AFERA FRANKOWA Prof. Modzelewski: "Wygrana „frankowiczów” z bankami jest w interesie wszystkich"
Narasta fala pozwów kierowanych przeciwko bankom przez kredytobiorców, którzy zaciągnęli pożyczki, głównie hipoteczne, indeksowane we frankach szwajcarskich. Zdaniem profesora Witolda Modzelewskiego należało się tego spodziewać, a wygrane „frankowiczów” są w interesie wszystkich Polaków.
„To dopiero początek tego procesu, wiemy, że jeszcze w poprzednich latach kredytobiorcy tych kredytów, które nazywamy tak umownie frankowymi, zachowywali się bardzo pasywnie. Były pewne próby zawarcia ugód. One zostały zbyte przez banki czyli nie podjęto w ogóle żadnego dialogu, natomiast zdarzenia początku tego roku, zostały w moim przekonaniu przez banki zupełnie zlekceważone, czyli banki posługują się, nie po raz pierwszy, całkowicie błędną prognozą co do przyszłości” – zauważa Modzelewski. Przewiduje on, że nie dojdzie do żadnych rozwiązań systemowych, a „frankowicze” będą w sądach wygrywać, choć będą to procesy długotrwałe. To, jego zdaniem, zły scenariusz, groźny także dla banków ze względu na skalę możliwych roszczeń, które szacuje na 50 miliardów złotych. Sam Modzelewski zalecałby w tych sprawach zawieranie ugód – „Ciągle mówię, że jedynym mądrym rozwiązaniem są ugody, które zamykałyby te sprawy, polegające na tym, że wracamy do status quo ante czyli do punktu startu, bo przecież to były kredyty złotowe, nie było żadnych kredytów frankowych, nawet formalnie to są kredyty o charakterze złotowym tylko indeksowane lub denominowane”. Jego zdaniem, ponieważ to banki stworzyły „niemądry i szkodliwy instrument finansowy”, powinny wziąć na siebie większość kosztów ryzyka udzielonych kredytów. „Różnicę między tym kredytem który rzeczywiście pożyczono a tym fikcyjnym długiem, bo to jest fikcyjny dług, który często jest już wielokrotnie wyższy od tego pierwotnego faktycznie wypłaconego, traktujemy jako kwotę sporną, w istocie nienależną bankowi.” Ekspert proponuje aby 70% ryzyka przejęły banki a 30 - kredytobiorcy.
Nie ma jeszcze wyroków w podobnych sprawach toczących się przed europejskimi sądami, ale Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej rozpatruje właśnie pytanie sądu węgierskiego, czy tego typu kredyty nie są elementem spekulacyjnym czyli - zakazaną praktyką. „Jeżeli zwycięży to co jest ważne, a ważny jest nie interes kilku nieodpowiedzialnych instytucji finansowych, tylko interes obywateli, bo wszyscy są co do tego zgodni, jeśli ta kwota sporna te około 50 miliardów złotych zostanie w kieszeni obywateli to my będziemy wszyscy bogatsi, bo ci ludzie wydadzą te pieniądze w Polsce” - zauważa profesor Modzelewski i dodaje: „Bankrut który nie jest w stanie spłacić tego co mu wymyślono w takim dość dziwacznym, jak się mówi toksycznym instrumencie finansowym jest tym który nas wszystkich zubaża. To nie jest tylko jego problem, to jest problem wszystkich, więc chyba po raz pierwszy poczujemy jakąś solidarność, chyba już ja widzimy, jesteśmy po tej samej stronie bo racja jest po tej samej stronie”.
eNewsroom/ as/