka to dopiero początek gospodarczej zmiany. Jeżeli - jak mówił premier Donald Tusk - „nadszedł czas na odbudowę i repolonizację narodowej gospodarki, rynku i kapitału”, to za portfele powinni zacząć sie trzymać wszyscy inwestorzy, niezależnie od branży.

Stanisław Koczot

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych