Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Rząd nie boi się strajku na Śląsku

Ewa Tylus

Ewa Tylus

Dziennikarka "Gazety Bankowej" i "wGospodarce.pl"

  • Opublikowano: 28 lutego 2013, 11:43

    Aktualizacja: 5 marca 2013, 10:45

  • Powiększ tekst

Związkowcy ze Śląska próbują przeforsować postulaty nie tylko dla Śląska i jego zagrożonego przemysłu, ale i dla całej Polski. Jeśli rozmowy z rządem na temat likwidacji NFZ-u, „umów śmieciowych”, praw emerytalnych i ochrony przemysłu energochłonnego nie przyniosą efektów, dojdzie do strajku na Śląsku.

- Wiele wskazuje na to, że do strajku jednak dojdzie. Trwają rozmowy negocjacyjne w pięciu zespołach, w których rozmawiają pracodawcy, związkowcy i strony rządowa. O ile prace zespołu ds. przemysłu i rynku pracy przebiegają merytorycznie, to efekty prac pozostałych zespołów są mizerne – mówi Grzegorz Podżorny, rzecznik Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarność”.

Związkowcy z czterech central związkowych na Śląsku (NSZZ Solidarność, OPZZ, Forum Związków Zawodowych i WZZ Sierpień 80), połączone Międzyzwiązkowym Komitetem Protestacyjno-Strajkowym zawiązanym w październiku chcą zapobiec bankructwom przedsiębiorstw, na które spadły koszty związane z wprowadzeniem pakietu klimatyczno-energetycznego. Domagają się, by rząd zapewnił ochronę dla przemysłu energochłonnego przed wysoką ceną prądu, np. przez obniżenie akcyzy na prąd. Sprzeciwiają się planom wprowadzenia do kodeksu pracy zmian wydłużających czas rozliczeniowy dla pracodawców i domagają się rezygnacji z pomysłu wycofania emerytur pomostowych dla osób pracujących w warunkach szczególnie uciążliwych. Zespoły negocjacyjne dyskutują nad postulatem likwidacji całego Narodowego Funduszu Zdrowia na rzecz powrotu do regionalnych kas chorych w dawnej postaci oraz zdjęcia z samorządów odpowiedzialności finansowej za szkoły. Walka z nadużywaniem przez pracodawców „umów śmieciowych” też ma swoje miejsce w negocjacjach. W wyniku rozmów resort gospodarki obiecał rozpocząć prace nad branżą energochłonną. Resort pracy zaś napisał projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach na rzecz ochrony miejsc pracy w sytuacji kryzysu, który został skrytykowany przez stronę związkową za zbyt ostre wymogi dla pracodawców ubiegających się o wsparcie ze strony państwa w sytuacji kryzysu.

Według rzecznika Podżornego wszystko wskazuje na to, że do strajku na Śląsku dojdzie. Jak mówi, spotkania kończą się zazwyczaj tylko wymianą poglądów. Obecnie związkowcy liczą wyniki referendów zakładowych z głosowania za i przeciw przeprowadzeniu strajku z branż: hutniczej, górniczej, zakładów zbrojeniowych, metalowej, kolejowej, wśród pracowników służby zdrowia i edukacji. Średnie wyniki w zakładowych referendach to 98 proc. głosów za przeprowadzeniem strajku. Działania w kierunku zorganizowania strajku prowadzone są od końca zeszłego roku, po tym, jak 12 listopada został złożony list do premiera z postulatami. Odpowiedzi nie było, dlatego związkowcy zanieśli manifestację wojewodzie śląskiemu. Dialog rząd-związki zawodowe-zakłady zainicjował nowy wiceminister gospodarki Janusz Piechociński organizując spotkanie z przedstawicielami rządu w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim 30 stycznia. Już 11 marca odbędzie się spotkanie plenarne Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego ze stroną rządową. Po nim ma zapaść decyzja związków czy dojdzie do strajku. Do tej pory sukcesem rozmów było wynegocjowanie deklaracji o odwróceniu podatku vat na pręty stalowe, by odciążyć producentów. To zawsze krok w kierunku walki z szarą strefą w branży metalurgicznej, ale szczegółowych postulatów śląskich związkowców jest znacznie więcej.

 

Ewa Tylus

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych