Czym Wielka Brytania przyciąga migrantów? Odpowiada ekspert
Wielka Brytania ma unikalny system świadczeń socjalnych; który przyciąga ludzi z innych państw; bez tych zasiłków tym ludziom byłoby o wiele trudniej się utrzymać za minimalne wynagrodzenie - mówi analityk brytyjskiego think-tanku Open Europe Paweł Świdlicki.
W piątek z wizytą w Warszawie przebywał będzie brytyjski premier David Cameron. Spotka się m.in. z szefową polskiego rządu Beatą Szydło oraz prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.
"Wielka Brytania ma całkiem unikalny system świadczeń socjalnych, które działają jak dodatkowy czynnik, który przyciąga ludzi z innych państw do Wielkiej Brytanii i umożliwia im pracę za minimalną stawkę. Bez tych zasiłków tym ludziom byłoby o wiele trudniej się utrzymać" - mówi PAP ekspert.
O ile - jak dodał - utrzymanie swobodnego przepływu pracowników w UE jest pożądane, to chodzi o to, by nowi pracownicy, którzy przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii z innych państw Unii, "najpierw dołożyli coś do brytyjskiego systemu świadczeń, zanim zaczną pobierać zasiłki". Świdlicki tłumaczy, że chodzi o sprawiedliwość systemu.
Projekt porozumienia między UE a Londynem ws. renegocjacji członkostwa W. Brytanii w Unii zakłada m.in., że kraje UE mogłyby w wyjątkowej sytuacji ograniczyć maksymalnie na cztery lata świadczenia socjalne dla nowych migrantów z innych państw Unii.
Świdlicki ocenił, że jest to "kreatywny kompromis". "Rząd polski otwarcie liczy na to, że Wielka Brytania pozostanie w UE, więc także z tego powodu byłoby dziwne, gdyby rząd polski storpedował tę umowę" - mówi. Ekspert zwrócił uwagę, że takie kraje jak Polska mogą w krajowej debacie podnosić, fakt, że ten "hamulec bezpieczeństwa" byłby rozwiązaniem tymczasowym.
Migranci z UE mają w Wielkiej Brytanii dostęp do dwojakiego rodzaju świadczeń: dla osób bezrobotnych (m.in. zasiłek dla bezrobotnych) i zatrudnionych (m.in. ulgi podatkowe, dodatki mieszkaniowe, dostęp do mieszkań socjalnych). Migranci ci stanowią 5,56 proc. brytyjskiej siły roboczej - podaje think-tank Open Europe w raporcie z listopada końca 2014 r. W tym samym raporcie Open Europe wyliczył, jak zmieniłyby się motywacje migrantów ekonomicznych z Polski, gdyby po przyjeździe do Wielkiej Brytanii nie uzyskiwali oni natychmiast dostępu do świadczeń pracowniczych.
I tak, gdyby osoba, która zarówno w Polsce, jak i Wlk. Brytanii zarabia płacę minimalną została pozbawiona tych świadczeń, to jej motywacja finansowa, aby wyemigrować na Wyspy zmniejszyłaby się o połowę - wyliczał think-tank.
Efekt zablokowania natychmiastowego dostępu do świadczeń pracowniczych jest jeszcze większy w przypadku osób z dziećmi na utrzymaniu. Przykładowo, tygodniowy dochód rodzica samotnie wychowującego dwójkę dzieci, który w Polsce zarabiał średnią krajową, a w Wielkiej Brytanii otrzymywałby płacę minimalną, zmniejszyłby się o 27 proc. - wyliczał Open Europe.
Ostateczne porozumienie z Londynem spróbują wypracować przywódcy państw Unii na szczycie, który odbędzie się 18 i 19 lutego w Brukseli. Następnie na temat porozumienia wypowiedzą się Brytyjczycy w planowanym referendum, które - zdaniem polityków - może odbyć się już latem br.
We wtorek przywódcy dostali przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska wypracowany w drodze negocjacji z Londynem projekt dokumentu końcowego lutowego szczytu, który zawiera propozycje uzgodnień w czterech dziedzinach, wskazanych przez brytyjskiego premiera Davida Camerona.
W negocjacjach z Londynem najtrudniejsze były brytyjskie żądania dotyczące możliwości ograniczenia dostępu do świadczeń socjalnych dla imigrantów zarobkowych z innych państw UE. Wiele krajów unijnych, w tym Polska, obawia się, że te żądania doprowadzą do ograniczenia swobody przepływu osób w Unii.
Zaproponowane we wtorek rozwiązanie przewiduje ustanowienie "mechanizmu zabezpieczającego", który pozwoli krajom UE na ograniczenie w wyjątkowej sytuacji dostępu do niektórych świadczeń socjalnych dla nowo przybyłych imigrantów z innego państwa unijnego maksymalnie na cztery lata. Wyjątkowa sytuacja to taka, w której napływ migrantów zarobkowych przez dłuższy czas obciąża system zabezpieczeń społecznych albo prowadzi do poważnych trudności na rynku pracy czy zakłóceń w funkcjonowaniu służb publicznych.
(PAP)