Prawo eliminuje tylko część skutków bankructw biur podróży. Czy powinien więc powstać Turystyczny Fundusz Gwarancyjny?
Polskie prawo nie jest w stanie całkowicie wyeliminować negatywnych skutków ogłoszenia niewypłacalności przez biura podróży, ale obowiązujące przepisy wystarczają na zabezpieczenie powrotu turystów do kraju i ich roszczeń w następstwie bankructwa touroperatora - tłumaczą eksperci.
W tym roku utratę płynności finansowej pod koniec sezonu turystycznego ogłosiły dwa polskie biura podróży: Alfa Star z Radomia oraz Zawadzkie z Opola. Blisko 1800 klientów na podstawie gwarancji finansowych ściągały do kraju urzędy marszałkowskie Mazowsza i Opolszczyzny. Teraz zajmują się też rozpatrywaniem roszczeń poszkodowanych klientów.
Alfa Star należało do największych organizatorów turystyki w Polsce.
Jak tłumaczy PAP zasiadający w sejmowej komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki poseł Andrzej Gut-Mostowy (PO), obecne rozwiązania są skuteczne - pod warunkiem, że biura podróży rzetelnie podchodzą do sprawy ubezpieczeń turystów. Wykupowane przez nie gwarancje powinny bowiem pokryć koszty powrotu turystów do kraju i zabezpieczyć roszczenia osób, które zapłaciły za wycieczkę, ale nie zdążyły z niej skorzystać.
Zgodnie z obowiązującą ustawą o usługach turystycznych organizator lub pośrednik turystyczny musi mieć na wypadek swojej niewypłacalności zabezpieczenie finansowe w formie m.in. umowy gwarancji bankowej lub ubezpieczeniowej. W razie upadku biura podróży marszałek województwa uruchamia ją i z tych pieniędzy opłaca powrót klientów biura do Polski, a także zaspokaja ewentualne roszczenia.
Prezes Polskiej Izby Turystyki Paweł Niewiadomski zauważa jednak, że prawo nie ma narzędzi, pozwalających na całkowitą eliminację negatywnych skutków ogłoszenia niewypłacalności przez biuro podróży. Dlatego jego organizacja w miejscu dotychczasowych "drogich" - jak twierdzi - ubezpieczeń, proponuje wprowadzenie Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego.
Poseł Gut-Mostowy zauważa, że fundusz gwarancyjny należałoby wprowadzić, gdyby okazało się, że kwoty ubezpieczeń są niewystarczające.
Zdaniem Niewiadomskiego fundusz zapewniłby natychmiastowe wypłaty dla klientów oraz pozwoliłby sfinansować realizację imprez turystycznych, które już się rozpoczęły.
"Często taniej wychodzi opłacić klientom do końca pobyt w hotelu niż kupować bilety powrotne w samolotach czarterowych, po wygórowanych w szczycie sezonu cenach" - zauważył.
Jego zdaniem, filar stanowiłby także dodatkowy filar zabezpieczeń finansowych dla klientów ewentualnych bankrutów. Pozwoliłby też na zmodyfikowanie całego systemu postępowania w przypadku niewypłacalności biura.
"Ponieważ do funduszu należałyby podmioty z branży, to w ich interesie leżałoby dbanie o to, żeby zminimalizować konieczność dokonywania wypłat z kasy funduszu. Mógłby on więc sprawować nadzór finansowy i nie dopuszczać firm, które nie spełniają odpowiednich wymogów. Poza tym, co nie mniej ważne, system taki byłby tańszy i odciążyłby finansowo organizatorów turystyki" - dodał.
Jak ocenia, z czasem, gdy kasa funduszu wypełniłaby się, mógłby on całkowicie zastąpić obecnie funkcjonujący system zabezpieczeń oparty na drogich produktach ubezpieczeniowych.
Niewiadomski uznał, że bankructwa biur podróży to zjawisko marginalne. Nie zgodził się ze stwierdzeniem, że powtarzają się co roku.
"Odkąd w 2012 r. upadło kilkanaście biur, do lata 2015 r. nie mieliśmy do czynienia z bankructwami biur podróży, z wyjątkiem dwóch podmiotów, które zbankrutowały w 2013 r." - mówił. "Tymczasem w 2014 r. polskie sądy ogłosiły upadłość 823 przedsiębiorstw, w tym 168 z branży budownictwa. W samym handlu zbankrutowały 202 podmioty. Na tym tle branża turystyczna wypada bardzo dobrze" - dodał.
PAP, sek